Dla spółek samorządowych będziemy mieli propozycję wejścia kapitałowego, a kapitał ten będzie musiał zostać spożytkowany na transformację w kierunku kogeneracji, OZE czy geotermii tam, gdzie jest to możliwe - mówi w rozmowie z DGP Artur Michalski, wiceprezes NFOŚiGW.

Rząd ratuje ciepłownie, które mogą nie wypłacić się z rosnących kosztów emisji CO2 i pozwoli na korekty taryf. Dlaczego problemem ciepłownictwa zajmujemy się dopiero teraz?

Od wielu lat było wiadomo, że paliwa kopalne będą coraz mocniej obciążane kosztami za emisję dwutlenku węgla. Niemniej właściciele przedsiębiorstw, samorządy nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, że będzie to aż tak wysoka cena. Najlepszy i właściwy czas na przekształcenie w kierunku zeroemisyjnych lub niskoemisyjnych systemów ciepłowniczych był kilkanaście lat temu. Było wówczas więcej pieniędzy przyznawanych na bardziej korzystnych warunkach, bo w większej mierze były to dotacje. Mniejsze były także obostrzenia dotyczące udzielania pomocy publicznej. Niestety właściciele spółek nie wykorzystali tych możliwości.
Czy wiadomo, ile będzie kosztowała transformacja w skali kraju?
Potrzeby liczone są w miliardach złotych. Tylko w ramach projektu Krajowego Planu Odbudowy na transformację tego sektora przewidziano 6 mld zł. Kolejne środki będą pochodziły ze środków nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej oraz Funduszu Modernizacyjnego.
Spółki ciepłownicze nieefektywne energetycznie, które chcą odejść od węgla, mogą korzystać z programu „Ciepłownictwo powiatowe”. Jednak pula dostępnych środków jest niewielka, gdy odniesiemy ją do skali potrzeb. Jakie jest zainteresowanie programem?
Pula na tę chwilę to 500 mln zł i nie jest jeszcze w pełni wykorzystana. Nie jest wykluczone, że będą dodatkowe środki. Dofinansowanie jest możliwe w formie dotacji i pożyczki, przy czym udzielamy maksymalnie do 50 proc. dofinansowania dotacyjnego. Wpłynęło kilkadziesiąt wniosków, z których część została oceniona i wkrótce będziemy podpisywali umowy. Kolejne są w uzgodnieniach. Obecnie program jest przeznaczony dla przedsiębiorstw, których właścicielem w co najmniej 50 proc. jest samorząd, a moc zamówiona w systemie nie przekracza 50 MW. Wkrótce będziemy jednak dostosowywali program „Ciepłownictwo powiatowe” do potrzeb szerszej grupy beneficjentów. Nie zapominajmy, że są też inne programy, np. „Polska geotermia plus” i „Energia plus”, z których ciepłownicy mogą korzystać.
Co konkretnie zostanie zmienione w programie „Ciepłownictwo powiatowe”?
Chcemy, aby dofinansowanie mogły uzyskać także przedsiębiorstwa, w których systemie moc zamówiona przekracza 50 MW, a także firmy ciepłownicze spoza puli przedsiębiorstw samorządowych, a więc również z innym kapitałem.
Poza tym przygotowujemy na większą skalę inne formy wsparcia. Dotychczas NFOŚiGW udzielał głównie dotacji i pożyczek. Teraz w większym zakresie będziemy chcieli udzielać wsparcia kapitałowego. Dokapitalizujemy przedsiębiorstwo ciepłownicze, które nie ma środków na transformację energetyczną, a bez nich popada w coraz większe problemy finansowe. Będzie to oferta przede wszystkim dla spółek samorządowych, bo prywatne zwykle radzą sobie lepiej, choć oczywiście nie wykluczam współpracy z nimi. Będziemy mieli dla nich propozycję wejścia kapitałowego, a kapitał ten będzie musiał zostać spożytkowany na transformację w kierunku kogeneracji, OZE czy geotermii tam, gdzie jest to możliwe.
O jakich możliwościach dokapitalizowania jest mowa?
Wszystko zależy od wielkości spółki oraz od rozwiązań, które będzie można zastosować. Są przedsiębiorstwa, które potrzebują mniejszego wkładu, np. kilkunastu milionów, inne kilkudziesięciu, ale są i takie, których potrzeby sięgają nawet 100 czy 200 mln zł.
Będą to środki z KPO?
Bardzo liczymy na Krajowy Plan Odbudowy, w którym wstępnie przewidziano ok. 6 mld zł na ten tak ważny cel. Jak już wspomniałem, chcielibyśmy, aby transformacja energetyczna czy też ciepłownicza miały dostępne różne formy finansowania, czyli żeby mogła to być zarówno pożyczka i dotacja, ale również dokapitalizowanie. Na pewno będziemy chcieli popularyzować pomoc w postaci dokapitalizowania spółek ciepłowniczych. Poza tym musimy także pamiętać o zaangażowaniu środków własnych.
