Na rynku finansowym, w dodatku tak specyficznym, jak pożyczki udzielane przez internet, gdzie – mówiąc oględnie – panują nie całkiem przejrzyste zasady, każde działanie zmierzające do lepszej ochrony interesów klientów jest godne uwagi. Mówimy wszak o interesach grubo ponad miliona osób korzystających z usług setek przedsiębiorstw pożyczkowych, ale też bliżej nieokreślonej liczby ludzi, którzy po pożyczkę do tych firm by nie poszli, ale są potencjalnymi ofiarami oszustów uznających tę słabo nadzorowaną przez państwo sferę życia za miejsce do robienia świetnych interesów.
Dziwi to, że państwo, podejmując próbę stworzenia ściślejszego nadzoru nad rynkiem chwilówek z internetu, nie chce się podjąć tworzenia listy firm spełniających określone kryteria. To ważne narzędzie dające klientowi minimum poczucia bezpieczeństwa. Czy taką rolę spełni rejestr jako inicjatywa tylko części środowiska, czy klienci będą mu ufać? Czy zastrzegą swoje dane w de facto prywatnej bazie Bezpieczny dowód?
Już słychać głosy, że taka baza to przede wszystkim narzędzie dla marketingowców, a rejestr może służyć ograniczeniu konkurencji. Środowiskowa samoregulacja jest rozwiązaniem ze wszech miar pożądanym, ale pod warunkiem, że jest powszechnie akceptowana w branży. Niezdrowa rywalizacja może wypaczyć nawet najlepszą inicjatywę i podważyć wiarygodność nawet najlepszego pomysłu. Ze szkodą dla klientów i korzyścią dla oszustów.