Zakończyły się konsultacje zagraniczne dotyczące polskiej elektrowni jądrowej, która ma powstać w lokalizacji Kopalino-Lubiatowo w województwie pomorskim. Teraz czas na trudne konsultacje środowiskowe i uzgodnienie modelu finansowego.
Pomimo początkowych obiekcji udało się uzyskać akceptację 14 państw sąsiadujących z Polską, znajdujących się w regionie Morza Bałtyckiego lub wcześniej zgłaszających chęć udziału w procedurze. Jednak do wbicia pierwszej łopaty jeszcze długa droga.
Czechy, Finlandia i Holandia nie miały uwag ani pytań do raportu środowiskowego Polskich Elektrowni Jądrowych. Uwagi w formie pisemnej zgłosiły Austria, Białoruś, Dania, Estonia, Litwa, Łotwa, Niemcy, Słowacja, Szwecja, Ukraina oraz Węgry. Najwięcej uwag wpłynęło z Wiednia i Berlina. Oprócz samej kwestii bezpieczeństwa elektrowni w razie ewentualnej awarii dotyczyły one wpływu inwestycji na wodę morską oraz migrację piasków w związku z budową. Zapytanie ze strony Węgier dotyczyło m.in. teoretycznego scenariusza katastrofy tankowca w pobliżu ujęcia wody służącej do chłodzenia reaktorów.
Kolejnym etapem będą konsultacje środowiskowe. Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe, odpowiedzialna za budowę pomorskiej siłowni, sporządziła szczegółowy raport, w którym został oceniony wpływ planowanej inwestycji na środowisko naturalne. Będą mogły się do niego odnieść społeczności lokalne oraz organizacje pozarządowe. Na tej podstawie zostanie wydana decyzja, która otworzy drogę do kolejnych etapów prac.
Rozmowy te mogą się okazać trudne ze względu na lokalną politykę, ponieważ inwestycja w energetykę jądrową pociągnie za sobą strumień pieniędzy, a poszczególne gminy będą chciały uzyskać jak największą jego część. Według szacunków elektrownia jądrowa będzie rocznie zapewniać ok. 700 mln zł wpływów dla okolicznych gmin. W praktyce oznacza to, że samorządy, które nie będą zadowolone z podziału korzyści z inwestycji, mogą utrudniać konsultacje środowiskowe, co z kolei może skutkować opóźnieniem harmonogramu i związanymi z tym stratami.
Jak mówi Adam Błażowski, wiceprezes fundacji Fota4Climate, z punktu widzenia środowiska naturalnego obecny wybór lokalizacji elektrowni jądrowej jest lepszy chociażby od niezrealizowanego projektu w Żarnowcu. – W tamtym przypadku atom miał stanąć na terenach cennych przyrodniczo. Z kolei w Lubiatowie-Kopalinie mamy do czynienia z monokulturą sosny – mówi DGP.
Innym elementem układanki będzie uzgodnienie modelu finansowego projektu. Ten etap może się okazać najtrudniejszy – konieczne do tego będzie podpisanie ostatecznej umowy z firmą Westinghouse. Stronie polskiej zależy, by miała ona 49-proc. udział w projekcie, czego nie chce strona amerykańska. Według Błażowskiego negocjacje tej kwestii mogą się okazać najtrudniejsze. Nasz rozmówca podkreśla jednocześnie, że w środowiskach biznesowych jest wiara w to, że inwestycja zostanie zrealizowana, o czym może świadczyć rosnące zainteresowanie udziałem w tym projekcie.
Zgodnie z harmonogramem zawartym w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) w 2023 r. ma zostać podpisana umowa przyłączeniowa z operatorem sieci przesyłowej dla pierwszej elektrowni. Mają też zostać rozpoczęte prace wstępne i przygotowawcze w miejscu budowy. Jeśli nie będzie opóźnień, to w przyszłym roku nie dojdzie do przełomowych wydarzeń i decyzji. Jednak w 2025 r. prezes Polskiej Agencji Atomistyki ma wydać zezwolenie na budowę elektrowni. Prace miałyby ruszyć w 2026 r. W 2032 r. jest planowane wydanie zezwolenia na rozruch jądrowy i synchronizację pierwszego bloku pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.
Konieczne będą też działania pośrednio związane z przedsięwzięciem. W czerwcu rząd przyjął uchwałę w sprawie inwestycji infrastrukturalnych w woj. pomorskim, m.in. na potrzeby elektrowni jądrowej. Na realizację programu w latach 2023–2029 przewidziano ponad 4,7 mld zł. Program przewiduje budowę drogi krajowej, budowę lub przebudowę infrastruktury kolejowej oraz infrastruktury hydrotechnicznej. ©℗