Działanie w branży logistycznej może być droższe o 10–20 proc. Budowlańcy boją się przegrzania rynku

W zaprezentowanym planie „Fit for 55” Komisja Europejska doprecyzowała, w jaki sposób chce osiągnąć w 2030 r. planowaną redukcję emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. względem 1990 r.
– Pakiet „Fit for 55” to zestaw regulacji o wiele ostrzejszych niż obowiązujące obecnie. Już dziś widzimy, że tak wysoko postawione cele w poszczególnych aktach prawnych doprowadzą do drastycznego wzrostu kosztów polityki klimatycznej dla przedsiębiorstw – przyznaje Radosław Żydok, dyrektor departamentu analiz regulacyjnych i strategicznych w KGHM, a także ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. Dotyczy to zaostrzenia zasad i rozszerzenia funkcjonowania systemu ETS, ale także zasad opodatkowania produktów energetycznych i energii elektrycznej.
Komisja Europejska zapowiedziała włączenie do europejskiego systemu handlu emisjami (ETS) dwóch kolejnych sektorów gospodarki – do 2025 r. dołączyć mają budownictwo, a także transport. Branże te będą obarczone dodatkowymi kosztami zakupu praw do emisji CO2. – W przypadku transportu płacić będą dostawcy paliw, którzy, jak można przewidywać, przerzucą koszty na klientów. W sektorze budynków będą to również, np. do tej pory nieuwzględnione w ETS mniejsze ciepłownie, co także przełoży się zapewne na ceny ogrzewania dla konsumentów. Wiele szczegółów pozostaje do dopracowania – ocenia Adrianna Wrona, ekspertka Fundacji Instrat.
Jak wyliczają międzynarodowe organizacje logistyczne, przepisy, które spowodują też inny sposób przeliczania akcyzy (będzie uwzględniać wartość opałową), mogą oznaczać wzrost kosztów działalności o 10–20 proc. To ważna zmiana dla polskiej spedycji, która jeszcze niedawno odpowiadała za ponad 23 proc. rynku międzynarodowych przewozów w całej Unii.
– Dużo większe stawki za paliwa radykalnie zwiększą koszty prowadzenia działalności. Popieramy cele klimatyczne, ale obecna sytuacja jest dla naszej branży dość trudna. Chcemy inwestować w niskoemisyjny transport, ale to nie takie proste. Brakuje na rynku pojazdów ciężarowych, które miałyby odpowiednio duży zasięg, a jednocześnie gwarantowały naprawdę niską emisję. Nowe pojazdy zazwyczaj kupowane są przez firmy na kredyt. A zaostrzające się regulacje sprawiają, że banki coraz mniej chętnie udzielają kredytów firmom transportowym – mówi Maciej Wroński, prezes organizacji Transport i Logistyka Polska.
Jego zdaniem zmiany wymuszą przemiany rynkowe. – Niezbędne inwestycje sprawiają, że bycie „samotnym białym żaglem” dostającym indywidualne zlecenia przestanie być opłacalne. Czeka nas więc koncentracja wokół największych graczy. Z pewnością wzrosną też koszty transportu – wskazuje.
Przedstawiciele budownictwa obawiają się, że wymagania dotyczące nowych inwestycji mogą spowodować „przegrzanie” branży. – Unijne plany zakładają remont tysięcy budynków, modernizację przestarzałego segmentu ciepłownictwa, wybudowanie nowych jednostek wytwórczych, modernizację sieci elektroenergetycznej, poczynienie inwestycji w OZE oraz rozwój elektromobilności i technologii wodorowych. Będzie to oznaczało jeszcze większe zapotrzebowanie na usługi budowlane w warunkach drożejących surowców, niedoboru materiałów i deficytu wykwalifikowanych pracowników. Wydaje się, że nowy strumień przychodów może nie zrekompensować firmom budowlanym rosnących kosztów – tłumaczy Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Unijny dygnitarze podkreślają jednak, że nie chcą zostawiać biznesu w czasie wdrażania kolejnych wymogów. – Polsce przypadnie 18 proc. z 72 mld euro – tym samym ma być największym beneficjentem społecznego funduszu klimatycznego, który ma wejść w życie w 2025 r. To duże środki, bo Komisja wie, jak bardzo pozostajemy w tyle, lecz wciąż podlega dyskusji, czy będą one wystarczające – wskazuje Adrianna Wrona.
Rekompensować te zmiany ma też system ochrony granic (CBAM), który sprawi, że trudniej będzie sprowadzać wyroby spoza UE, które pochodzą z „brudnej produkcji”. – System ochrony granic to bardzo skomplikowany mechanizm, który choć jest słusznym pomysłem, to łatwo go zepsuć. W efekcie zamiast korzystać z ochrony rynku, możemy np. stracić na sprowadzaniu droższych komponentów – mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. ©℗