TFI mają dziś o ponad pół miliona klientów mniej niż w 2007 r. Trudno będzie odrobić te straty.
– Obecnie liczba klientów TFI jest na poziomie około 2,5 mln – informuje Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, powołując się na szacunki firmy analitycznej Analizy Online. Pozostaje na tym pułapie od początku 2009 r. Jednak wcześniej fundusze miały więcej klientów. – Spadek liczby jest oczywiście widoczny w porównaniu z jesienią 2007, kiedy było ich ponad 3 mln – przyznaje Dyl.
Powód? Wyniki funduszy, szczególnie akcyjnych, nie zachwycają. Szef ING TFI Leszek Jedlecki wskazuje, że Polacy w 2007 roku po raz pierwszy w historii tak mocno sparzyli się na inwestycjach w akcje i fundusze akcyjne. – Utracone zaufanie będzie ciężko odbudować, ponieważ ludzie o wiele dłużej pamiętają straty niż zyski – mówi Jedlecki.
Przedstawiciele niektórych TFI nieoficjalnie przyznają, że klientów odstraszają także wysokie opłaty za zarządzanie – jedne z najwyższych na świecie. W USA za zarządzanie funduszem akcji płaci się 0,5 – 1,5 proc. wartości aktywów netto rocznie, w Polsce 4 – 5 proc.
Być może to sprawia, że ci, którzy nabrali giełdowego doświadczenia, wolą inwestować na własną rękę. Z najnowszego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych wynika, że 30 proc. polskich graczy giełdowych korzysta z usług TFI. To o 4 pkt proc. mniej niż w 2010 r. i aż o 15,3 pkt proc. mniej niż w 2007 r.
Marcin Dyl nie interpretuje tych wyników jako dowodu na spadek zaufania do TFI. – Te liczby oznaczają, że prawie jedna trzecia inwestorów giełdowych korzysta z usług towarzystw. To interesujący wynik, świadczący o tym, jak dużą rolę odgrywają specjaliści zatrudnieni w TFI i jak cenione przez giełdowych graczy są posiadane przez nich wiedza i umiejętności – mówi Dyl.
Zwraca on także uwagę, że gracze giełdowi zawsze preferowali samodzielne inwestowanie. – Nie określiłbym tego jako spadku zaufania do funduszy. Proszę pamiętać, że badaniem zostali objęci inwestorzy giełdowi, dla których fundusze są zawsze dodatkowym rozwiązaniem – podkreśla Dyl.
Wątpliwe jednak, by liczba klientów TFI w najbliższym czasie wzrosła. Prezes ING TFI przypomina, że przełom 2010/2011 i lipiec 2011 mogły świadczyć o stopniowym odbudowywaniu się zaufania Polaków do funduszy. W lipcu saldo wpłat i umorzeń (1,26 mld zł) było najwyższe od kwietnia 2010 r. (1,64 mld zł). – Niestety sierpniowy i wrześniowy krach ponownie zniechęcił do inwestycji giełdowych, ponieważ pokazał rosnące ryzyko – wskazuje Jedlecki.
Branża TFI próbuje sobie radzić z tym problemem. – Nasi doradcy na każdym spotkaniu wskazują, że na giełdach wciąż jest bardzo dobry moment, by zainwestować w akcje na dłuższy okres – mówi prezes ING TFI.
– Edukacja inwestycyjna jest jedynym rozwiązaniem – potwierdza Dyl. – Być może potrzebna jest nawet zmiana pokoleniowa, by pojawiło się podejście do inwestowania bazujące na wiedzy – uważa Dyl.
Prezesi niektórych TFI nieoficjalnie przyznają, że odzyskaniu zaufania Polaków i zwiększeniu sprzedaży pomogłaby bardziej agresywna reklama.
– Konkurenci nawołują do kupowania akcji i funduszy akcyjnych, stosując środki marketingowe, które swoją formą przypominają reklamy wyprzedaży w sklepie z odzieżą – wskazuje prezes jednego z TFI.
Jednak stosowanie tego typu promocji często uniemożliwiają regulacje wielkich grup finansowych, do których TFI należą. Grupy finansowe wolą inne rodzaje promocji, aby nie narażać na szwank marki.