W 2011 r. Polacy pozbyli się akcji spółek notowanych na GPW o wartości 3,6 mld zł – wynika z szacunków NBP. Zainteresowanie drobnych graczy giełdą maleje, swoje pieniądze chronią w bankach.
Gdzie Polacy trzymają swoje oszczędności / DGP
Analitycy banku centralnego policzyli różnicę między wydatkami na zakup i wpływami ze sprzedaży akcji i okazało się, że tempo wychodzenia inwestorów indywidualnych z giełdy było najwyższe przynajmniej od 2004 r., od kiedy dostępne są porównywalne dane.
Zainteresowanie drobnych graczy giełdą maleje, mimo że liczba rachunków inwestycyjnych w biurach maklerskich stopniowo rośnie i wynosi ok. 1,5 mln. Równocześnie jednak wiadomo, że tylko niewielka część kont jest aktywna, czyli dokonywane są na nich transakcje.
Chęci inwestowania na giełdzie nie wspomogła prywatyzacja. W ostatnich latach resort skarbu przeprowadził kilka dużych transakcji pod hasłem akcjonariatu obywatelskiego. I faktycznie: w ofertach PZU i Giełdy Papierów Wartościowych drobnych inwestorów liczono w setkach tysięcy. Dane banku centralnego wskazują jednak, że masowe prywatyzacje nie powodują wzrostu zaangażowania kapitału drobnych inwestorów na giełdzie.
W końcu ubiegłego roku (nowszych danych na razie nie ma) gospodarstwa domowe miały akcje spółek giełdowych o wartości 39,5 mld zł, o niemal 13 mld zł mniejszej niż rok wcześniej. Oprócz wyprzedawania walorów do spadku przyczyniła się dekoniunktura na GPW – główny indeks WIG20 stracił w 2011 r. mniej więcej jedną piątą wartości (w pierwszych miesiącach bieżącego roku odrobił nieco strat).
Udział akcji w aktywach finansowych Polaków w grudniu 2011 r. minimalnie przekraczał 3 proc. Tak mały był ostatnio zimą 2009 r., gdy na całym świecie giełdy znalazły się na dnie po bankructwie banku Lehman Brothers, które rozpoczęło trwający do dziś kryzys.
Zaangażowanie Polaków na rynku kapitałowym to nie tylko bezpośrednie inwestycje w akcje, lecz także zakupy lokujących aktywa na giełdzie funduszy inwestycyjnych (TFI) oraz przymusowe oszczędności w otwartych funduszach emerytalnych (OFE).
W przypadku TFI jest niewiele lepiej niż z samodzielnym kupowaniem akcji przez inwestorów. Udział funduszy w oszczędnościach (rozumianych szeroko, a więc obejmujących również np. kwoty zainwestowane w udziały spółek z ograniczoną odpowiedzialnością) wynosił w końcu ub.r. 5,4 proc. wobec jeszcze 6,3 proc. rok wcześniej. Pierwsze miesiące 2012 r. nie wskazują na to, by zainteresowanie funduszami rosło.
Do niedawna fundusze emerytalne były jedyną częścią naszych oszczędności, której wartość niemal stale i dość szybko rosła. OFE mogły liczyć na regularny dopływ dużych kwot od swoich członków. Ubiegłoroczne cięcie składki spowodowało, że wpłaty się zmniejszyły i zmiana wartości aktywów funduszy w większym stopniu zależy od skuteczności zarządzających. A zwiększający się dotąd udział OFE w zasobach finansowych Polaków ustabilizował się na poziomie ok. 18 proc.
Mając wiele możliwości oszczędzania, najczęściej wybieramy banki. Ubiegły rok przyniósł wzrost ich udziału w naszych zasobach finansowych do 38,5 proc., najwyższego poziomu od połowy kryzysowego 2009 r.

Zamiast ryzykować na parkiecie, wolimy bezpiecznie oszczędzać w bankach