Prywatne polisy medyczne kupujemy rzadko. Decydujemy się, jeśli pozwolą oszczędzić czas lub pieniądze. Ale według niektórych szacunków w najbliższych latach rynek może zacząć szybko rosnąć
ikona lupy />
Wydatki na ochronę zdrowia w Polsce będą szybko rosły / Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dorota M. Fal doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych i ochrony zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna
Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne to w Polsce rynek jeszcze mało zagospodarowany, choć szybko rosnący. Najważniejszy powód niewielkiego znaczenia takich polis jest taki, że opieka zdrowotna jest w Polsce powszechna i publiczna – w zamian do NFZ jest oferowany dostęp nie tylko do leczenia podstawowego, lecz także specjalistycznego i szpitalnego. Poza koszykiem świadczeń gwarantowanych pozostaje niewiele (np. część usług dentystycznych). Dlatego mało kto decyduje się na wykupienie dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego z własnej kieszeni. Ograniczona jest także podaż polis zdrowotnych – oferta jest nadal dość uboga i droga.
Popytowi pomagają kolejki do placówek medycznych w ramach publicznego systemu lecznictwa. Pacjenci decydują się na kupno dodatkowej polisy nie tyle po to, aby otrzymać lepszą opiekę, ile po to, by szybciej uzyskać pomoc. Płacą za bliski termin wizyty u specjalisty, możliwość wykonania USG z dnia na dzień czy zwykłego badania krwi od ręki. Zachętą jest często również jakość obsługi.

Dwa podejścia

Łączne wydatki Polaków na zdrowie (oprócz opłat na składkę zdrowotną, która jest potrącana z pensji) są szacowane na ponad 30 mld zł. Pieniądze idą głównie na leki, ale także na opiekę ambulatoryjną – tu wydatki są szacowane na 11,5 mld zł w skali roku. Równocześnie według szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń w 2012 r. łączna wartość rynku dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i medycznych produktów abonamentowych wyniosła ok. 2,8 mld zł. Udział dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych był niewielki – przypis składki wyniósł 363 mln zł. Reszta przypadła na abonamenty oferowane bezpośrednio przez firmy medyczne.
Przewaga tych ostatnich jest zdaniem ekspertów nietypowa i charakterystyczna dla polskiego rynku. Jego przyszłość jest zaś uzależniona przede wszystkim od tego, czy zostanie uchwalona ustawa regulująca ubezpieczenia dodatkowe. I choć resort zdrowia zapowiadał jej wprowadzenie już rok temu, nadal nie wyszedł z żadną propozycją. Jeżeli weszłaby ona w życie, oznaczałoby to radykalne zmiany na tym rynku: według wyliczeń PIU i firmy doradczej EY w 2032 r. odsetek osób posiadających polisy zdrowotne wynosiłyby 12–20 proc. A już w 2016 r. rynek mógłby mieć wartość od 4,8 mld zł do nawet 15,2 mld zł. Jeżeli zmiany nie wejdą w życie, prognozowana wartość na 2016 r. miałaby wynosić 3,7 mld zł.
Obecnie dodatkowe polisy medyczne dają zwykle możliwość ubezpieczenia się od wybranych ryzyk wymagających leczenia (zakres ubezpieczenia jest węższy niż społecznego ubezpieczenia zdrowotnego). W razie choroby ubezpieczony otrzymuje formę odszkodowania. Mniej popularna forma to umożliwienie dostępu do opieki ambulatoryjnej lub w mniejszym stopniu – do planowego leczenia szpitalnego. Klient korzysta z usług placówki medycznej lub lekarza, który ma podpisaną umowę z ubezpieczycielem.
– Klienci rzadko kupują ubezpieczenie tylko po to, żeby uniknąć konieczności korzystania z publicznego systemu opieki zdrowotnej. Jeśli widzą, że dzięki ubezpieczeniu mogą zmniejszyć koszty leczenia, to wówczas chętnie sięgają po polisę lub abonament. Chyba że mogą je kupić taniej w ramach polisy grupowej w pracy – mówi Marek Piętka, dyrektor departamentu ubezpieczeń osobowych w firmie Uniqa.
Dlatego ubezpieczyciele są dziś przede wszystkim nastawieni na współpracę z pracodawcami, którzy wykupują ubezpieczenie dla swoich pracowników. Od 2007 r. firmy takie wydatki mogą zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów. Równocześnie posiadanie takiej polisy jest doceniane przez pracowników. Wiele osób chce dopłacać do pakietu oferowanego przez pracodawcę, np. by rozszerzyć ubezpieczenie na rodzinę.

Brakuje placówek?

