Rentowność obligacji skarbowych znów była wczoraj na najniższym poziomie w historii. Banki zmuszone są płacić za depozyty więcej, niż dają im papiery dłużne.
Obligacje nie są już atrakcyjną lokatą kapitału dla banków / DGP
Dochodowość papierów 2-letnich wynosiła według serwisu Bloomberg 3,60 proc. W końcu września przekraczała jeszcze 4 proc. W przypadku obligacji 10-letnich nastąpił w tym czasie spadek z niemal 4,7 do niespełna 4,2 proc. Obniżka rentowności (a więc wzrost cen) to powód do zadowolenia dla resortu finansów, który może taniej finansować potrzeby pożyczkowe, a także dla osób, które zainwestowały w popularne ostatnio fundusze dłużne. Ale z punktu widzenia banków może oznaczać kłopot.
– Krajowym bankom przestaje się opłacać inwestowanie w polskie papiery skarbowe. Koszty finansowania są wyższe od rentowności obligacji – mówi Bartłomiej Małocha, szef wydziału transakcji krótkoterminowych w BRE Banku. Z taką sytuacją krajowe banki nie miały jeszcze do czynienia: średnie oprocentowanie depozytów już od kilku miesięcy było wyższe od rentowności obligacji dwu- i pięcioletnich. We wrześniu tylko minimalnie przekraczało dochodowość papierów 10-letnich. Twardych danych na temat przeciętnego oprocentowania lokat w październiku i listopadzie jeszcze nie ma. Stawki w bankach nie spadały jednak tak szybko, jak dochodowość obligacji.
Małocha zaznacza, że chociaż popyt ze strony krajowych banków na papiery skarbowe maleje, to z nawiązką rekompensuje go zainteresowanie polskim długiem wśród inwestorów zagranicznych. To wyjaśnia, dlaczego polskie papiery dłużne cały czas drożeją.
– Z punktu widzenia banków utrzymywanie płynności staje się droższe. Banki zawsze muszą utrzymywać pewną poduszkę płynności. Teraz będą musiały do tego dopłacać – ocenia Andrzej Powierża, analityk sektora bankowego w DM Banku Handlowego.
Największy problem mogą mieć banki spółdzielcze posiadające dużą nadwyżkę depozytów nad kredytami. Ostrzegał przed tym na niedawnej konferencji sektora spółdzielczego Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Nieopłacalne będą nowe zakupy pakietów obligacji. Wciąż korzystne może być trzymanie w portfelach papierów kupionych w przeszłości (w pierwszej połowie ubiegłego roku dochodowość obligacji przekraczała 5 proc.). A sprzedaż po wysokich cenach pozwala na zaksięgowanie sporych zysków. To pomogło niektórym spośród giełdowych banków pobić oczekiwania rynku, jeśli chodzi o wyniki III kwartału.
Ale mniejszą skłonność banków do lokowania gotówki w obligacje widać w bilansach. Udział papierów dłużnych (skarbowych i samorządowych) był w październiku najniższy w historii – niewiele przekraczał 9 proc. Dwa lata wcześniej było to blisko 14 proc.