Rośnie odsetek Polaków, którym udaje się odłożyć pieniądze. W dodatku są to coraz większe kwoty.
/>
45 proc. Polaków przepytywanych przez autorów Diagnozy Społecznej 2015 (badanie opisujące sytuację życiową społeczeństwa) deklarowało, że udało im się oszczędzać. W poprzedniej edycji, czyli dwa lata temu, było ich 41 proc., a cztery lata temu jeszcze mniej – 38 proc. Rosną również odkładane kwoty: 15,8 proc. zgromadziło kwotę stanowiącą równowartość dochodów z okresu od połowy do jednego roku pracy. W 2011 roku takich osób było 12 proc. W grupie osób, które mają zaskórniaki, niecałe 8 proc. zgromadziło więcej niż roczną pensję.
Zmienia się też forma oszczędzania. Ponad 58 proc. badanych przyznaje, że ma oszczędności w gotówce. Cztery lata wcześniej było ich o prawie 18 pkt proc. mniej. Wiąże się to ze spadkiem popularności lokat bankowych – z 70 proc. do 53 proc.
Nie wynika ona jednak z obaw przed deponowaniem pieniędzy, bo jak podało niedawno radio RMF, z ostatnich badań TNS Polska wynika, że 67 proc. Polaków uważa, że oszczędności złożone w bankach są bezpieczne, lecz ze spadku atrakcyjności oferty banków. – Stopy procentowe są obecnie najniższe w naszej współczesnej historii i wielu osobom trudno się pogodzić z idącym za tym spadkiem oprocentowania depozytów – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao. Dodaje, że jeszcze w 2000 r. stopy procentowe znajdowały się w okolicy 20 proc., po czym stopniowo spadały, aż do poziomów najniższych od czasu, kiedy polska gospodarka zaczęła działać na warunkach wolnorynkowych. – Banki w tej sytuacji nie są w stanie zbyt wiele zaoferować, jeśli chodzi o depozyty, a w momencie kiedy oprocentowanie rachunków bieżących bywa zbliżone do zera, pojawia się pytanie o sens trzymania pieniędzy w banku – kwituje Mrowiec.
Potwierdza to dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers. – Wysokość oprocentowania decyduje o zamrożeniu pieniędzy w banku. Im wyższe stopy procentowe, tym nasza skłonność do oszczędzania w bankach rośnie.
Lekki spadek popularności odnotowały również fundusze inwestycyjne. Nieznacznie zwiększyło się za to zainteresowanie indywidualnymi kontami emerytalnymi. – To dobra wiadomość – uważa Kwiecień. Jak tłumaczy, oszczędzanie w III, dobrowolnym filarze emerytalnym teoretycznie powinno zyskiwać na popularności, bo podstawowe, systemowe formy zabezpieczenia emerytalnego mogą okazać się niewystarczające. Tym bardziej że przy długoterminowym oszczędzaniu można w ich przypadku uzyskać wymierne korzyści podatkowe. Niestety, jest to forma oszczędzania wciąż mało wśród Polaków znana. Z danych z Diagnozy wynika, że pieniądze na takim koncie gromadzi jedynie 6 proc. z tych, którzy w ogóle posiadają oszczędności. Dwa lata temu było ich 4 proc. Zdaniem Kwietnia jednym z powodów jest brak odpowiedniej promocji. – To może być związane z nałożonymi z góry limitami inwestycji klientów w skali roku, co oznacza ograniczoną możliwość zarabiania na jednostkowym IKE. Dużo do zrobienia w zakresie promowania dobrowolnego oszczędzania w III filarze powinien mieć rząd – podkreśla.
Z Diagnozy wynika również, że zmieniają się cele gromadzenia pieniędzy. Przede wszystkim tworzymy rezerwę na wypadki losowe: tak robi ponad 70 proc. osób. Jednak zwiększa się odsetek tych, którzy odkładają na starość – dotyczy to 40 proc. badanych, rehabilitację oraz na leczenie (32 proc). Dla porównania w 2011 r. na ten cel pieniądze gromadziło ok. 24 proc. oszczędzających.
Zdaniem prof. Janusza Czapińskiego te dane pokazują, że Polacy się bogacą. Świadczyć o tym może m.in. to, że wypoczynek to również coraz popularniejszy cel oszczędzania. Na potrzeby związane z przyszłością dzieci niezmiennie odkłada 24 proc. posiadających oszczędności.
DGP jest partnerem medialnym Diagnozy Społecznej 2015