Umowa o kredyt frankowy państwa Dziubaków jest nieważna – potwierdził Sąd Apelacyjny w Warszawie. Zmienił natomiast sposób, w jaki kredytobiorcy powinni rozliczyć się z bankiem.

We wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził wcześniejsze ustalenia I instancji, że umowa kredytu frankowego, jaki Justyna i Kamil Dziubakowie zawarli z bankiem Raiffeisen, jest nieważna. Sędzia Edyta Jefimko, przewodnicząca składu, w ustnych motywach wyroku podzieliła pogląd uznający mechanizm indeksacji za klauzulę abuzywną. Akcentowała, że kredytobiorcy nie byli w stanie ocenić ryzyka ekonomicznego zawartej umowy i nie otrzymali od banku właściwej informacji na ten temat.

Sędzia odniosła się też do stanowiska banku, by umowy nie unieważniać, a zakwestionowany mechanizm zastąpić innym sposobem przeliczania. Stwierdziła, że stanowiłoby to zbyt daleko idącą modyfikację umowy.

Utrzymano korzystne dla kredytobiorców orzeczenie

– Wolą stron było stosowanie kursów z tabeli kursów, a nie kursu średniego NBP – mówiła sędzia.

W zakresie ważności umowy SA utrzymał wcześniejsze korzystne dla kredytobiorców orzeczenie i oddalił apelację banku. Zmienił natomiast wyrok w zakresie tego, jak powinno wyglądać rozliczenie między kredytobiorcami a bankiem.

Sąd I instancji oddalił powództwo kredytobiorców o zapłatę blisko 190 tys. zł tytułem zwrotu już spełnionych świadczeń wynikających z umowy, stosując tzw. teorię salda. Była ona podważana w późniejszym orzecznictwie. Sąd apelacyjny nakazał bankowi zapłacić państwu Dziubakom tę kwotę wraz z odsetkami. Uwzględnił jednak zarzut prawa zatrzymania zgłoszony przez bank, który uzależnia wykonanie wyroku (zapłatę przez bank zasądzonych od niego kwot) od zaoferowania przez państwo Dziubaków 400 tys. zł, czyli wysokości zaciągniętego kredytu. Oznacza to, że kredytobiorcy muszą najpierw rozliczyć się z bankiem z tej kwoty.

– Będziemy próbowali zaoferować świadczenie, o którym jest mowa w sentencji wyroku, ale nie wiemy, czy bank będzie chciał z nami rozmawiać – komentują pełnomocnicy powodów adwokat Agnieszka Plejewska i radca prawny Grzegorz Sikorski.

Prawo zatrzymania

– Jest też pytanie, co z prawem zatrzymania, które rodzi problemy w praktyce, zwłaszcza że jednocześnie toczy się sprawa z powództwa banku przeciw naszym klientom o zwrot kapitału i zwrot wynagrodzenia za tzw. korzystanie z kapitału. Jednak najważniejsze, że apelacja powodów została uwzględniona, a pozwanego banku oddalona.

– Naszemu klientowi przysługuje skarga kasacyjna i po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku zdecyduje, czy skorzystać z tej drogi – zaznacza Małgorzata Bakuła, radca prawny z Baker McKenzie reprezentująca pozwany bank.

– Natomiast z naszego punktu widzenia pozytywnym elementem, mimo oddalenia apelacji, jest uwzględnienie zarzutu zatrzymania. W tym przypadku oznacza, że bank może wstrzymać się z zapłatą kwoty zasądzonej wyrokiem aż do momentu, kiedy powodowie nie oddadzą kwoty kapitału. Ten aspekt akcentuje konieczność rozliczenia się między stronami – dodaje.

Najbardziej kontrowersyjnym elementem orzeczenia jest uznanie zarzutu zatrzymania podniesionego przez bank.

– Powoduje to obcięcie odsetek za pewien okres, na jakie mogą liczyć klienci banków, którzy wiele lat czekają na wyrok w swojej sprawie, a także niejako przymusza ich do rozliczenia bez badania zasadności roszczeń banku – komentuje Karolina Pilawska, adwokat reprezentująca kredytobiorców w innych sprawach frankowych.

- Umowa jest nieważna i to jest kropka nad i: polscy frankowicze mają rację. Argumentacja banków jest po prostu nieuznawana przez sądy. To ważny sygnał, że nasi najbardziej znani frankowicze ostatecznie wygrali. Istotnymi problemami pozostają natomiast odsetki i prawo zatrzymania. Ponieważ państwo Dziubakowie zostali już pozwani, w obrocie prawnym mogą się więc znaleźć dwa orzeczenia: jedno dopuszczające zatrzymanie, a drugie zasądzające dla banku. A gdzie w tym wszystkim jest konsument? – komentuje adwokat Anna Dombska reprezentująca frankowiczów w sporach z bankami.

O co chodzi w sprawie państwa Dziubaków?

Państwo Dziubakowie w 2008 r. zawarli z bankiem Raiffeisen umowę o kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego na zakup mieszkania. Kwotę kredytu 400 tys. zł mieli spłacać przez 40 lat. Okazało się, że mimo uiszczania rat saldo ich zadłużenia rosło w związku ze wzrostem kursu franka.

Sprawa stała się głośna po tym, jak rozpatrujący ją w I instancji Sąd Okręgowy w Warszawie skierował pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Z wyroku TSUE z 3 października 2019 r. (C‑260/18) wynika brak przeszkód do unieważnienia umowy przez sąd krajowy. Sąd może też zastąpić klauzule abuzywne innymi zapisami wynikającymi z prawa krajowego, ale tylko pod warunkiem, że obie strony umowy wyrażą na to zgodę.

Orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 lutego 2022 r., sygn. akt VI ACa 385/20