PGE ocenia, że ustawa o rynku mocy powinna wejść w życie jak najszybciej, w optymalnym scenariuszu po wakacjach, by zdążyć przed wdrożeniem pakietu zimowego - poinformowali w środę przedstawiciele PGE. Spółka szacuje koszty dla sektora związane z dostosowaniem do procedowanych w UE regulacji klimatycznych na ponad 420 mld zł do 2030 roku.

"Rynek mocy musi zostać wprowadzony jak najszybciej, musi nastąpić przed wdrożeniem unijnego pakietu zimowego i progu 550 kg CO2 na MWh" - powiedziała podczas środowego posiedzenia komisji senackiej Agnieszka Radzimowska z PGE.

Pakiet zimowy to zestaw propozycji regulacji prawnych w zakresie energetyki przedstawionych przez Komisję Europejską. Zapisano tam m.in. wyśrubowany limit emisji CO2, wynoszący 550g CO2/kWh, dla wspieranych z publicznych pieniędzy wytwórców energii elektrycznej, co oznacza, że z rynku mocy byłyby praktycznie wyłączone elektrownie węglowe.

"Pierwsza aukcja musiałaby się odbyć jeszcze w 2017 roku, pod koniec roku, by instalacje konwencjonalne mogły wejść do rynku mocy" - dodała Radzimowska, wskazując, że poza samą ustawą potrzebne są też rozporządzenia i regulacje dot. aukcji.

"W optymalnym scenariuszu najpóźniej po wakacjach ustawa o rynku mocy powinna wejść w życie" - powiedziała przedstawicielka PGE.

Rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia.

W ubiegłym tygodniu wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówił, że do wakacji resort zamierza przedstawić ramy ustawy o rynku mocy. W grudniu 2016 roku ME przedstawiło projekt ustawy. Trwa proces prenotyfikacji w UE.

Celem rynku mocy ma być stworzenie efektu zachęty do podejmowania decyzji inwestycyjnych i modernizacyjnych oraz do odstąpienia od zamiaru przedwczesnego wycofywania z eksploatacji istniejących źródeł wytwórczych, decydujących o bezpieczeństwie pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego.

Przedstawiciele PGE poinformowali podczas posiedzenia komisji senackiej, że według szacunków spółki koszty dla sektora energetycznego związane z dostosowaniem do unijnych regulacji klimatyczno-energetycznych wyniosą do 2030 roku ponad 420 mld zł, w tym na ponad 70 mld zł szacowane są koszty utrzymania źródeł konwencjonalnych.

"Szacujemy na ponad 70 mld zł koszty inwestycji w sektorze do 2030 roku do utrzymania źródeł konwencjonalnych, czyli wynikające z konieczności dostosowania ich do standardów emisyjnych i do spełnienia do 2030 roku celu dotyczącego ograniczenia emisyjności gospodarki" - powiedziała Agnieszka Radzimowska z PGE.

"Zestawiliśmy to z dwoma instrumentami. Wartość rynku mocy do tego czasu szacujemy na ok. 40 mld zł, a darmowa alokacja uprawnień CO2, o które starają się polskie władze to wartość niespełna 30 mld zł do 2030 roku. Te dwa instrumenty są niezbędne, by pomóc sfinansować wydatki konieczne do utrzymania zasobów konwencjonalnych w Polsce" - dodała.

Pozostałe koszty dla sektora PGE szacuje na około 350 mld zł, w tym koszty OZE, ograniczenia emisyjności (ewentualna budowa elektrowni jądrowej lub morskich farm wiatrowych), modernizacja i rozbudowa sieci, koszty uprawnień do emisji CO2 (blisko 130 mld zł) i niepokryte koszty stałe.

"Łącznie na dwanaście najbliższych lat to ponad 420 mld zł kosztów, a nie są to koszty kompletne. Ta szacunkowa kwota wymiaruje to, co się dzieje na poziomie unijnym, co będziemy musieli przenieść na poziom krajowy, czyli regulacje energetyczno-klimatyczne procedowane na poziomie unijnym" - powiedziała Radzimowska.