Lepszym rozwiązaniem problemu drogiego prądu byłoby przekonanie spółek energetycznych do ustalania cen dostosowanych do ponoszonych kosztów – twierdzą eksperci
Lepszym rozwiązaniem problemu drogiego prądu byłoby przekonanie spółek energetycznych do ustalania cen dostosowanych do ponoszonych kosztów – twierdzą eksperci
Płacący za prąd poza systemem taryfowym, ubodzy energetycznie, ci, którzy ogrzewają domy elektrycznością, użytkownicy pomp ciepła czy lokatorzy mieszkań wyposażonych w elektryczne kuchenki - to - według naszych rozmówców - grupy poszkodowane przez twórców tarczy solidarnościowej. Ciągle nie wiadomo, czy i na jakie wsparcie mogą liczyć małe i średnie firmy.
- W propozycjach tych widzę jedynie chęć oddawania, z publicznych pieniędzy, z naszych podatków, jakichś mitycznych strat spółkom Skarbu Państwa - tak propozycje przedstawione przez rząd komentuje Grzegorz Onichimowski, były prezes Towarowej Giełdy Energii, ekspert Instytutu Obywatelskiego. - Ceny nie mają nic wspólnego z kosztami produkcji energii - tłumaczy. Zwraca uwagę, że przy określaniu taryf na ciepło podstawą jest koszt, a w przypadku energii „ceny na przegrzanym rynku”. - I to jest to, z czym trzeba się zmierzyć - przekonuje. Inny nasz rozmówca z branży uważa, że bardzo dużym problemem jest to, że spółki wytwórcze kontraktują energię na przyszły rok znacznie powyżej swoich kosztów, w oderwaniu od polskiej ceny węgla kamiennego.
- Nadużywają istniejących mechanizmów rynkowych dotyczących wyznaczania ceny energii. Dokonują poważnej manipulacji, pokazując wyższe koszty niż te, które rzeczywiście ponoszą, bo korzystają z polskiego, trzy razy tańszego węgla kamiennego, a nie zagranicznego. Winne całego zamieszania są więc spółki wytwórcze, które wykorzystują sytuację. Dostrzega to Ministerstwo Klimatu, ale milczy - punktuje.
Według naszych informacji rząd pracuje nad rozwiązaniami, które będą szły w kierunku urealnienia cen.
Michał Hetmański, szef Fundacji Instrat, zauważa, że próbą reakcji jest np. propozycja Komisji Europejskiej, żeby opodatkować ex post nadmiarowe zyski spółek. - Jednak stawka, którą proponuje Komisja, 180 euro za megawatogodzinę, obejmie w 2022 r. zaledwie kilkanaście procent wolumenów energii sprzedanej w tym roku. Więc jeśli podatek nie zostanie rozszerzony na przyszły rok, to propozycja ta jedynie w drobnym stopniu skoryguje sytuację w tym roku - tłumaczy.
- Jedyną receptą wydaje się to, żeby premier Morawiecki z wicepremierem Sasinem dostali zielone światło od prezesa Kaczyńskiego na zmuszenie spółek energetycznych, żeby hamowały swoją chciwość. To jest kwestia decyzji politycznej obozu władzy - akcentuje rozmówca z branży.
Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), podkreśla, że rząd nie ma przygotowanej propozycji w zakresie ochrony tych, którzy ogrzewają mieszkania energią elektryczną. - Według naszych szacunków około miliona gospodarstw domowych może znaleźć się w trudnej sytuacji związanej ze wzrostem kosztów energii - podkreśla.
- Ogrzanie mieszkania w kamienicy piecem akumulacyjnym może pochłonąć nawet 5000 kWh rocznie, podobna jest wielkość zużycia energii przy wykorzystaniu pompy ciepła - wylicza. Jego zdaniem bez zapewnienia odpowiednich mechanizmów wsparcia te gospodarstwa domowe mogą się znaleźć w bardzo trudnej sytuacji.
Lider PAS uważa, że lepszym rozwiązaniem mogłoby być zwiększenie limitu zużycia energii objętego taryfą gwarantowaną dla osób ogrzewających domy prądem.
Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła „PORT PC”, przekonuje, że warto zastanowić się nad ochroną taryfową do 3000-4000 kWh rocznie w przypadku korzystania z pompy ciepła lub ogrzewania elektrycznego. Jak podaje, typowe zużycie pomp ciepła w nowym budynku o powierzchni ogrzewanej 150 mkw. to ok. 3000-3500 kWh, a w przypadku budynku starszego - ok. 5000 kWh. - Dodatkowa kwota 3000 kWh motywowałaby do oszczędnego zużycia energii przez właścicieli elektrycznych urządzeń grzewczych - wyjaśnia.
Lachman przestrzega, że brak tarczy dla osób ogrzewających dom prądem bezpośrednio czy pompami ciepła byłby bardzo złym sygnałem dla transformacji źródeł ciepła w kierunku efektywnej elektryfikacji ogrzewania, tym bardziej przy zamrożeniu taryf dla gazu ziemnego i zerowej stawce VAT.
Obecnie 62 proc. wniosków na wymianę źródeł ciepła w programie „Czyste powietrze” dotyczy pomp ciepła. W ubiegłym roku sprzedano ich ok. 90 tys., a w tym roku jest przewidywany wzrost sprzedaży o niemal 100 proc.
Premier zapowiedział dodatek dla ogrzewających domy elektrycznością na wzór dopłat do drewna, pelletu czy oleju opałowego. Według naszych źródeł w rządzie będzie to 1 tys. zł. Nie będą z nich jednak mogli korzystać użytkownicy fotowoltaiki.
- Wprawdzie premier zapowiedział, że osłona będzie uruchomiona, jednak Sejm nie przyjął propozycji Senatu, aby dodatkiem objąć również gospodarstwa domowe ogrzewane energią elektryczną. Nie wiadomo więc, czy i kiedy zostanie zaproponowane wsparcie dla tej grupy - komentuje Andrzej Guła.
Do kolejki liczących na ulgę w rachunkach za prąd należałoby też zdaniem wielu polityków i analityków sektora energetycznego dopisać użytkowników kuchenek elektrycznych.
Dziennikarz „Wysokiego Napięcia” Bartłomiej Derski na Twitterze wyliczał, że w przypadku rodziny z jednym dzieckiem, mieszkającej w 57-metrowym mieszkaniu wyposażonym w płytę indukcyjną, z uwzględnieniem upowszechnienia się pracy zdalnej, ilość energii zużytej w zeszłym roku to 2271 kWh.
Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców Adam Abramowicz od tygodni postuluje też zamrożenie cen prądu dla małych przedsiębiorstw. Nasze źródło w rządzie zapewnia, że trwa szukanie rozwiązań skierowanych do tej grupy, a także dialog z Komisją Europejską, by była bardziej elastyczna w kwestii pomocy publicznej. - Nie tylko Polska jest w takiej sytuacji, że chciałaby pomóc, a nie może - podkreśla nasz rozmówca.
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama