Opracowywane przez Komisję Europejską rozporządzenie U-Space będzie kluczowe dla rynku.
/>
W świetle programu U-Space przestrzeń powietrzna do 150 m nad ziemią ma być nadzorowana w analogiczny sposób do przestrzeni lotniczej. Obecnie ruch dronów kontrolują wyłącznie ich właściciele, którzy możliwość ewentualnej kolizji oceniają na oko. Ma się to jednak zmienić.
Bezzałogowe statki powietrzne będą monitorowane zdalnie. Tym samym będą poruszać się bezkolizyjnie w specjalnie wytyczonych korytarzach powietrznych.
Podobne rozwiązania już są testowane nad Wisłą. Przykładowo, system DroneRadar, który ma 9 tys. użytkowników, informuje na bieżąco o dostępnej do latania przestrzeni powietrznej i pozwala na komunikację między właścicielami dronów. Jednak w większości pomysły pozostają na papierze. To sprawia, że pozycja naszego kraju na dronowym rynku słabnie.
Polska jeszcze kilka lat temu była wskazywana jako przyszły lider tego segmentu w Europie. Jako jedni z pierwszych na świecie wprowadziliśmy regulacje dotyczące komercyjnego wykorzystania bezzałogowych statków powietrznych. Jak przyznaje Michał Mazur, partner w firmie doradczej PwC, w rozwiązaniach prawnych wyprzedziliśmy o trzy lata Stany Zjednoczone. Z tego względu Polska stała się celem globalnych firm, które chciały rozwinąć tę technologię. PwC stworzyło jedyne na świecie centrum kompetencyjne właśnie nad Wisłą. Pięć lat po wprowadzeniu regulacji dział „drone powered solutions” realizuje wszystkie swoje projekty za granicą, w tym po drugiej stronie Odry.
Ale dziś w statystykach dotyczących komercyjnego wykorzystania tych urządzeń wypadamy blado. Są one u nas zazwyczaj wykorzystywane w celach prywatnych. Zastosowanie komercyjne znajduje jeden na pięć będących w użyciu.
Według szacunków Instytutu Mikromakro w Polsce jest ponad 270 firm oferujących usługi z zastosowaniem dronów. Większość z nich nadal oferuje serwis polegający na nagrywaniu i fotografowaniu wydarzeń. Około 2/3 firm wykorzystujących tę technologię wskazuje w swoim PKD usługi związane z fotografią. Niecałe 3 proc. oferuje doradztwo techniczne. Taki sam odsetek prowadzi badania naukowe. Tylko jedno przedsiębiorstwo oferuje swoje usługi za granicą.
– Po spotkaniach z decydentami straciliśmy nadzieję, że Polska kiedykolwiek poleci na dronach. Ani polskie firmy, ani rządzący nie wiedzą, jak wykorzystać potencjał tej technologii – przyznaje jeden z naszych rozmówców.
Inaczej polski rynek oceniają m.in. przedstawiciele Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Według rzecznik ULC Kariny Lisowskiej nasz rynek jest, na tle innych krajów europejskich, innowacyjny oraz dynamiczny. Jednym z powodów mają być odpowiednie ramy prawne, które nie ograniczają rozwoju technologii, przy zachowaniu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.
Jeden z problemów polega na braku świadomości przedsiębiorców, że same drony to nie wszystko. Ich potencjał tkwi w połączeniu różnych technologii. Obraz pobrany za pośrednictwem takiej maszyny powinien zostać przetworzony przy wsparciu sztucznej inteligencji, narzędzi analitycznych czy uczenia maszynowego.
– Dzięki temu do odbiorcy trafia gotowa analiza, na podstawie której można chociażby wyznaczyć odcinek autostrady. Nie potrzeba do tego stu geodetów, tylko dwóch. Drony bez wsparcia dodatkowych technologii pozostają jedynie zabawką unoszącą się nad ziemią – wskazuje prof. Michał Goliński z Katedry Gospodarki Cyfrowej w Szkole Głównej Handlowej.