Ciepłownie już teraz mają ogromne problemy. O jakiej perspektywie czasu więc mowa?
Tak naprawdę już jesteśmy w tym procesie. Są spółki, które już złożyły wnioski o dokapitalizowanie. Z innymi, np. spółką ciepłowniczą w Nowym Targu, rozmowy są na zaawansowanym etapie.
Jaka jest ścieżka?
Można zwrócić się do NFOŚiGW, a my wówczas rozpoczynamy już indywidualne rozmowy. Każdy projekt dotyczący danej spółki ciepłowniczej jest inny, a więc musi być analizowany i opracowywany oddzielnie. W przypadku Nowego Targu, który zmaga się z problemem jakości powietrza, chcemy, aby docierało do niego ciepło geotermalne jako najczystsze i najlepsze odnawialne źródło energii.
Czy jest zgoda na pomoc publiczną?
W każdym projekcie jest przeprowadzana ocena, czy pomoc publiczna jest dozwolona i w jakiej wysokości. Tu nie powinno być problemu, bo wejście kapitałowe, które będziemy proponować, ma być na zasadach rynkowych z opcją wyjścia. Nie jest naszą rolą wchodzenie w zarządzanie ciepłowniami. Chcemy je dokapitalizować, pilnować procesu przekształcenia w kierunku modernizacji i docelowo ze spółki wyjść, gdy przedsiębiorstwo będzie zmodernizowane i na tyle rentowne, by mogło zacząć spłacać kapitał. Zarządzanie zostawiamy samorządom jako dotychczasowym właścicielom. Narodowy Fundusz jest jedynie instytucją finansującą, czyli pomagającą w procesach inwestycyjnych i jedną z form dofinansowania jest wejście kapitałowe.
W którą stronę zmierza transformacja ciepłownictwa systemowego? Samorządy są mocno zainteresowane ciepłem z odpadów. Z drugiej strony Komisja Europejska ogranicza możliwości finansowania takich inwestycji.
Tego rodzaju inwestycje już powstają. Na przykład Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Tarnowie będzie opierać się na ekologicznej produkcji ciepła i energii z odpadów. Jednocześnie samorządy boją się ryzyka dodatkowych obciążeń, gdyż obawiają się tego, że spalanie RDF-u zostanie wkrótce obciążone kosztami emisji CO2, jak to się obecnie dzieje z węglem. Byłoby to dla tych ciepłowni zabójcze. Jest pewna konsternacja i dlatego przedsiębiorcy oraz samorządy mają wątpliwość, czy iść w tym kierunku. Na tę chwilę tego rodzaju opłaty emisyjnej nie ma, ale nie mamy pewności, czy w przyszłości się ona nie pojawi. Mam jednak nadzieję, że obawy są nieuzasadnione. Na szczęście Polska ma już od 32 lat bardzo dobry system finansowania ochrony środowiska oparty na NFOŚiGW, funduszach wojewódzkich i Banku Ochrony Środowiska.
Na jakie rozwiązanie stawiają samorządy w ramach programu „Ciepłownictwo powiatowe”?
Najbardziej popularne jest przechodzenie na kogenerację gazową, ale także wykorzystanie źródeł biomasowych i biogazowni w kogeneracji. Pamiętajmy, że kogeneracja, czyli jednoczesne wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła, to najbardziej efektywny sposób produkcji, który dodatkowo, a może nawet przede wszystkim, poprawia bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Gaz jako paliwo kopalne jest emitentem CO2, chociaż oczywiście mniejszym niż węgiel. Dlatego pozyskiwanie ciepła z odpadów czy kogeneracja na nich oparta mogą – o ile są dobrze zakwalifikowane – być uznawane jako ekologiczne rozwiązanie. Do tego dochodzi OZE: geotermia, fotowoltaika, biomasa. Proponujemy hybrydy, czyli układ oparty o OZE, które zwykle jest mniej stabilne, magazyny energii czy ciepła i skojarzenie tego ze źródłem konwencjonalnym np. gazowym. Poszukujmy najlepszego rozwiązania i połączmy jego elementy, wykorzystując nawet dotychczasowe, zmodernizowane źródło, także oparte na węglu, które będzie zasilało i stabilizowało system w szczycie zapotrzebowania. Najważniejsze, abyśmy unikali emisji zanieczyszczeń i gazów cieplarnianych, stosując nowoczesne rozwiązania, ale mając również na uwadze nasze bezpieczeństwo energetyczne. Nasza instytucja jest elastyczna i chcemy, aby wychodziła naprzeciw potrzebom, dlatego są możliwe modyfikacje składanych wniosków, żeby przyjęte rozwiązania były ze wszech miar korzystne. Mamy świadomość, że zmieniające się przepisy i wymagania Unii Europejskiej nie dają jednak zbyt dużego komfortu w planowaniu tych prośrodowiskowych inwestycji. I to właśnie musimy brać pod uwagę.
Rozmawiała Katarzyna Nocuń