Chcesz, czytelniku, kupić mieszkanie. OK, masz wkład własny, lecz na resztę musisz wziąć kredyt hipoteczny. Tylko na jak długo? Czy istnieje optymalny okres takiego kontraktu z bankiem z twojego punktu widzenia?
Ekonomiści zastanawiają się nad tym od lat i choć nie wypracowali jednoznacznych konkluzji, nie rozkładają bezradnie rąk. Bo, parafrazując słowa brytyjskiego matematyka Marcusa du Sautoya, dość precyzyjnie wiemy, co wiemy, oraz wiemy, czego nie wiemy.
Na czym polega problem? Chcemy znaleźć taki kredyt hipoteczny, którego zaciągnięcie da nam największą nadwyżkę postrzeganych korzyści z posiadania własnego M nad szacowanymi przez nas kosztami obsługi zobowiązania. Nie chodzi jedynie o finansowy wymiar kalkulacji – czyli o próbę odpowiedzi na pytanie: jaką pożyczkę opłaca się wziąć? Odpowiedź na nie jest jedna: żadnej. Opłacać to może się inwestycja, nie zobowiązanie. Nam chodzi o subiektywne poczucie użyteczności z posiadanego na kredyt mieszkania w stosunku do comiesięcznego dyskomfortu spłaty należnej bankowi raty.
Pozostało
91%
treści
Powiązane
Reklama