Ubezpieczyciele oceniają, że działanie w segmencie zdrowotnym utrudnia np. to, że nie ma odpowiednio dużej liczby prywatnych placówek medycznych. – Najlepszy nawet świadczeniodawca nie zmieni lokalnego rynku usług medycznych. Na słabo obsadzonym placówkami medycznymi terenie i w sytuacji konieczności skorzystania z lekarza o rzadko występującej specjalizacji z polisą czy bez nasi klienci czekać muszą. Choć z polisą zdecydowanie krócej – mówi Małgorzata Suska-Iwan, ekspert ds. ubezpieczeń zdrowotnych w Avivie.
Firmy, które stworzyły ogólnopolskie sieci prywatnych centrów medycznych, mają własną ofertę – abonamentową. I tu głównym nabywcą są pracodawcy. W ramach abonamentów oferowany jest zazwyczaj pakiet podstawowej opieki: możliwość wizyty u lekarza medycyny pracy, a także u lekarza pierwszego kontaktu, i kilka wizyt u specjalistów. Często jednak pracownicy za dopłatą mogą ten pakiet poszerzyć. Reszta abonamentów jest wykupywana indywidualnie i pacjent też może wybrać ofertę, której wielkość jest uzależniona od ceny.
Firmy abonamentowe zbudowały de facto zorganizowaną prywatną opiekę zdrowotną, która w wąskim wycinku medycyny (na ogół najmniej skomplikowanej i najmniej kosztownej) działa równolegle do systemu publicznego. Powoli pojawiają się pierwsze szpitale, jednak nadal jest to oferta niszowa.

Przyszłość w rękach ministerstwa

Wszyscy jak jeden mąż mówią, że przyszłość rynku zależy od Ministerstwa Zdrowia, czyli od tego, czy wejdą w życie nowe przepisy. – Liczymy na takie regulacje, które pozwolą tworzyć produkty gwarantujące szybki dostęp do procedur medycznych wymagających oczekiwania (bez opóźniania terminu uzyskania usługi medycznej przez osoby oczekujące w kolejce) oraz zagwarantują wyższy standard warunków odbywania hospitalizacji. W tym widzimy przyszłość dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych – mówi Małgorzata Suska-Iwan z Avivy.
Zdaniem Artura Dziekańskiego z PZU, największy popyt będzie na usługi pozwalające na szybki dostęp do lekarzy specjalistów. Potwierdza to Marek Piętka z Uniki. – Ze względu na ograniczenia w dostępie do specjalistycznej opieki medycznej, oferowanej przez państwową służbę zdrowia, można się spodziewać, że ci klienci, którzy będą się decydowali na wykupienie ubezpieczenia, będą zwracali uwagę na to, czy gwarantuje ono szeroki dostęp do specjalistów – tłumaczy.
– Ja wierzę w intensywny rozwój ubezpieczeń szpitalnych, ale niewykluczone, że również ubezpieczenia lekowe okażą się właściwym kierunkiem – mówi Aleksandra Leszczyńska z firmy Axa. Dziś taką polisę oferuje PZU.
Leszczyńska dodaje, że klienci będą się spodziewali większego bezpieczeństwa umów. – Obecnie większość umów zawierana jest na rok i klient nie ma pewności, co wydarzy się przy jej odnowieniu. Nie wie, czy ubezpieczyciel będzie chciał go nadal ubezpieczać, czy nie podniesie drastycznie składki. Na Zachodzie zawierane są przede wszystkim umowy długoterminowe, więc jest to prawdopodobnie kierunek, w którym pójdzie i nasz rynek – argumentuje.

Prywatne firmy zbudowały system równoległy do publicznego

OPINIA

Pacjenci oczekują konkretnych propozycji zmian

Niedawna gorąca debata nad odwołaniem ministra zdrowia to kolejny dowód na to, że kondycja opieki zdrowotnej jest alarmująca. Pacjenci oczekują konkretnych propozycji zmian. Ważkim, najistotniejszym dla nich tematem są kolejki do lekarzy specjalistów. Chcąc poprawić jakość i dostęp Polaków do świadczeń opieki zdrowotnej, musimy się zmierzyć z wieloma problemami. Wierzę, że większość polityków jest świadoma, jak bardzo potrzebne jest dodatkowe źródło finansowania opieki medycznej. W tym kontekście warto pamiętać, że prawie w każdym europejskim kraju istotnym rozwiązaniem tego problemu są dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Stąd też z niecierpliwością czekamy – jako branża ubezpieczeniowa – na propozycję ministerstwa, jak tego typu system będzie wyglądać w naszym kraju. Mądrze skonstruowany system dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych może być istotnym i bardzo skutecznym narzędziem doprowadzającym dodatkowe pieniądze do systemu ochrony zdrowia. Z jednej strony dodatkowy strumień pieniędzy do systemu udrożni go, ułatwiając pacjentom dostęp do świadczeń. Co niezwykle istotne, także pacjentom bez ubezpieczenia prywatnego. Z drugiej strony doprowadzi do powstania zdrowej konkurencji w zakresie leczenia w naszym kraju i wzrostu jakości świadczonych usług. Aby jednak się tak stało, potrzebujemy rozwiązania systemowego, które wprowadzi powszechne i akceptowalne społecznie dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Mam nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia zaprezentuje nam taki projekt, a Sejm po poważnej debacie wreszcie go przyjmie.