Jest wiele przykładów dobrze prosperujących firm powstałych z kapitałem poniżej 30 tys. zł. Przy 100 tys. zł można jednak oczekiwać nie tylko sukcesu, ale również tego, że nie trzeba będzie na niego czekać aż pięć lat
Rynek franczyzowy w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Znana marka zwiększa szanse powodzenia biznesu, działanie pod rozpoznawalnym logo łatwiej dzięki coraz bogatszej ofercie sieci franczyzowych. Firma Profit System szacuje, że w ubiegłym roku liczba sieci oferujących odpłatnie swoje know-how przekroczyła już 1 tys.
Trudny wybór
Już prawie 65 proc. z funkcjonujących w Polsce sieci wymaga inwestycji na poziomie nieprzekraczającym 100 tys. zł. Niecałe 40 proc. szacuje konieczne nakłady na kwotę poniżej 50 tys. zł. Wybór dla przedsiębiorców, którzy nie dysponują dużymi oszczędnościami, jest więc ogromny.
Dostęp do niedrogich biznesów zwiększył się w ostatnich latach wraz z wysypem na rynku uruchamianych za unijne pieniądze start-upów. Eksperci zalecają jednak ostrożność przy wiązaniu się z takimi partnerami. Firmy te często mają tylko pomysł, ale brakuje im doświadczenia, które można nabyć, wyłącznie otwierając własną placówkę. Dlatego również studzę zapały start-upów, które rozwój chcą zaczynać od pozyskiwania inwestorów w ramach franczyzy. Doradzam, by najpierw otworzyły własny punkt, poczekały przynajmniej kilka miesięcy i wtedy wróciły do tematu pozyskiwania partnerów biznesowych – tłumaczy Kinga Matuszewska, menedżer działu doradztwa w Profit System.
Im większy wybór, im bardziej sieci kuszą promocjami i zniżkami w opłatach za licencję, tym bardziej przed rozpoczęciem współpracy trzeba dokładnie przeanalizować, w co warto zainwestować. Np. w gastronomii przebierać można w ok. 150 konceptach, branża odzieżowo-obuwnicza to ok. 140 propozycji, tyle samo w kategorii sklepów spożywczo-przemysłowych. Tu konkurencja jest na tyle silna, że rośnie ryzyko niepowodzenia inwestycji. Eksperci doradzają, by wybierać sektory niszowe. W handlu do takich można zaliczyć m.in. kategorię produktów dziecięcych i sportowych.
Już pora na rower
Postawić można np. na rowery. Ich sprzedaż rośnie o ok. 15 proc. rocznie. Producenci szacują, że w ubiegłym roku zostało sprzedanych już 1,2 mln sztuk (dla porównania w 2008 r. – 750 tys.). Rośnie też średnia cena sprzedawanych pojazdów. W 2014 r. oscylowała już w okolicach 1 tys. zł, wobec 760 zł w 2011 r. – Trzeba dodać, że na sprzedaży rowerów wciąż można wygenerować wysokie, wynoszące od kilkunastu do kilkudziesięciu procent marże. To sprawia, że w ciągu trzech lat odzyska zainwestowane pieniądze – mówi Jakub Sadowski z firmy Kross.
Eksperci doradzają, by 30 proc. oferty stanowiły rowery górskie, kolejne 30 proc. trekkingowe i miejskie, a pozostałe 40 proc. – dziecięce, specjalistyczne, jak enduro, czy coraz bardziej popularne szosowe. W sumie w ofercie powinno być kilkadziesiąt sztuk. Wielu producentów pozwala za dostarczony na początku sezonu sprzęt płacić w ratach. Dlatego kwota 100 tys. zł w pełni wystarcza na uruchomienie sklepu. – Największa sprzedaż jest on marca do czerwca. W tym czasie schodzi 80 proc. rowerów. Styczeń to ostatni moment na uruchomienie placówki – wyjaśnia Sadowski.
Choć rowery są produktem sezonowym, to nie ma sensu rezygnowanie z ich sprzedaży zimą. Warto natomiast uzupełnic ofertę, ale już nie o narty, bo tych kupuje się coraz mniej. Lepszym rozwiązaniem jest postawienie na sprzęt turystyczny.
Wszystko dla dzieci
Hurtimex, właściciel marki Tup Tup dowodzi, że 100 tys. zł w pełni wystarcza też na zaistnienie w branży dziecięcej. Zwłaszcza w kategorii odzieżowej. Pieniądze są potrzebne głównie na urządzenie lokalu. – Towar dajemy w depozyt. Szacujemy natomiast, że przygotowanie sklepu o powierzchni 60 mkw. kosztuje 50–60 tys. zł – informuje Kamila Kalisz z Hurtimeksu.
W branży usługowej tak jak handlowej również dobrze sprawdzają się koncepty skierowane do najmłodszych. A to dlatego, że rodzice coraz chętniej inwestują w swoje pociechy, szukając tym samym coraz ciekawszych, coraz bardziej kreatywnych zajęć, na które mogą je skierować po szkole. W związku z tym w co najlepiej zainwestować? W szkołę językową albo placówkę edukacyjną, np. z lekcjami tańca.
