Nie wiadomo, jak Rosjanie mieliby zmusić kontrahentów do zapłaty za gaz w rublach, a pomysł mógłby mieć negatywne konsekwencje dla Gazpromu - ocenia Ośrodek Studiów Wschodnich deklarację prezydenta Rosji na temat waluty rozliczeń kontraktów.

W środę prezydent Władimir Putin ogłosił, że Rosja będzie domagać się od "nieprzyjaznych" krajów zapłaty za gaz w rublach. Na liście tych krajów są m.in. wszystkie państwa członkowski UE.

Jak podkreśla OSW, kwestię walut rozliczeniowych regulują postanowienia kontraktów, które co do zasady mogą być zmieniane jedynie za obopólną zgodą kontrahentów. Nie wiadomo, w jaki sposób Rosjanie zamierzają wymuszać na zagranicznych partnerach zmiany w umowach handlowych, do tego w niezwykle krótkim terminie wyznaczonym przez prezydenta Putina. Ośrodek przypomina, doniesienia dziennika „Kommiersant”, że jedynie kontrakty na dostawy do Bułgarii, Mołdawii i Serbii przewidują możliwość regulowania należności w rublach.

Od strony finansowej ewentualne przejście na rozliczenia rublowe nie oznaczałoby zmniejszenia napływu do Rosji walut obcych - wskazuje OSW. Importerzy niezbędne im ruble najprawdopodobniej kupowaliby na miejscu za euro czy dolary, lecz narażeni byliby na duże ryzyko kursowe oraz dodatkowe opłaty związane z operacjami.

W ocenie Ośrodka, wprowadzenie opłat rublowych za gaz niosłoby ze sobą przede wszystkim negatywne konsekwencje dla Gazpromu – monopolisty w eksporcie rurociągami, oznaczałoby to bowiem dalsze ograniczenie dostępu koncernu do walut zachodnich. Obecne regulacje Centralnego Banku Rosji zobowiązują eksporterów, w tym Gazprom, do odsprzedaży 80 proc. przychodów walutowych z sprzedaży za granice na rynku wewnętrznym. Nowa zmiana spowodowałaby, że koncern straciłby dostęp do całości przychodów walutowych uzyskiwanych w UE.

W efekcie, aby wywiązać się z zagranicznych zobowiązań - obsługi długu czy importu towarów i usług, Gazprom musiałby kupować waluty obce na rynku wewnętrznym, byłby więc narażony na ryzyko kursowe i zależny od zgody Kremla na taką operację - wskazuje OSW.

W ocenie Ośrodka, w obecnej napiętej sytuacji międzynarodowej wprowadzenie zmian w mechanizmach rozliczeniowych skutkowałoby dalszym zwiększeniem niepewności na europejskich rynkach gazowych. Sama zapowiedź wdrożenia nowych rozwiązań doprowadziła do znaczącego, choć czasowego skutku cen na rynku. Przejście na rubel w rozliczeniach za dostawy gazu choćby z niektórymi znaczącymi odbiorcami dawałoby Moskwie dodatkowy instrument wpływania na jego ceny giełdowe w Europie - uważa OSW.

Ośrodek nie wyklucza jednak, że decyzja Putina nie zostanie wdrożona ze względu na opór importerów rosyjskiego gazu, być może nawet wsparty przez Gazprom. Wskazuje tu m.in. deklarację austriackiego OMV, że firma zamierza realizować płatności w dotychczasowy sposób, czyli w euro. Podobne oświadczenie złożył Francesco Javazzi, doradca ekonomiczny premiera Włoch Mario Draghiego. Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck oznajmił z kolei, że decyzja Rosji stanowi naruszenie zobowiązań kontraktowych. Z kolei władze Japonii oświadczyły, że nie rozumieją idei przechodzenia na ruble w rozliczeniach za dostawy gazu z Rosji. Prezes PGNiG Paweł Majewski oświadczył, że kontrakt jamalski zawiera sposób regulowania płatności, a walutą rozliczeń z Gazpromem są w umowie dolary.

Nie można wykluczyć, że Moskwa może chcieć wykorzystać niechęć zagranicznych partnerów do zmian w mechanizmach rozliczeniowych jako pretekst do czasowego wstrzymania lub ograniczenia dostaw surowców do wybranych państw - ocenia też OSW. Mogłoby to służyć m.in. odstraszeniu ich od wprowadzania ograniczeń w imporcie ropy, kluczowego źródła dochodów eksportowych Rosji.

Według Ośrodka, taki scenariusz wydaje się jednak obecnie mało prawdopodobny, o czym świadczą zapewnienia Putina o woli realizacji wszystkich zobowiązań kontraktowych, ale i postępowanie Gazpromu i innych firm, które wypełniają postanowienia umów handlowych zarówno w zakresie dostaw, jak i tranzytu przez Ukrainę.(PAP)