Przedsiębiorca ma prawo do zdeklarowania dowolnej kwoty – w granicach określonych przez ustawę, czyli między 60 proc. a 250 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia – jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne. Sposób, w jaki zrealizuje to uprawnienie, zależy wyłącznie od niego. Ingerencja w tę sferę jakiegokolwiek innego podmiotu jest niedopuszczalna, chyba że ma on wyraźne umocowanie w przepisach.
Potwierdza to orzeczenie Sądu Najwyższego z 2 marca 2023 r. (sygn. akt II NSNc 107/23). Stanowisko to zostało już wyrażone również wcześniej, m.in. w uchwale składu siedmiu sędziów SN z 21 kwietnia 2010 r. (II UZP 1/10).
Stan faktyczny sprawy
Fryzjerka prowadząca własną działalność gospodarczą przez dłuższy czas opłacała składkę chorobową od najniższej podstawy wymiaru (czyli 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia). Na cztery miesiące przed urodzeniem dziecka podwyższyła jednak wpłaty do ZUS do maksymalnej dopuszczalnej podstawy (czyli 250 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia). Przez cztery kolejne lata otrzymała ponad 304 tys. zł z tytułu zasiłku chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego.
ZUS zakwestionował jej działanie. Porównał przychody i dochody wnioskodawczyni z pięciu lat. Organ rentowy doszedł do wniosku, że przychody uzyskane w okresie opłacania wyższej składki nie były wystarczające do jej uiszczania, i skorygował podstawę wymiaru składek za ten okres. Przedsiębiorczyni odwołała się do sądu.
Sądy po stronie ZUS
Zarówno w I, jak i w II instancji sprawę wygrał ZUS. Sąd okręgowy uznał, że kobieta w sposób wyrachowany i intencjonalny krótkoterminowo zwiększyła podstawę wymiaru składek w celu uzyskania długookresowych korzyści. Wykorzystała przy tym system ubezpieczeń społecznych, co było sprzeczne z zasadą solidaryzmu społecznego. Sąd przyznał więc ZUS prawo do zakwestionowania podstawy wymiaru składek mimo braku wyraźnej podstawy prawnej ku temu.
Wyrok podtrzymał sąd apelacyjny, który podkreślił, że pobieranie świadczeń było dla ubezpieczonej korzystniejsze niż prowadzenie działalności. Kompetencję organu ubezpieczeniowego do kontroli w opisywanym zakresie wywiódł zaś z prawa do kontroli tytułu ubezpieczeniowego wynikającego z podjęcia działalności gospodarczej. Skoro bowiem jest ona możliwa, to kontroli miała podlegać również deklarowana podstawa wymiaru składek.
SN: bez wzajemności
Skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego wniósł rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. SN podtrzymał swoje dotychczasowe stanowisko, zgodnie z którym ZUS nie jest uprawniony do kwestionowania kwoty zadeklarowanej przez osobę prowadzącą pozarolniczą działalność jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, jeżeli mieści się ona w granicach określonych ustawą z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1009 ze zm.). Wykładnia językowa ustawy nie pozostawiła Sądowi Najwyższemu żadnych wątpliwości – skoro przepis literalnie był jasny, nie było powodów, by doszukiwać się innego jego rozumienia i próbować odmiennej wykładni.
Sąd Najwyższy wskazał, że cechą charakterystyczną więzi łączących ubezpieczonego z ZUS jest występowanie szczególnego rodzaju zależności polegającej na tym, że objęcie ochroną ubezpieczeniową wiąże się z powstaniem obowiązku opłacania składek. Zależność ta nie przybiera jednak w ubezpieczeniu społecznym znamion wzajemności (ekwiwalentności) w znaczeniu przyjętym w prawie cywilnym. Nie można więc mówić tutaj o zależności świadczeń (tj. wypłaty ubezpieczonemu dokładnie tyle, ile sam do ZUS wpłacił). Składka w ubezpieczeniach społecznych jest wprawdzie osobistym wkładem ubezpieczonego, ale z przeznaczeniem na tworzenie ogólnego funduszu ubezpieczeniowego, z którego prawo do świadczeń czerpią ci ubezpieczeni, którym ziści się określone ryzyko socjalne.
