W pełni popieram propozycję narzucenia limitu cenowego na gaz z Rosji, nie tylko ze względu na barbarzyńską inwazję na Ukrainę, ale przede wszystkim z powodu licznych przykładów z ostatnich lat, jak niewiarygodnym dostawcą jest Rosja i jak manipuluje cenami na unijnych rynkach - powiedział PAP były premier, europoseł Jerzy Buzek (PO).
"Przedstawione przez przewodniczącą (Komisji Europejskiej) Ursulę von der Leyen propozycje stanowić będą punkt wyjścia do dyskusji na piątkowym nadzwyczajnym posiedzeniu Rady UE ds. Energii w Brukseli. Kluczowe jest, by obrane ostatecznie sposoby przeciwdziałania rekordowo wysokim cenom prądu czy gazu wzmacniały w miarę możliwości, zamiast osłabiać, wewnętrzny rynek energii UE i unijną wspólną politykę energetyczną. Zarówno ten rynek, jak i polityka, nie są bowiem częścią problemu - są częścią jego rozwiązania" - oświadczył europoseł.
Jednocześnie - jak dodał - "czas najwyższy, by firmy energetyczne, również w Polsce, zaczęły się dzielić z konsumentami - zwłaszcza tymi dotkniętymi ubóstwem energetycznym oraz z przemysłem energochłonnym - swoimi nienotowanymi dotąd w historii, rekordowymi zyskami". "W tym sensie propozycje Komisji Europejskiej to ważny krok w dobrą stronę" - wskazał Buzek.
"W pełni popieram propozycję narzucenia limitu cenowego na gaz z Rosji nie tylko z powodu jej barbarzyńskiej inwazji na Ukrainę, ale przede wszystkim licznych przykładów w ostatnich latach tego, jak niewiarygodnym jest dostawcą i jak manipuluje cenami na unijnych rynkach. Byłbym jednak ostrożny z rozszerzaniem tego mechanizmu na dostawców z innych krajów - może to bardzo utrudnić, a nawet zupełnie uniemożliwić, pozyskiwanie na przykład płynnego gazu LNG na rynkach światowych. A bez tego nie uda się nam uniezależnić całkowicie od gazu z Rosji, co jest naszym celem nadrzędnym" - uważa europoseł.
Obecne propozycje tworzą także - w jego opinii - zupełnie nowy kontekst dla trwającej reformy systemu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS).
"W jej ramach zgłosiłem w Parlamencie Europejskim poprawkę ograniczającą udział w systemie ETS tylko do firm, które potrzebują uprawnień do emisji CO2 do prowadzenia własnej działalności lub podmiotów kupujących je w ich imieniu. Chodziło o to, by wyeliminować możliwość czerpania ogromnych zysków z rynku ETS przez instytucje finansowe kosztem konsumentów: przemysłu energochłonnego i gospodarstw domowych. Mam nadzieję, że teraz utrzymanie tego zapisu w negocjacjach między PE a państwami członkowskimi będzie łatwiejsze" - powiedział Buzek.
W środę szefowa KE poinformowała, że zaproponuje wprowadzenie w UE obowiązkowego ograniczenia zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu oraz narzucenie limitu cenowego na rosyjski gaz. Von der Leyen chce również, żeby firmy produkujące energię elektryczną po niskich kosztach, na przykład z niskoemisyjnych źródeł - co przynosi wysokie dochody, ale jednocześnie "nie odzwierciedla ich kosztów produkcji" - "przekierowały" te "nieoczekiwane zyski", aby "wesprzeć słabszych ludzi i firmy".
Jak dodała, "to samo musi dotyczyć nieoczekiwanych zysków firm związanych z paliwami kopalnymi". "Firmy naftowe i gazowe również osiągnęły ogromne zyski. Dlatego zaproponujemy wkład solidarnościowy dla firm paliw kopalnych, ponieważ wszystkie źródła energii muszą pomóc w rozwiązaniu tego kryzysu. Państwa członkowskie powinny zainwestować te dochody we wsparcie gospodarstw domowych znajdujących się w trudnej sytuacji" - zaznaczyła.
Wreszcie szefowa KE uważa, ze przedsiębiorstwa energetyczne muszą być wspierane, aby radziły sobie ze zmiennością rynków. KE chce "ułatwić wsparcie płynności" przez państwa członkowskie dla firm energetycznych poprzez "aktualizację tymczasowych ram, aby umożliwić szybkie dostarczanie gwarancji państwowych".
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ ap/