Limit odzwierciedlający rzeczywiste koszty wytwarzania to pomysł, którym jutro mogą zająć się ministrowie.

Rząd przygotowuje kolejne rozwiązania, które mają zbić ceny energii. Jak wynika z informacji DGP, gabinet Mateusza Morawieckiego zajmie się tą propozycją już we wtorek. - Jest szansa na dodatkowe posiedzenie Sejmu w tej sprawie w przyszłym tygodniu - mówi nasze źródło.
Według niego przegłosowane pod koniec września przez Sejm zniesienie obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży wyprodukowanego prądu na rynku regulowanym, daje Ministerstwu Aktywów Państwowych narzędzia, by pilnować marż w spółkach wytwarzających prąd. - Obawiam się jednak, że nadmierne marże mogą mieć teraz spółki obrotu - podkreśla rozmówca DGP.

Obniżki cen prądu - rząd wprowadzi limity cenowe

Dlatego szykowana jest kolejna propozycja. - Zakłada ona wprowadzenie limitu, który będzie odzwierciedlał rzeczywiste koszty wytwarzania energii z poszczególnych nośników energii. Przewidujemy jednocześnie pokrywanie uzasadnionych kosztów tym, którzy przekraczają zakładany limit cenowy, a których udział jest konieczny w bilansie - wyjaśnia nasz rozmówca.
O zmianie mechanizmu kalkukowania cen energii pisali w zeszłym tygodniu na Twitterze Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, i Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz. Ten pierwszy określił je mianem „gamechangera na 2023”. Drugi, cytując premiera, podkreślał: „Nakazaliśmy spółkom energetycznym zaprzestanie odnoszenia ceny energii elektrycznej do kosztów węgla w portach w Holandii. Ustalenie nowej ścieżki cenowej dla węgla wydobywanego w Polsce!”.
Według naszego źródła efektem tych działań będzie wprowadzenie ceny poniżej 1 tys. zł za 1 MWh dla wszystkich odbiorców.
- Musimy to dobrze przeliczyć. Wiele zależy od cen w zamówieniach długo- i krótkoterminowych. A te w ostatnim czasie spadają - zauważa ważny polityk PiS. „Gdy rozpoczynaliśmy prace nad rządowym rozwiązaniem dotyczącym zmian na rynku bilansującym, ceny energii na giełdzie sięgały 1556,13 zł/MWh (31.08), dziś jest to 622,26 zł/MWh, czyli ponad połowę mniej” - pisał w mediach społecznościowych wicepremier Jacek Sasin, szef MAP.
Z kolei rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział specjalną taryfę, która ma ochronić samorządy, podmioty wrażliwe czy małe i średnie firmy przed wielokrotnymi podwyżkami cen energii elektrycznej.
Potwierdził to w piątek na Twitterze Norbert Maliszewski: „Od 1 stycznia 2023 wprowadzimy taryfę dla odbiorców wrażliwych - np. takich jak przychodnie i szpitale, instytucje pomocy społecznej, szkoły, przedszkola, żłobki, uczelnie, OSP. Będzie ona na pewno niższa niż 860 zł/MWh, czyli niższa niż 180 euro/MWh proponowane przez ministrów ds. energii UE jako poziom ceny maksymalnej na rynku”.
Według niego ceny w zawartych już umowach na 2023 r. zostaną automatycznie obniżone do poziomu taryfy wyznaczonej przez rząd.

Zamrożenie cen energii dla MŚP

Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, zauważa, że możliwość tymczasowego ustalania cen za dostawę energii elektrycznej dla małych i średnich firm otworzyła Rada Europejska, przyjmując rozporządzenie w tej sprawie przygotowane przez Komisję Europejską.
- Limit energii objętej taką ceną to 80 proc. największego rocznego zużycia przez beneficjenta w ciągu ostatnich pięciu lat. Nie ma już żadnych przeszkód, aby polski rząd szybko przygotował zasady ochrony naszego sektora i wdrożył je w życie - podkreśla.
Abramowicz proponuje zamrożenie cen energii dla MŚP na poziomie z czerwca 2022 r. - Teraz liczy się czas, przerażeni otrzymywanymi rachunkami przedsiębiorcy muszą szybko otrzymać informację o przyjętych przez rząd rozwiązaniach - akcentuje.
O tym, jakim obciążeniem dla biznesu są ceny prądu, mówi Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling. Według niego energia elektryczna aktualnie odpowiada już za ponad 50 proc. kosztów produkcyjnych recyklerów.
- Opłaty za 1 MWh wzrosły kilkukrotnie, przez co ponad połowa polskich recyklerów została zmuszona do wstrzymania produkcji. Jedna z firm należących do stowarzyszenia na początku tego roku płaciła 425 zł za 1 MWh, a w sierpniu 1460 zł. Wcześniej rachunek wynosił ok. 50 tys. miesięcznie. W sierpniu już 150 tys. - wskazuje.
- Chcąc zakontraktować prąd na IV kw. 2022 r., dostawaliśmy oferty rzędu 2200 zł. Ceny na przyszłoroczne kontrakty wynoszą ponad 3 tys. zł - podaje. Podkreśla, że „takich rachunków nikt nie zapłaci, bo doprowadzi to do upadłości przedsiębiorców”. - Pozostaje wyłączenie maszyn i zwolnienie pracowników - mówi.

Uchylenie obowiązku giełdowego - czym może grozić?

O sytuacji samorządów opowiada Jadwiga Emilewicz, posłanka PiS ze stolicy Wielkopolski: - W Poznaniu koszty energii finansowanej z budżetu stanowią ok. 3 proc. bieżących dochodów własnych. W 2023 r. według otrzymanej stawki wyniosłyby prawie 15 proc.
Zdaniem Grzegorza Onichimowskiego, b. szefa Towarowej Giełdy Energii, eksperta Instytutu Obywatelskiego, sytuacja na rynku energii nie wynika, jak argumentowano w dyskusji na temat zniesienia obliga giełdowego, z obowiązku sprzedaży energii na giełdzie, tylko z chaosu wokół cen węgla i marż koncernów energetycznych.
- Zawsze popierałem rozwiązania rynkowe, ale tym razem muszę się opowiedzieć za wprowadzeniem cen maksymalnych - zarówno na rynku hurtowym, jak i detalicznym - podkreśla, zaznaczając, że chodzi o określonych odbiorców, jak samorządy, odbiorcy wrażliwi oraz sektor MŚP.
Według niego uchylenie obowiązku giełdowego zaciemni obraz rynku i spowoduje, że w ustalaniu cen wróci uznaniowość. - Dlatego warto zabezpieczyć przed nią samorządy - zaznacza. ©℗
Ceny w zawartych już umowach na 2023 r. również zostaną obniżone

opinie

Liczy się nie ilość, ale jakość rozwiązań
ikona lupy />
Krzysztof Mazurski dyrektor działu Portfolio Management, Energy Solution / Materiały prasowe
Priorytet to nadmiarowe marże wytwórców, z którymi borykamy się od dłuższego czasu. Rząd dostrzegł ten problem -od tygodnia obowiązuje rozporządzenie dotyczące rynku bilansującego. Regulacja ta dotyczy możliwości cenowych wytwórców energii wzakresie składania ofert na rynek bilansujący. Obserwowane obecnie dynamiczne spadki cen przypisujemy właśnie tej zmianie, anie dyskutowanym miesiącami propozycjom Komisji Europejskiej.
W naszej opinii należałoby pozostać przy tym rozwiązaniu inie znosić obliga giełdowego. Dopiero takie połączenie daje najwyższe prawdopodobieństwo urealnienia wycen na polskim rynku energii.
Rozumiejąc determinację rządzących wzakresie poprawienia losu odbiorców, uważamy, że jeden, dwa rozsądne środki zaradcze posłużą wspólnym celom efektywniej niż wiele pomysłów, które bywają wewnętrznie sprzeczne. Wtej materii jakość wygra zilością.
Rząd argumentował, że wysokie ceny energii to efekt rekordowych notowań uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Ten problem zszedł wostatnim czasie na dalszy plan. Przy niedawnej wycenie dostaw energii na poziomie bliskim 2 tys. ł za 1 MWh przeciętny koszt uprawnień do emisji wwysokości 270 zł za 1 MWh stał się mniejszym kłopotem. ©℗
Lepiej przeciwdziałać podwyżkom, niż przyznawać rekompensaty
ikona lupy />
Piotr Wołejko ekspert ds. społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich / nieznane
Strona przedsiębiorców proponuje przyjęcie uniwersalnego systemu, który obejmie wszystkich odbiorców energii inie będzie ich różnicował. Taki system będzie prosty, przejrzysty iwyeliminuje ryzyko pominięcia grup lub branż, gdyby obniżone ceny obejmowały np. określone kody PKD. Lepsze jest też podjęcie działań uźródła, czyli przeciwdziałanie podwyżkom cen energii niż późniejsze przyznawanie rekompensat. To kosztowne, skomplikowane iniekoniecznie efektywne narzędzie. Rekompensaty będą dla sektorów energochłonnych, wprzypadku których ceny gazu iprądu mają ogromny wpływ na ich funkcjonowanie ikonkurencyjność.
Podstawą działań jest uczciwa analiza kosztów wytworzenia energii oraz jej dystrybucji. Na tej podstawie można podejmować decyzje. Pułap kosztów wytworzenia powiększonych ouczciwą marżę jest uzasadniony otyle, że elektrownie zawodowe korzystają zkrajowego węgla brunatnego ikamiennego, udział bloków gazowych (windujących ceny wUE) jest niewielki (mniej niż 4 proc. ispada). Zatem jeśli sprzedaje się energię za 1800 zł za 1 MWh, anawet 2800 zł, to mamy do czynienia zniczym nieuzasadnionymi nadmiarowymi zyskami, ataki poziom cen zabija gospodarkę imoże zrujnować samorządy. ©℗