W kwietniu ubiegłego roku zarząd PGE – kierowany wtedy przez Krzysztofa Kiliana – podjął decyzję o rezygnacji z rozbudowy Opola. PGE uznała ją wtedy za nieopłacalną dla spółki. Z biznesowego punktu widzenia tamta decyzja była racjonalna, ale patrząc na nią w kontekście polityki energetycznej kraju – wątpliwa. Problem w tym, że powstające bloki w Kozienicach (1000 MW), Stalowej Woli (600 MW) i we Włocławku (450 MW) nie będą w stanie zapełnić luki po wyłączeniu w ciągu najbliższych lat przestarzałych bloków o mocy 6000 MW. Dlatego nastąpił zwrot akcji. W połowie roku premier Donald Tusk zapowiedział powrót do koncepcji budowy dwóch bloków. Stanowisko nowego zarządu PGE, na czele którego miesiąc temu stanął były prezes URE Marek Woszczyk, jest takie, że opłacalność Opola II powinny zapewnić m.in. w wyższe niż obecnie ceny energii na rynku hurtowym. Dzisiaj to 150 zł za megawatogodzinę, ale zakładany w wewnętrznych prognozach poziom w 2020 r. to 250–300 zł. Tak może się stać, jeśli UE wprowadzi rozważane zmiany w systemie handlu prawami do emisji CO2, a ceny uprawnień do emisji skoczą z dzisiejszych 5 do 30 euro za tonę. PGE zakłada też wsparcie finansowe rządu dla nowych, niskoemisyjnych bloków, za to ograniczenie źródeł wsparcia dla OZE.
Dwa nowoczesne bloki w Opolu są Polsce potrzebne, żeby uniknąć deficytu mocy wytwórczych. Decyzja o rozbudowie Opola jest więc racjonalna. Mam jednak wątpliwości, czy została właściwie osadzona w realiach ekonomicznych. Z punktu widzenia rentowności tej inwestycji duża liczba niewiadomych związana jest z przyszłą ceną emisji CO2. Według mnie nieuchronną konsekwencją budowy Opola będzie wprowadzenie rynku mocy albo kontraktów różnicowych. Rolą rządu jest teraz przekonanie Komisji Europejskiej, żeby takie wsparcie dla inwestycji energetycznych było możliwe
Alstom to solidny podmiot, który uwiarygodnia tę inwestycję. Mam nadzieję, że zostanie zrealizowana w terminie i bez problemów wykonawców. Na szczęście w elektroenergetyce nie było dotychczas wpadek z upadłościami firm wykonawczych (odwrotnie niż w inwestycjach autostradowych i kolejowych). Bez bankructw powstały nowe bloki w Bełchatowie, Łagiszy i Pątnowie.