Jeśli bankom uda się podtrzymać ubiegłoroczne tempo pozyskiwania klientów otwierających rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe, to w tym roku statystycznie na każdego Polaka pierwszy raz w historii będzie przypadał więcej niż jeden ROR. Na koniec ubiegłego roku, jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, banki prowadziły 38,2 mln rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych, o 700 tys. więcej niż rok wcześniej. Ludność Polski GUS podliczał w końcu 2012 r. na 38,5 mln.
Jeśli bankom uda się podtrzymać ubiegłoroczne tempo pozyskiwania klientów otwierających rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe, to w tym roku statystycznie na każdego Polaka pierwszy raz w historii będzie przypadał więcej niż jeden ROR. Na koniec ubiegłego roku, jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, banki prowadziły 38,2 mln rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych, o 700 tys. więcej niż rok wcześniej. Ludność Polski GUS podliczał w końcu 2012 r. na 38,5 mln.
Korzystanie z instytucji finansowych jest jeszcze bardziej powszechne, jeśli posłużyć się liczbą rachunków bieżących (obejmujących np. konta oszczędnościowe, które – podobnie jak ROR-y – pozwalają na dokonywanie przelewów). Sami klienci indywidualni mieli w końcu 2012 r. 50,5 mln tego typu kont. A jeśli dodać do tego niemal 3,2 mln rachunków członków spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, 3,4 mln kont prowadzonych przez banki dla rolników i prywatnych przedsiębiorców oraz 1,4 mln kont dla firm i innych podmiotów, okazuje się, że w sumie banki prowadziły w końcu minionego roku 58,5 mln rachunków bieżących, o ponad 2,1 mln więcej niż rok wcześniej.
Powód do zadowolenia? Zdaniem ekspertów – wcale nie. Nowe rachunki otwierają bowiem osoby, które już wcześniej miały konto w innym banku albo korzystają z kolejnych produktów w tej samej instytucji: obok rachunku rozliczeniowego otwierają np. konto oszczędnościowe. Zaś odsetek Polaków niemających konta bankowego, jak wynika z badań, od kilku lat niewiele się zmienia. W dodatku należy do najwyższych w Europie (spośród krajów unijnych pod tym względem wyprzedzają nas Bułgarzy i Rumuni).
– W przeszłości poziom ubankowienia rósł w związku z rozwojem oferty i dostępności usług bankowych. Ale teraz decydujące są już bariery psychologiczne – tłumaczyła wczoraj na konferencji NBP „Dostępne finanse” (DGP był partnerem medialnym imprezy) Dominika Maison z Uniwersytetu Warszawskiego. – Chodzi np. o brak zaufania do banków albo przekonanie, że ktoś ma zbyt mało pieniędzy, by korzystać z konta, nawet jeśli jego dochody są wysokie – dodała.
Eksperci byli zgodni, że odsetek korzystających z banków nie zwiększyłby się nawet, gdyby wprowadzono obowiązek posiadania konta. – Przymus administracyjny mógłby dać tylko pozorny skutek – stwierdził Zbigniew Derdziuk, prezes ZUS.
Problem niekorzystania z banków chce rozwiązać Komisja Europejska. Opracowała ona założenia dyrektywy przewidującej, że w każdym kraju UE istniałby rachunek podstawowy – darmowy albo z minimalnymi opłatami i z ograniczoną funkcjonalnością. Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, uważa jednak, że to niewłaściwe rozwiązanie. – Wiele polskich banków już oferuje korzystanie z konta za darmo. A klientom mającym takie „konto socjalne” groziłaby stygmatyzacja – że są gorsi – uzasadniał Bańka. Z wypowiedzi Pawła Bułgaryna z Ministerstwa Finansów wynikało z kolei, że również nasz rząd jest sceptycznie nastawiony do propozycji Komisji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama