Rząd chce, by termomodernizacja bloków ruszyła pełną parą, a gminy nie zasłaniały się nieżyciowymi przepisami.
Zasoby mieszkaniowe gmin / DGP
Do 2030 r. ponad 2 mln lokatorów ma odczuć realną poprawę standardu życia. A przy tym zaoszczędzić na rachunkach za ogrzewanie, bo ich mieszkania przestaną być wampirami energetycznymi, w których większość ciepła ucieka m.in. przez nieszczelne okna. To główne cele, w których realizacji ma pomóc znowelizowana ustawa o wspieraniu termomodernizacji i remontów (Dz.U. z 2018 r. poz. 966 ze zm.). Jej najnowszy projekt został już przekazany do konsultacji społecznych.
– Część budynków, które wchodzą w skład zasobu komunalnego, nie była remontowana nawet przez kilkadziesiąt lat. To problem wszystkich miast – mówi DGP Mikołaj Paja ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. – Ich lokatorzy ponoszą ogromne koszty zdrowotne, żyjąc w zimnych i wilgotnych mieszkaniach, i finansowe, dogrzewając je energią elektryczną – dodaje.
Autorzy projektu, czyli Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, liczą, że dzięki zmianom uda się nie tylko poprawić fatalne warunki w najbardziej zapuszczonych nieruchomościach, ale również osiągnąć inne priorytetowe cele rządu. To m.in. redukcja ubóstwa energetycznego i poprawa jakości powietrza poprzez zmniejszenie zanieczyszczeń pochodzących z przestarzałych systemów ogrzewania w budynkach – wymienia resort. Roczne wydatki z funduszu termomodernizacji i remontów po zmianach są szacowane na 100 mln zł.

(Nie)wykorzystane narzędzia

Do tej pory o walce z ubóstwem energetycznym w budownictwie wielorodzinnym rządzący mówili dość lakonicznie i hasłowo. Priorytetem wielu antysmogowych programów była bowiem poprawa standardu i efektywności cieplnej w domach jednorodzinnych. To do ich właścicieli adresowane są m.in. programy „Czyste powietrze” czy „Smog stop”, które pozwalają korzystać z preferencyjnych dofinansowań na ocieplenie budynku czy zmianę źródła ogrzewania na bardziej ekologiczne.
Podobnego instrumentu wsparcia dla bloków z wielkiej płyty, zwłaszcza tych, które znajdują się w zasobie komunalnym miast, nie było. Sami projektodawcy zwracają uwagę, że funkcjonujący od 2009 r. Fundusz Termomodernizacji i Remontów (FTiR) wymaga zmian, bo samorządy rzadko kiedy z niego korzystały. Zniechęcały je do tego nieżyciowe procedury i mało atrakcyjne warunki pomocy. Prowadziły one do tego, że gminy często musiały zaciągać kredyty na prace remontowe.
Taka inicjatywa nie cieszyła się jednak dużą popularnością wśród włodarzy. Dlaczego? Takie umowy pożyczki trzeba bowiem uwzględniać przy wyliczeniach wskaźnika zadłużenia gminy, bo wpływają one na dopuszczalny limit określony w art. 243 ustawy o finansach publicznych.
Dziś resort wychodzi temu naprzeciw i proponuje zmianę tego przepisu, tak aby zobowiązania samorządów zaciągnięte w związku z realizacją przedsięwzięcia współfinansowanego ze środków FTiR nie wliczały się do limitów z art. 243 ustawy. Tym sposobem preferencyjne środki z funduszy byłyby traktowane na równi z dofinansowaniami unijnymi.

Nowe instrumenty…

To nie koniec zmian. Z ustawy termomodernizacyjnej wykreślony ma zostać zapis, który wyklucza gminy z możliwości ubiegania się o premię remontową. Wynosiłaby ona nawet 50 proc. kosztów przedsięwzięcia remontowego. Jeszcze korzystniejsze warunki będą dotyczyć nieruchomości komunalnych, które są wpisane do rejestru zabytków lub znajdują się na obszarze wpisanym do stosownego rejestru. W takim przypadku premia wynosić będzie 60 proc. Powód jest prozaiczny: trzeba brać pod uwagę zalecenia konserwatora, a nakłady na remont są wyższe, bo konieczne jest zatrudnienie wyspecjalizowanych firm.
Gminy będą mogły liczyć też na dodatkowe preferencje, jeżeli zdecydują się instalować odnawialne źródła energii, np. na dachach budynków. Zgodnie z projektowanym art. 5 ust. 2 ustawy premia termomodernizacyjna wzrastałaby do 21 proc. kosztów inwestycyjnych, jeżeli inwestor zamontuje system fotowoltaiczny lub turbinę wiatrową. Przy czym nie każda taka instalacja pozwoli ubiegać się o dodatkowe wsparcie (będzie musiała produkować co najmniej 10 kW mocy). Resort chce tym sposobem ubiec tych, którzy instalowaliby cokolwiek tylko po to, by zyskać ulgę.
– Dolne limity zainstalowanej mocy mają na celu wyeliminowanie przypadków, gdy dany inwestor instaluje cokolwiek tylko po to, by skorzystać z dodatkowego wsparcia prowadzonej termomodernizacji. Górny limit mocy wynika natomiast z definicji „mikroinstalacji”, która znajduje się w ustawie z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii, i wynosi 50kW – wyjaśnia resort.

…tylko dla wybranych?

Sęk w tym, że na ten moment najbardziej korzystne 50-proc. wsparcie z premii remontowej będzie zarezerwowane dla gmin w 9 spośród 16 województw, gdzie obowiązują już uchwały antysmogowe, o których mowa w art. 96 ustawy – Prawo ochrony środowiska (Dz.U. z 2018 r. poz. 799 ze zm.). Jak bowiem czytamy w projekcie nowelizacji, wysokość premii remontowej wyniesie 50 proc., tylko jeżeli spełnione zostaną łącznie wszystkie warunki wymienione w art. 9a ust. 1.
Pierwszym z nich jest zastrzeżenie, że wsparcie dotyczy wyłącznie budynków wielorodzinnych, których jedynym właścicielem jest jednostka samorządu terytorialnego. Drugim, że chodzi o budynki, w których zostanie zmodernizowany system grzewczy i/lub które zostaną podłączone do sieci ciepłowniczej. Trzeci wymóg zawęża zaś krąg potencjalnych beneficjentów do gmin znajdujących się w województwach, które przyjęły uchwały antysmogowe.
W uzasadnieniu projektu rządzący nie wyjaśniają, dlaczego proponują takie zawężenie. Zapytaliśmy o to ministerstwo, ale do momentu zamknięcia tego wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji