Jeżeli dojdzie do kradzieży pojazdu leasingowanego albo szkody całkowitej, wówczas umowa leasingu automatycznie wygasa. Jak podkreśla adwokat Wojciech Drapała, w takiej sytuacji, finansujący może żądać od korzystającego natychmiastowej spłaty wszystkich opłat ratalnych. Leasingodawca otrzymuje również odszkodowanie, które w przypadku ubezpieczeń OC i AC jest ustalane według wartości samochodu w momencie zdarzenia szkodowego, a nie w chwili rozpoczęcia umowy. Świadczenie to jednak pomniejsza kwotę zobowiązań leasingobiorcy z tytułu rat. Dlatego, w samym interesie użytkownika jest to, aby firma leasingująca otrzymała pełną rekompensatę za pojazd.
– Wartość handlowa samochodu eksploatowanego przez kilkanaście miesięcy obniża się od kilku do nawet kilkudziesięciu procent. Zależy to od jego marki, modelu oraz bieżącego poziomu zużycia. Jednak leasingobiorca, podobnie jak każdy właściciel pojazdu, nie tylko leasingowego, ma prawo chronić się przed stratą, wykupując tzw. ubezpieczenie GAP. Dzięki niemu, w przypadku szkody całkowitej auta bądź jego kradzieży podmiot leasingujący otrzyma od ubezpieczyciela zwrot wartości pierwotnej pojazdu. Korzystający opłaca składki, aby właściciel pojazdu mógł otrzymać świadczenie – mówi serwisowi agencyjnemu MondayNews Wojciech Drapała.
Niestety, wielu użytkowników wciąż nie wie o takiej możliwości. Dlatego leasingobiorcy rzadko wykupują nieobowiązkowe ubezpieczenie GAP, które dotyczy nie tylko nowych pojazdów. Jest ono o tyle korzystne, że pozwala zrekompensować ubytek w majątku korzystającego, jaki powstaje w związku z różnicą pomiędzy wartością pojazdu przed rozpoczęciem umowy leasingu oraz w chwili szkody eksploatowanego auta. Leasingodawca, bez względu na okoliczności, i tak otrzymuje równowartość wszystkich opłat ratalnych. Według eksperta, na rynku ubezpieczeniowym nie ma innych rozwiązań w postaci produktów finansowych, które chroniłyby użytkownika lub właściciela samochodu przed takimi sytuacjami.
– W przypadku szkody całkowitej auta powstaje dodatkowy problem. Przy nieopłacalności naprawy pojazdu, leasingodawca nadal pozostaje jego właścicielem, również wraku, który tak czy inaczej reprezentuje pewną wartość majątkową. Może ona wynosić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Zależy od tego, czy części samochodu kwalifikują się do remontu czy ponownego użycia. Tymczasem korzystający musi spłacić wszystkie pozostałe raty leasingowe. W związku z wygaśnięciem umowy, traci on również prawo do wykupu po tym, co pozostało z pojazdu. Taki użytkownik ma szansę jedynie wystąpić do firmy leasingującej z wnioskiem o przeniesienie na niego własności – dodaje Wojciech Drapała.
Zdaniem eksperta, w przypadku odnalezienia skradzionego pojazdu, procedura jest bardziej skomplikowana, ponieważ taka sytuacja nie została wprost uregulowana w przepisach. Zatem należy przeanalizować postanowienia umowy leasingu oraz umowy ubezpieczenia. Jeżeli pomijają one tę kwestię, wówczas trzeba odwołać się do przepisów kodeksu cywilnego. Oznacza to, że właścicielem auta nadal jest leasingodawca. Tymczasem użytkownik utracił prawo do korzystania z samochodu, ponieważ umowa między nim a finansującym przestała obowiązywać z chwilą kradzieży. W tym przypadku nie ma znaczenia, czy leasingobiorca spłacił wszystkie raty w trybie natychmiastowym, czy wciąż, systematycznie je reguluje.
– Jeśli skradziony pojazd zostaje odnaleziony, ubezpieczycielowi może przysługiwać wobec leasingodawcy roszczenie o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia w zakresie, w jakim otrzymał odszkodowanie przewyższające szkodę. Podstawę prawną, jaką należy poważnie rozważać w takich przypadkach, stanowi artykuł 410 kodeksu cywilnego. Właściciel, który odzyskał auto, nie ponosi straty. Dlatego, nie istnieje już przesłanka odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń – podsumowuje Wojciech Drapała.