Dobrowolność deklaracji
Sąd Najwyższy podkreślił również, że analiza ustawy systemowej prowadzi do wniosku, że podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą została określona inaczej niż w przypadku ubezpieczonych pozostających m.in. w stosunku pracy. Łączy się to ze specyfiką działalności prowadzonej na własny rachunek i trudnościami przy określaniu przychodu z tej działalności. Z tych względów określenie wysokości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne ustawodawca pozostawił osobom prowadzącym pozarolniczą działalność.
W konsekwencji w przypadku tych ubezpieczonych obowiązek opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i ich wysokość nie są powiązane z osiągniętym faktycznie przychodem, lecz wyłącznie z istnieniem tytułu ubezpieczenia i zadeklarowaną przez ubezpieczonego kwotą, niezależnie od tego, czy ubezpieczony osiąga przychody i w jakiej wysokości. To po stronie osoby prowadzącej pozarolniczą działalność istnieje zatem uprawnienie do zadeklarowania w granicach zakreślonych ustawą dowolnej kwoty jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, wobec czego sposób, w jaki realizuje to uprawnienie, zależy wyłącznie od jej decyzji.
Proprzedsiębiorcza wykładnia
Czego ZUS nie dostrzega, to faktu, że przedsiębiorca – w przeciwieństwie np. do pracownika – musi odprowadzić zadeklarowaną kwotę składek nawet wtedy, gdy w danym okresie nic nie zarobił albo nawet poniósł stratę. Takim sytuacjom jednak ZUS się nie sprzeciwia, ponieważ są dla niego wygodne.
Opisywane orzeczenie ma istotne znaczenie dla wszystkich przedsiębiorców, ale przede wszystkim dla matek. Sąd Najwyższy w swoim wyroku stanął po ich stronie, decydując się na utrzymanie proprzedsiębiorczej wykładni. Wierzymy, że któregoś dnia doczekamy się zajęcia podobnego stanowiska przez ZUS. Na razie próżno go szukać.
Finał niniejszej sprawy nie musiałby mieć miejsca przed samym Sądem Najwyższym, gdyby tylko Zakład Ubezpieczeń Społecznych interpretował przepisy zgodnie z ich brzmieniem i nie próbował wykorzystywać swoich władczych uprawnień do ich naciągania. ZUS nagminnie jednak stosuje wykładnię przeciwko osobom przedsiębiorczym, które potrafią w zaradny sposób korzystać ze swoich zagwarantowanych ustawą uprawnień.
(Nie)kompetencje ZUS
Z orzeczenia SN płynie wniosek, że w kompetencji ZUS leży prawo do weryfikacji i kontroli tylko samego tytułu ubezpieczenia społecznego oraz tego, czy dana osoba nie założyła działalności gospodarczej jedynie dla pozoru, w celu wyłudzenia świadczeń. Poza zakresem jego zainteresowania pozostaje wysokość składek, ustalona przez przedsiębiorcę zgodnie z przepisami. Przedsiębiorcom, którzy postępują w ten sposób, nie można więc z tego tytułu czynić zarzutów i korygować wysokości świadczeń.
W innym wypadku względną pewność co do prawa ubezpieczony miałby jedynie w przypadku rezygnacji z uprawnień zagwarantowanych w ustawie, czyli do podwyższania świadczeń i zdeklarowania jedynie minimalnej podstawy wymiaru składek. Z takim poglądem w świetle zasady demokratycznego państwa prawnego nie sposób się zgodzić, tym bardziej że ustawa systemowa wprost przewiduje uprawnienie ubezpieczonych do wskazania tej podstawy w widełkowo określonych granicach i w oderwaniu od jakichkolwiek kryteriów.
Niejako na marginesie warto podkreślić, że taka praktyka ZUS w perspektywie długofalowej prowadzi do postrzegania organów władzy jako nieprzyjaznych obywatelom i niweczy szansę na zbudowanie wzajemnej relacji zaufania. Przypominamy, że zgodnie z prawem przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 221) organy publiczne powinny się kierować w swoich działaniach zasadą zaufania do przedsiębiorcy, zakładając, że działa on zgodnie z prawem, uczciwie i z poszanowaniem dobrych obyczajów. Trudno przyjąć, że zasada ta jest w praktyce organów traktowana poważnie i stosowana. ©℗