Legislacyjny walec został już jednak wprawiony w ruch, a na końcu jego drogi pojawił się administracyjny limit na interchange, wynoszący zaledwie 0,2–0,3 proc. Wydawać by się mogło, że tak radykalny ruch spowoduje zatrzymanie wszelkich innowacji w segmencie płatności. Bo logicznie rzecz biorąc, z czego banki czy organizacje płatnicze miałyby je finansować?
Przez wiele lat na naszym rynku obowiązywała bardzo wysoka opłata interchange. Stawki na poziomie przekraczającym 1,5 proc. były wręcz niespotykane nie tylko w krajach bardziej zaawansowanych pod względem ubankowienia i ukartowienia niż Polska, ale także u naszych sąsiadów z regionu, znajdujących się na podobnym etapie rozwoju. Wydawcy kart przyzwyczaili się do tej sytuacji i nietrudno odnieść wrażenie, że rozleniwili. Nie musieli się nawet schylać po pieniądze, które płynęły do nich z interchange szerokim strumieniem.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero wtedy, gdy organizacje płatnicze wyczuły, co się święci. Kryzys finansowy i zdecydowanie negatywna atmosfera, jaka pojawiła się wokół całej branży bankowej, pozwalały przypuszczać, że źródło łatwych pieniędzy z interchange wkrótce wyschnie. To wówczas dostrzeżono konieczność zwiększenia liczby i wartości transakcji bezgotówkowych, co pozwoliłoby na zrekompensowanie nieuchronnego spadku stawki interchange. Na większą skalę zaczęto promować więc karty zbliżeniowe, które miały potencjał do realizacji tego celu.
I nagle Polska z zaścianka Europy awansowała do czołówki najbardziej innowacyjnych rynków płatniczych na świecie, a cechy tej zaczęto używać jako argumentu na rzecz utrzymania wysokich prowizji. To pieniądze z interchange miały bowiem służyć tworzeniu i wdrażaniu kolejnych nowości technologicznych.
Okazało się, że nic takiego się nie stało, wręcz przeciwnie. Czy to przypadek, że obniżki interchange zbiegły się w czasie z prawdziwą eksplozją nowych rozwiązań technologicznych w obszarze płatności i bankowości w ogóle? Na rynku pojawiły się zbliżeniowe płatności mobilne rozwijane przez organizacje takie jak MasterCard i Visa, wystartowały aplikacje płatnicze tworzone przez dwa największe banki detaliczne, a jedna z nich wyewoluowała w nowy system płatniczy Blik, za którym stanęły największe instytucje finansowe w kraju. Powstają rozwiązania do szybkich i łatwych płatności w środowisku e-commerce, m-commerce itd.
Oczywiście pojawiają się głosy argumentujące, że te innowacje powstają w wyniku rewolucji mobilnej i doszłoby do nich tak czy inaczej. Uważam jednak, że to właśnie obniżka interchange jest jedną z głównych okoliczności motywujących instytucje finansowe do szukania nowych źródeł przychodów oraz znajdowania metod obniżenia kosztów działalności i właśnie to jest celem wszystkich innowacji, które dzieją się na naszych oczach. Pewnie nie jest do obrony teza, że gdyby nie obniżka interchange, to tych innowacji by nie było. Na pewno z czasem by się pojawiły, ale daję głowę, że musielibyśmy na nie poczekać dużo dłużej