Na pierwszą z działalności wystarczy od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. – Zajęcia można bowiem na początku prowadzić w salach wynajętych od szkoły. Dopiero gdy uda się rozkręcić biznes, a tym samym pozyskać grono stałych, przynajmniej kilkudziesięciu uczniów można pomyśleć o wynajmie własnego lokalu na siedzibę szkoły – tłumaczy Izabela Mieszała z Early Stage.
Ten koszt niewiele się zmienia też w przypadku nawiązania współpracy z jedną z działających na tym rynku sieci. Dochodzi jednak obowiązek wykupienia licencji, a koszt tej waha się średnio od 2 do 10 tys. zł w zależności od firmy. Planując współpracę z siecią, trzeba mieć na uwadze to, że wiele z nich nawiązuje ją tylko z nauczycielami dysponującymi odpowiednimi certyfikatem poświadczającym kwalifikacje do uczenia języków.
Na jakie zarobki można liczyć? Nasi rozmówcy nie chcą się nimi chwalić. Mówią tylko, że jest to od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Tę ostatnią kwotę osiągają tylko ci, którzy mają ok. 1 tys. uczniów.
Jeśli chodzi o inne placówki edukacyjne, to rosnącą popularnością cieszą się te oferujące lekcje tańca, ale i rozwijające zdolności manualne, matematyczne czy recytatorskie.
Jedzenie to jest to
Eksperci uważają, że wciąż można odnieść sukces również z sektorze sklepów spożywczych. Mimo że na rynku działa ich ok. 80 tys. i istnieje duża konkurencja ze strony sieci. Rozwiązaniem może być zainwestowanie w market z żywnością ekologiczną, która staje się coraz bardziej popularna wśród polskich konsumentów. Żółty Cesarz, sieć sklepów z artykułami spożywczymi bio, wylicza, że na biznes wystarczy już 70–80 tys. zł. Prowadzenie sklepu można połączyć z gabinetem udzielającym porad dietetycznych. Można też dodatkowo serwować bioposiłki.
Ciągle niezłe są perspektywy w branży gastronomicznej. Mimo dużego nasycenia rynku sprzyja jej zmiana trybu życia Polaków. Coraz chętniej jemy poza domem – nie tylko w weekendy. Zamawiamy jedzenie do pracy i wychodzimy wieczorem ze znajomymi.
Wciąż istnieją słabo wykorzystane nisze. Jedną z takich są punkty z mrożonym jogurtem, będące alternatywą dla lodziarni. Przedsiębiorcy, którzy nie mają własnego know-how, mogą oczywiście sięgnąć po ofertę sieci. A tych w tym segmencie działa już kilka, m.in. Feel the Chill czy Redberry. Pierwsza deklaruje, koszty inwestycji na poziomie od 50 tys. zł. W drugiej jest to kwota trzykrotnie wyższa. Trzeba jeszcze pamiętać o opłacie franczyzowej. W przypadku pierwszej z firm co miesiąc wynosi ona 6 proc. od obrotu. Dodatkowo przedsiębiorca płaci 1,5 proc. na tzw. fundusz marketingowy.
Pieniądze same przyjdą
Przedsiębiorcy chcący zaistnieć w branży usługowej powinni mieć też na uwadze to, że już niedługo ruszy rozdanie kolejnej puli funduszy unijnych. Jak pokazują ostatnie lata, chętnych na tego typu wsparcie nie brakuje. Tym samym perspektywiczne wydają się firmy specjalizujące się w pozyskiwaniu dotacji. Przykładem takiej jest Export Group, która szuka właśnie partnerów do współpracy. Do czerwca tego roku planuje uruchomić 50 biur doradczych. – Sześć umów mamy już podpisanych. W sprawie 20 kolejnych placówek prowadzimy negocjacje. Ponieważ w każdym województwie realizowane będą inne programy wspierane przez Unię Europejską, nasi lokalni doradcy będą wyspecjalizowani w procedurach niezbędnych do pozyskiwania pieniędzy w ramach tamtejszych projektów – mówi Piotr Buchalski. prezes Dotacje Export Group, firmy która ma na swoim koncie 200 pozyskanych dotacji na kwotę od kilkunastu tysięcy złotych do 4 mln zł.
Właściciele biur mają zarabiać na pisaniu wniosków o dofinansowanie oraz na prowizji od pozyskanych pieniędzy. Koszt napisania jednego wniosku to kilka tysięcy złotych. Według wyliczeń Piotra Buchalskiego pojedyncze biuro może napisać 25 wniosków rocznie. – Szkolimy naszych przyszłych partnerów, wyposażamy ich też w potrzebne szablony umów. Dodatkowo wszystkie wnioski będą kontrolowane przez centralę firmy, która obecnie zatrudnia specjalistów w zakresie pozyskiwania środków unijnych – mówi Buchalski. Koszt otwarcia takiego biura firma wylicza na 45–70 tys. zł. Zwrot z inwestycji gwarantuje natomiast już w pierwszym roku działalności.