Lewandowski tłumaczy w rozmowie z "GPC", że celem przygotowywanej ustawy "jest przede wszystkim działanie antymonopolowe". "Chodzi o to, żeby na rynku opinii nie było monopolu, a jak największy pluralizm - podstawowa wartość demokracji" - tłumaczy. Jak dodaje, trzeba "stworzyć do tego warunki, bo taki obowiązek nakłada na nas konstytucja i zalecenia z rozporządzenia antymonopolowego UE".
Pytany o to, kiedy możemy spodziewać się ostatecznego kształtu projektu tej ustawy, odparł, że "wczesną jesienią". "Powinniśmy mniej więcej wczesną jesienią zgłosić go do wykazu prac oraz konsultacji społecznych i międzyresortowych" - tłumaczy.
"Media to tzw. czwarta władza, a władza należy wyłącznie do obywateli Polski, wiec (...) powinna być w rękach kapitału polskiego. Nie może być takiej sytuacji, że media są wyłącznie na usługach kapitału, który według swego interesu filtruje informacje" - tłumaczy Lewandowski.
Lewandowski był także pytany, czy nie obawia się oporu przy wprowadzaniu tej ustawy. "Możliwe, że media, które uznają, iż ustawa je dotyka, będą chciały mobilizować społeczeństwo i wykorzystywać swoją dominującą pozycję, której chcemy przeciwdziałać, żeby wmówić ludziom, że jest to coś złego. My będziemy przekonywać, że jest to coś dobrego".
Lewandowski odniósł się także do możliwości ingerencji Komisji Europejskiej w projekt przygotowywanej ustawy. "KE nie ma prawa do ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski. Dziwi mnie, że próbuje nam narzucić swoja narrację" - uważa Lewandowski.
"Oczywiście, że przez to, iż KE reprezentuje interesy kilku krajów, a nie całej wspólnoty, to istnieje niebezpieczeństwo, że te kraje będą wykorzystywać mechanizmy, które funkcjonują w UE do tego, by przeciwdziałać ograniczeniu swojego wpływu na sprawy naszego kraju poprzez media powiązane z tymi krajami".