Rzecznik Praw Obywatelskich złożył skargę nadzwyczajną od wyroku z 2015 r. oddalającego pozew inicjatora Stowarzyszenia na Rzecz Obrony Praw Konsumenta i Obywatela "Pro Futuris" w sprawie unieważnienia umowy kredytu we frankach szwajcarskich. Rzecznik wnioskuje o ponowne rozpoznanie tej sprawy.

"Okoliczność, iż sąd nie zbadał z urzędu postanowień całej umowy konsumenta z przedsiębiorcą pod kątem ich nieuczciwego charakteru należy traktować jako faktyczne pozbawienie strony możności działania i obrony swoich praw" - wskazuje RPO w swej skardze skierowanej do Sądu Najwyższego.

Sprawa - opisywana przed kilku laty w mediach - dotyczy Tomasza Sadlika, który był inicjatorem powstania Stowarzyszenia na Rzecz Obrony Praw Konsumenta i Obywatela "Pro Futuris" zajmującego się poszkodowanymi wskutek kredytów frankowych i pomocą dla takich osób. We wtorek Sadlik przekazał PAP odpis skargi nadzwyczajnej RPO w swojej sprawie.

Sadlik we wrześniu 2007 r. wraz z żoną wziął kredyt mieszkaniowy na ponad 290 tys. franków szwajcarskich z przeznaczeniem na zakup nieruchomości w Krakowie. Spłata kredytu miała się zakończyć w czerwcu 2037 r. Jak podał Sadlik, pracownik banku zapewniał go, iż wzięcie kredytu jest bezpieczne, bowiem bank posiada wystarczające zabezpieczenia na wypadek braku możliwości spłaty kredytu przez kredytobiorców.

Tymczasem w styczniu 2013 r. bank rozwiązał umowę kredytu mieszkaniowego z uwagi na zaległości w spłacie kredytu, informując jednocześnie, że prowadzić będzie egzekucję z nieruchomości obciążonej hipotekami, a ponadto z innych źródeł majątku kredytobiorców, w tym wynagrodzenia za pracę jednego z małżonków. Wynikało to z faktu, iż wartość kredytowanej nieruchomości jest mniejsza niż wysokość zadłużenia wobec banku.

Zdaniem powoda, zawarta umowa kredytu winna zostać uznana za nieważną w całości, bo gdyby kredytobiorcy nie pozostawali w błędzie co do istotnych elementów umowy, w ogóle nie doszłoby do jej zawarcia. Jak podkreślił, chociaż podpisał z ówczesną żoną oświadczenie o świadomości ryzyka walutowego, to jednak klauzule te były bardzo ogólne i nie wskazywały, na czym to ryzyko miałyby polegać, a takiej informacji kredytobiorcy nie otrzymali od pracownika banku. Do podpisania klauzul doszło też bez zaznajomienia się z nimi, w sytuacji stresu i pośpiechu.

W marcu 2015 r. krakowski sąd okręgowy oddalił pozew Sadlika. Sąd uznał wtedy m.in., że nie ma podstaw do unieważnienia, ponieważ kredytobiorca zaakceptował warunki umowy i potwierdził podpisem ostrzeżenie o możliwości zmiany kursu waluty. W listopadzie 2015 r. krakowski sąd apelacyjny generalnie podzielił argumentację SO, poza drobnymi kwestiami, które jednak nie rzutowały na trafność orzeczenia.

SA utrzymał wtedy m.in. ocenę, że zapisy umowy kredytowej zawartej przez Sadlika były zgodne z zasadami prawa obowiązującym w dniu jej podpisania. "Sytuacja, w jakiej znalazł się powód oraz inne osoby, które zaciągnęły zobowiązanie we frankach, winna być rozstrzygnięta na szczeblu władzy ustawodawczej, nie ma bowiem w tym zakresie regulacji prawnych, które rozstrzygałyby taką sytuację i mogłoby zostać zastosowane przez sąd" - ocenił wtedy SA.

Jednak zdaniem RPO w tej sprawie należało zastosować obowiązujące Polskę jako kraj członkowski Unii Europejskiej standardy prokonsumenckie – argumentacja krakowskiego sądu apelacyjnego była więc błędna.

Według Rzecznika rozstrzygnięcie krakowskiego SA sprzeciwiło się konstytucyjnej zasadzie sprawiedliwości społecznej i doprowadziło do pozbawienia możliwości skutecznego dochodzenia swoich praw przez powoda. "Sąd II powinien był sprawdzić wszystkie klauzule umowy kredytu, zwłaszcza, że powód zarzucał umowie nieważność w całości. Tymczasem sąd ograniczył się do badania nieważności niektórych postanowień umowy, wskazując przy tym, że tylko jedno z tych postanowień, dotyczące ubezpieczenia niskiego wkładu, może być uznane za abuzywne" - zaznaczył RPO.

Rzecznik przypomniał, że Sadlik z zawodu jest tłumaczem i dlatego sąd nie mógł założyć, że ma on doświadczenie w ocenie ryzyka i skutków ekonomicznych umowy kredytu. "Bank wykorzystał swoją przewagę informacyjną i negocjacyjną, aby doprowadzić konsumenta do zawarcia umowy, która dawała bankowi duże szanse na uzyskanie dodatkowych zysków przez zapewnienie sobie, oprócz oprocentowania kredytu, także korzyści wynikających z nieuchronnego wzrostu kursu franka szwajcarskiego w relacji do złotego" - oceniono w skardze.

Jednocześnie RPO zaznaczył, że w toczącej się równolegle sprawie o wystawiony przez bank bankowy tytuł egzekucyjny został w 2019 r. przez inny sąd pozbawiony wykonalności.

Z tych względów RPO wniósł o uchylenie w całości wyroku SA w Krakowie z 2015 r. i przekazanie sprawy temu sądowi do ponownego rozpoznania.

Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.

W SN oczekują na rozpoznanie zagadnienia prawne sformułowane przez I prezes SN Małgorzatę Manowską, które trafiły do rozstrzygnięcia przez skład całej Izby Cywilnej SN. Obejmują one sześć pytań dotyczących m.in. kwestii przewalutowania kredytu. Jak przekazywał SN odpowiedzi na przedstawione pytania powinny w kompleksowy sposób "rozstrzygnąć najpoważniejsze kontrowersje", jakie ujawniły się na tle praktyki orzeczniczej w kwestii kredytów walutowych, w szczególności tzw. kredytów frankowych.