Najmniej stracili ci inwestorzy, którzy w momencie bicia przez WIG rekordu mieli akcje firm z tzw. defensywnych sektorów.
ikona lupy />
Zmiany indeksów i cen akcji / DGP
67 772,9 pkt – do takiego poziomu doszedł indeks szerokiego rynku WIG 9 lipca 2007 r. Dziś jest 40 proc. poniżej tego poziomu, w okolicach 39 750 pkt. Jeszcze słabiej w ciągu ostatnich 5 lat spisały się indeksy grupujące spółki o różnej wielkości. Te, w których przeważają małe i średnie spółki, czyli sWIG80 i mWIG40, poszły w dół – analogicznie – o 56,2 proc. i 60 proc. WIG20, w którym znajduje się 20 największych firm, spadł o 42,8 proc.
Najmniej stracili ci inwestorzy, którzy w momencie bicia przez WIG rekordu mieli akcje firm z tzw. defensywnych sektorów. Np. walory Telekomunikacji Polskiej spadły mniej niż WIG20, tylko o 35 proc. Indeks WIG-Telekomunikacja od tamtej pory nawet wzrósł (o skromne 0,55 proc.). Najbardziej dotkliwe straty ponieśli ci, którzy mieli w portfelu papiery małych spółek. Niektóre z takich firm zostały przecenione nawet o 90 proc.
Niestety, nawet powierzenie pieniędzy specjalistom zatrudnianym przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie gwarantuje, że w sytuacji niepomyślnych trendów na giełdzie inwestor ochroni kapitał. Średnia stopa zwrotu z ostatnich 5 lat dla funduszy akcji polskich wynosi -42,1 proc. To oznacza, że specjalistom generalnie nie udało się pobić ani szerokiego rynku, ani indeksu WIG20. Najlepszy w tym okresie fundusz, Noble Fund Akcji, stracił 29 proc. Najgorszy – Pioneer Akcji Polskich – poszedł w dół o 69 proc.
Minimalnie lepiej od indeksów małych i średnich spółek zachowała się grupa funduszy inwestujących w papiery tego rodzaju podmiotów, która w ciągu ostatnich 60 miesięcy straciła średnio 55,3 proc. Najlepiej zachował się PKO Akcji MiŚ (-47 proc.), najgorzej Pioneer MiŚ Spółek Rynku Polskiego (-76 proc.).
Tak mocno przecenione papiery musiałyby zanotować bardzo silny wzrost, by wrócić do poziomu z 2007 r. Np. WIG musiałby pójść w górę o 66,7 proc., mWIG40 – o 150 proc.
To wszystko pokazuje, jak ważna jest dla inwestora umiejętność szybkiego cięcia strat, czyli sprzedawania akcji, gdy sytuacja na rynku się pogarsza. Jeśli chodzi o fundusze inwestycyjne, nie trzeba koniecznie umarzać ich jednostek. Większość TFI oferuje fundusze parasolowe. W ramach takiej konstrukcji można bez konieczności płacenia podatku od zysków kapitałowych przenosić pieniądze do funduszy innego rodzaju, np. obligacyjnych czy pieniężnych.
Na szczęście polscy inwestorzy są coraz bardziej aktywni, jeśli chodzi o zarządzanie portfelem. Niedawno jedno z największych TFI – Aviva Investors – podało dane, z których wynika, że od 2007 r. przeciętny klient przenosi pomiędzy różnymi subfunduszami w skali roku ok. 90 proc. aktywów. W latach 2004–2006 konwertowanych było średnio 50 proc. aktywów, a w latach 2002–2003 tylko ok. 30 proc.

Szybkie cięcie strat to umiejętność niezbędna inwestorowi