Rzecznik ubezpieczonych chce, aby Sąd Najwyższy jednoznacznie stwierdził, czy poszkodowany w wypadku komunikacyjnym może leczyć się prywatnie także wtedy, gdy przysługują mu państwowe świadczenia zdrowotne.
Rzecznik ubezpieczonych chce, aby Sąd Najwyższy jednoznacznie stwierdził, czy poszkodowany w wypadku komunikacyjnym może leczyć się prywatnie także wtedy, gdy przysługują mu państwowe świadczenia zdrowotne.
Artykuł 444 par. 1 kodeksu cywilnego stanowi, że w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien zaś wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia. Problem w tym, że sądy bardzo różnie interpretują to, jak należy definiować obowiązek nałożony na ubezpieczyciela w stosunku do poszkodowanego w wypadku. Czy sam fakt, że na leczenie państwowe lub rehabilitację ofiara wypadku musiałaby czekać dłużej, uprawnia ją do skorzystania z prywatnych świadczeń na koszt zakładu ubezpieczeń?
Rzecznik ubezpieczonych twierdzi, że do jego biura coraz częściej trafiają tego typu sprawy.
– Wśród niektórych ubezpieczycieli panuje nieuzasadnione przekonanie, że skoro świadczenia zdrowotne mogą być realizowane w ramach publicznej służby zdrowia, to ubezpieczyciel nie musi pokrywać kosztów leczenia prywatnego – mówi DGP rzecznik ubezpieczonych Aleksandra Wiktorow.
Jej zdaniem zakłady ubezpieczeń pomijają fakt, iż konieczność pokrycia kosztów leczenia jest następstwem wypadku, w którym nieoczekiwanie szkodę poniosła osoba nieplanująca wcześniej leczenia.
– Celem stawianym przed powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym nie jest ulżenie w odpowiedzialności sprawcy szkody czy też zmniejszenie zobowiązań jego ubezpieczyciela – stwierdza stanowczo Aleksandra Wiktorow.
Największe problemy dotykają osób, które potrzebują rehabilitacji. Jest ona wskazana bezpośrednio po podjęciu zabiegów medycznych, lecz czas oczekiwania na nią w ramach państwowej opieki medycznej liczyć należy w tygodniach, a niekiedy miesiącach. Kłopotem są też drogie badania. Dla przykładu w Suwałkach na rezonans magnetyczny czeka się około pół roku.
W orzecznictwie Sądu Najwyższego dominuje pogląd, iż obowiązek pokrycia „wszelkich kosztów” na podstawie art. 444 par. 1 k.c. wymaga wykazania, iż były one celowe i niezbędne (np. wyrok Sądu Najwyższego z 9 stycznia 2008 r., sygn. II CSK 425/07). Problem w tym, że niektóre sądy orzekające o zakresie odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń domagają się od poszkodowanych udowodnienia, iż w ramach uspołecznionej opieki medycznej nie mogliby oni realizować leczenia lub rehabilitacji w krótkim czasie. Takich dokumentów zaś szpitale oraz przychodnie nie chcą wydawać, obawiając się konsekwencji. Paradoksalnie więc w najlepszej sytuacji są ci nieubezpieczeni w NFZ. Im zakład ubezpieczeń nie ma podstaw odmówić pokrycia kosztów leczenia.
– Poszkodowani nie mogą zostać pozbawieni możliwości właściwego leczenia czy rehabilitacji w odpowiednim terminie. Stąd działanie i złożenie wniosku do Sądu Najwyższego mające na celu rozstrzygnięcie tej kwestii – argumentuje Aleksandra Wiktorow.
Etap legislacyjny
Ustawa przekazana Senatowi
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama