Nowe przepisy karne dotyczące wyzysku mają pomóc w karaniu wyłudzaczy. Rzecz w tym, że przygotowany przez resort sprawiedliwości projekt wymaga pilnej korekty.
Ustawa antylichwiarska jest dziurawa niczym durszlak – tak w rozmowie z DGP w lipcu ubiegłego roku podsumował obecnie obowiązujące przepisy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Eksperci zaś przyznawali mu rację. W teorii lichwiarz może trafić za kratki nawet na trzy lata, w praktyce niemal wszystkie sprawy były umarzane. A to za sprawą daleko niedoskonałego art. 304 kodeksu karnego, który wymagał, aby sprawcy udowodnić i wyzyskiwanie przymusowego położenia innej osoby, i nałożenie obowiązku świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym (czyli np. oczekiwanie zwrotu 10 tys. zł w zamian za pożyczony tysiąc). Efekt? Prokuratorzy nawet nie formułowali aktów oskarżenia, zdając sobie sprawę z tego, że nie będą potrafili udowodnić wyzyskiwania przymusowego położenia pożyczkobiorcy.
Rozwiązanie znakomite, ale tylko na pozór
Ministerstwo Sprawiedliwości dotrzymało słowa i przygotowało projekt nowelizacji kodeksu karnego i niektórych innych ustaw. Zaproponowało, by art. 304 rozszerzyć. Znajdzie się w nim paragraf stanowiący, że karze pozbawienia wolności do lat pięciu będzie podlegał ten, kto w zamian za udzielone osobie fizycznej świadczenie pieniężne, niepozostające w bezpośrednim związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą, zażąda od niej zapłaty całkowitych kosztów w kwocie przekraczającej równowartość należnych odsetek maksymalnych i odsetek maksymalnych za opóźnienie. Mówiąc prościej: przestępstwo popełni ten, kto będzie żądał za udzieloną pożyczkę zapłaty wyższej, niż to przewidują przepisy.
Nieudolna walka z wyzyskiem / Dziennik Gazeta Prawna
Rozwiązanie na pozór znakomite. I tak też wynikało z opinii zarówno ekspertów, jak i nawet przedstawicieli branży pożyczkowej. Aż do teraz. Swoje uwagi przedstawił bowiem Sąd Najwyższy. I zwrócił uwagę na kwestię, która – jeśli projekt nie zostanie zmieniony – spowodować może, że nowe regulacje okażą się bublem.
O co chodzi? Otóż projektowana nowelizacja obejmie art. 304 kodeksu karnego. Znajduje się on zaś w rozdziale zatytułowanym „Przestępstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu”.
„Aby rozważać odpowiedzialność karną za przestępstwo skierowane przeciwko obrotowi gospodarczemu wynikające ze stosunku gospodarczego, co najmniej jedna strona takiego stosunku musi być podmiotem prowadzącym działalność gospodarczą” – zaznacza w swej opinii Sąd Najwyższy. Powołuje się przy tym na stanowisko doktryny, a konkretnie na dr. Sławomira Żółtka. To zresztą dominujące stanowisko wśród ekspertów. W jednym z komentarzy do kodeksu karnego autorstwa prof. Roberta Zawłockiego czytamy, że skoro art. 304 został umieszczony w tym, a nie innym rozdziale, to dotyczy on wyłącznie lichwy gospodarczej. A zatem przepis ten nie obejmuje zachowań osób dokonujących obrotu nieprofesjonalnego, tj. prywatnego pomiędzy osobami fizycznymi.
Wątpliwości na niekorzyść ustawodawcy
Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że są także eksperci twierdzący, że to, iż przestępstwo wyzysku znajduje się w rozdziale „Przestępstwa przeciwko obrotowi gospodarczemu”, wcale nie oznacza, iż co najmniej jeden z podmiotów musi być przedsiębiorcą.
– Wykładnię systemową stosujemy przecież dopiero wówczas, gdy gramatyczna nie daje nam odpowiedzi na postawione pytanie. A moim zdaniem uznanie, że sprawcą czynu ujętego w art. 304 kodeksu karnego może być tylko przedsiębiorca, nie ma żadnego oparcia w tekście ustawy – wskazuje adwokat prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Tak czy inaczej, wątpliwości pozostają. A to w ocenie Sądu Najwyższego wystarczający powód, aby projekt dopracować. Nie można bowiem dopuścić do sytuacji, gdy zmiana przepisów – co do zasady słuszna – nie przyniesie żadnego efektu.
„Nie trzeba uzasadniać, jak głęboko nieracjonalne byłoby, aby osoby, które nielegalnie prowadzą działalność lichwiarską, nie odpowiadały karnie za udzielone pożyczki” – wskazuje w swojej opinii Sąd Najwyższy. I od razu proponuje rozwiązanie problemu. Otóż podpowiada, aby projektowane regulacje przenieść do nowo utworzonego np. art. 286a. Wówczas przepisy karne dotyczące lichwy znalazłyby się w rozdziale „Przestępstwa przeciwko mieniu”. I nikt by nie miał wątpliwości, czy można za udzielanie lichwiarskich pożyczek ukarać kogoś, kto nie prowadzi działalności gospodarczej.
Operacja taka – wskazuje SN – rozwiałaby wszelkie wątpliwości co do tego, że planowane typy przestępstw mają charakter powszechny i popełnione mogą być przez każdego spełniającego podstawowe wymagania podmiotowe, niezależnie czy negatywne zachowanie będzie mieć miejsce w obrocie profesjonalnym, półprofesjonalnym czy zupełnie nieprofesjonalnym. Innymi słowy, kara pozbawienia wolności groziłaby każdemu, kto żądałby pieniędzy ponad ustawowe limity odsetek.
Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości? Na razie nie chce się wypowiadać jednoznacznie.
Milena Domachowska z wydziału komunikacji społecznej i promocji resortu, zapewnia, że sprawa jest urzędnikom znana. Co więcej, rozważana jest kwestia zmiany umiejscowienia projektowanego przepisu karnego. Ostatecznej decyzji jednak jeszcze nie ma. Jak zapewnia Domachowska, zostanie ona podjęta po przeanalizowaniu wszystkich zgłoszonych uwag do projektu.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji