Kara w wysokości 15 mln zł nałożona przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na T-Mobile Polska pokazuje jedno: interpretacja obowiązujących od 25 grudnia 2014 r. przepisów ustawy o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r. poz. 827 ze zm.) ze strony urzędników będzie niebywale rygorystyczna. A to oznacza, że przedsiębiorcy mają powody do obaw, zaś klienci rzadziej będą czuli się naciągani.
Przypomnijmy w czym rzecz. Otóż UOKiK poinformował w zeszłym tygodniu, że zdecydował się nałożyć wysoką karę na czołowego polskiego operatora z powodu stosowania przez niego praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Przedsiębiorcy zarzucono, że pobierał od konsumentów dodatkowe płatności w związku ze świadczeniem usług „Granie na czekanie”, „Szafa Gra” i „Prenumerata” bez uzyskania wyraźnej zgody klientów.
– Przepisy chronią konsumentów przed płatnościami, na które wcześniej nie wyrazili zgody. W odniesieniu do rynku telekomunikacyjnego dotyczy to w szczególności usług, które nie są objęte cykliczną opłatą (np. abonamentową lub pakietową) i łączą się z koniecznością uiszczania dodatkowych płatności. T-Mobile Polska nie zapewniała konsumentom tej ochrony, ponieważ przyjęła, że wyrażeniem zgody było podpisanie ogólnego oświadczenia dotyczącego warunków zawieranej umowy i świadczonych na jej podstawie usług – wskazał prezes UOKiK Marek Niechciał w komunikacie cytowanym na stronie urzędu.
Większość mediów skupiła się na wysokości kary. Decyzja jest jednak przełomowa z innego powodu. Po raz pierwszy bowiem w tak wyraźny sposób został zinterpretowany budzący do tej pory wątpliwości art. 10 ustawy o prawach konsumenta. Stanowi on, że najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową przedsiębiorca ma obowiązek uzyskać wyraźną zgodę konsumenta na każdą dodatkową płatność wykraczającą poza uzgodnione wynagrodzenie za główne obowiązki umowne przedsiębiorcy. Eksperci długo zastanawiali się, jak należy ten wymóg interpretować. Niektórzy twierdzili, że wystarczy odpowiednie poinformowanie potencjalnego klienta o warunkach, na jakich świadczone są dodatkowe usługi, wskazanie w jaki sposób może on z nich zrezygnować i uzyskanie podpisu pod ogólnikowo sporządzonym oświadczeniem. Tak robiła właśnie T-Mobile Polska. Z jednej strony informowała klientów o zasadach, w tym dodatkowych płatnościach, w regulaminie. Z drugiej: wskazała w SMS-ie aktywującym dodatkowo płatne usługi, jak można je wyłączyć.
Inni fachowcy przekonywali jednak, że skoro ustawodawca posłużył się pojęciem „wyraźnej zgody”, nie można przyjmować, że jest nią jedynie brak rezygnacji z płatnej usługi, choćby ta rezygnacja była darmowa i prosta.
– Zgoda konsumenta na dodatkowe płatności powinna sprowadzać się do stwierdzenia „tak” lub „nie” opatrzonego informacjami o zasadach korzystania z usług, o tym, ile kosztują i kiedy stają się płatne. Zgoda taka, aby mogła zostać uznana za wyraźną, powinna być również odrębna dla każdej usługi – wyjaśnił prezes Marek Niechciał.
Wygrała więc koncepcja uznawana przez niektórych za radykalną. Niemniej jednak bez wątpienia korzystna dla konsumentów. Wielu bowiem do tej pory było zaskoczonych przy sprawdzaniu rachunku naliczonymi dodatkowymi opłatami. Klienci rezygnowali więc z niepotrzebnych w ich mniemaniu dodatków dopiero, gdy przyszło im po raz pierwszy za nie zapłacić. Teraz już żaden operator nie zdecyduje się na aktywowanie płatnych usług, których koszt nie wlicza się w cenę abonamentu, bez jednoznacznej deklaracji klienta, że jest na to zgoda.
Chyba że decyzja prezesa UOKiK nie ostanie się przed sądem. T-Mobile Polska zapowiedziała bowiem odwołanie. W opublikowanym na swej stronie komunikacie spółka podnosi, że rozstrzygnięcie Niechciała jest bez wątpienia ważne dla całego rynku i pokazuje sposób, w jaki powinny być uzyskiwane zgody od konsumentów w rozumieniu art. 10 ustawy o prawach konsumentów. Tyle że, jak czytamy w oświadczeniu, nie powinno być tak, iż nowa interpretacja pojawia się kosztem jednego z przedsiębiorców działających w branży. Innymi słowy, lepiej by było, gdyby UOKiK przedstawił nowe wytyczne wszystkim firmom, a kary nakładał dopiero wówczas, gdy po ich otrzymaniu biznes się do nich nie dostosuje.