Zielone źródła i efektywne zarządzanie mają szanse uchronić Polskę przed problemami z przerwami w dostawach energii. Do tego jednak są potrzebne zmiany na rynku, polegające m.in. na upowszechnieniu usługi DSR.

W 2030 r. w krajowym systemie energetycznym może zabraknąć 10 GW mocy dyspozycyjnych, które dziś zapewniają przede wszystkim konwencjonalne bloki.
- Konieczne jest wiec zadbanie o podaż nowych, bardziej elastycznych mocy energetycznych - alarmują eksperci Enel X i Polityki Insight w najnowszym raporcie „Jak DSR może zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Polski i przyspieszyć transformację”, który niebawem będzie miał premierę.
Dywersyfikacja polskiego miksu energetycznego to również najlepszy sposób na uniezależnienie się od importu paliw, na których rynku widać duże zawirowania w zakresie cen i dostaw w związku z wojną w Ukrainie. Dlatego budowanie podaży powinno nastąpić przede wszystkim na bazie odnawialnych źródeł energii.
Ale to niejedyne dostępne rozwiązania gwarantujące zapewnienie dodatkowych mocy dyspozycyjnych.

Potencjał u odbiorców

Według autorów raportu powinno się też dążyć do wykorzystania potencjału zdolności do redukcji zużycia energii przez jej odbiorców. Drogą do tego jest rozwój mechanizmów ograniczenia zapotrzebowania. Należy do nich usługa Demand Side Response (DSR), polegająca na pozostawaniu w gotowości do dobrowolnego i krótkoterminowego obniżenia zużycia energii elektrycznej przez firmy lub na przesunięciu w czasie jej poboru. To ostatnie następuje na wezwanie operatora systemu, którym są Polskie Sieci Elektroenergetyczne lub poprzez sygnał cenowy na rynku energii.
Wśród zalet wykorzystania DSR można wymienić możliwość szybkiej implementacji oraz uniknięcie kosztownych inwestycji przy jej wdrażaniu, gdyż nie są potrzebne duże nakłady na budowę elektrowni czy rozbudowę sieci. Brak także konieczności kosztownego utrzymywania najrzadziej wykorzystywanych i z reguły najmniej efektywnych elektrowni, które byłyby potrzebne tylko przez kilkanaście-kilkadziesiąt godzin rocznie, ale dla utrzymania niezawodności wymagają częstszych rozruchów. Przeniesienie zapotrzebowania na godziny pozaszczytowe oznacza również czystszą energię z OZE, gdyż nie są wykorzystywane najmniej ekologiczne elektrownie. Poza tym przynosi korzyści finansowe firmom, które zdecydują się z tego skorzystać. W zamian za gotowość do redukcji 1 MW mocy w godzinach szczytowego zapotrzebowania na energię elektryczną otrzymują atrakcyjne wynagrodzenie. Wynosi ono do 200 tys. zł rocznie. Co ważne, przedsiębiorstwa mogą same zdecydować, jaką część urządzeń chcą zgłosić do programu. To oznacza, że nie musi brać w nim udziału cała dostępna w ramach firmy infrastruktura produkcyjna czy komercyjna.
Szacuje się, że w sprzyjających warunkach regulacyjnych DSR może osiągnąć nawet 10 proc. szczytowego zapotrzebowania systemu energetycznego. W przypadku naszego kraju, jak wynika z raportu, przełożyłoby się to na 2,8 GW. To trzy i pół razy więcej, niż ten potencjał wynosi obecnie, w ramach zawartych już kontraktów na rynku mocy. Szacuje się, że do 2026 r. może on ulec zwiększeniu do 1,5 GW, czyli podwoić się w stosunku do stanu obecnego. W Polsce ok. 10 proc. mocy w okresie najwyższego szczytowego zapotrzebowania jest wykorzystywanych tylko przez maksymalnie 100-150 godzin w roku. Przy dalszym wzroście udziału OZE czas wykorzystania maksymalnych mocy będzie malał, a więc wykorzystywanie DSR nie będzie istotnie wpływało na procesy produkcyjne.
Aby tak się stało, konieczne są zmiany przepisów, które pozwolą na wykorzystanie większego potencjału DSR w różnych usługach na rzecz operatorów, a także na rynku energii w razie wysokich cen. Jej efektywne wdrażanie wymaga dobrego wdrożenia mechanizmów reformy rynku energii, o których mówi „Polityka energetyczna Polski do 2040 roku” z marca 2021 roku, a które wynikają m.in. z pakietu dyrektyw „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”.

Klucze do sukcesu

Autorzy raportu rekomendują po pierwsze, by udział odbiorców i agregatorów DSR w rynku energii i rynku bilansującym był niezależny od zgody dostawców energii. Co to oznacza w praktyce? Między innymi to, że jednoznacznie będą zdefiniowane zasady rozliczenia za zredukowaną energię ze sprzedawcą. Dostawca usług DSR będzie mógł korzystać na sprzedaży na rynku zaoszczędzonej energii w wyniku zdarzenia DSR w sytuacji deficytu energii i jej wysokich cen, a stały dostawca będzie miał rozliczenie zgodne z kontraktem.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że nasz kraj jest zobowiązany do zagwarantowania pełnego i równoprawnego udziału unijnymi dyrektywami oraz zobowiązaniami związanymi z decyzją Komisji Europejskiej o udzieleniu zgody na wprowadzenie rynku mocy. Po drugie, doradzają oni zniesienie zbędnych ograniczeń w zakresie agregacji DSR na rynku bilansującym, bo powodują one, że wejście do programu DSR przez mniejszych odbiorców jest praktycznie niemożliwe, a dla większych wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem. Po trzecie, należy umożliwić łączenie udziału odbiorców w rynku mocy z innymi programami DSR, o innym charakterze. Chodzi w tym również o zarabianie na elastyczności w ramach mechanizmów rynkowych, takich jak krótkoterminowy rynek energii (spot).
Wreszcie wśród rekomendowanych przez autorów raportu rozwiązań jest rozwój mechanizmów DSR w ramach „non-wire alternative”. DSR może być rozważany jako alternatywa dla kosztownych inwestycji w sieciach dystrybucyjnych i przesyłowych. Przy ich planowaniu należy najpierw rozważyć, czy nie jest możliwe uruchomienie lokalnych programów DSR, efektywności energetycznej lub budowy lokalnych źródeł energii, które pozwoliłyby na uniknięcie lub znaczące przesunięcie w czasie kosztownych inwestycji.
Więcej informacji o usłudze DSR na https://www.enelx.com/pl/pl
PARTNER
foto: materiały prasowe