Ogólnie – świetna inicjatywa i dobre przygotowanie. Ale szczegóły trzeba dopracować. Tak przedsiębiorcy oceniają przygotowane przez Ministerstwo Rozwoju rozwiązania.
Obecnie gdy umiera osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą, biznes kona wraz z nią. Nawet najbliżsi członkowie rodziny nie mogą posługiwać się firmą przedsiębiorcy ani jego NIP Wygasają zawarte umowy o prace, kontrakty cywilne i pełnomocnictwa. Wreszcie w niebyt odchodzą wszelkie decyzje administracyjne, w tym koncesje, licencje i zezwolenia.
Resort rozwoju postanowił to zmienić. Dzięki wejściu w życie ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej, ciągłość działalności zostanie zachowana.
Niemal wszyscy przedsiębiorcy pomysł chwalą. Co nie znaczy, że do przedstawionego projektu nie mają uwag.
ikona lupy />
Niedoskonałe przejęcia / Dziennik Gazeta Prawna
Osoba zarządcy
Najważniejszą postacią po śmierci prowadzącego biznes, a jeszcze przed przejęciem firmy przez spadkobierców, zostanie zarządca sukcesyjny. Będzie miał uprawnienia podobne do tych, którymi obecnie dysponują syndycy. Tyle że będzie działał na rzecz spadkobierców, a nie sądu i wierzycieli.
Ministerstwo Rozwoju proponuje, aby zarządcami mogły zostawać osoby fizyczne. W domyśle członkowie rodziny; ewentualnie osoby spoza niej, ale godne zaufania.
Przedsiębiorcy postulują, by ten krąg rozszerzyć o spółki prawa handlowego.
– Nie widzę powodu, dla którego zarządcą będzie mogła zostać niespokrewniona osoba fizyczna, zaś nie będzie mogła nim być wyspecjalizowana w zarządzie sukcesyjnym spółka kapitałowa – twierdzi adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga i ekspert prawny BCC. Jego zdaniem argument o obawach co do odpowiedzialności za wyrządzone szkody przez zarządcę dałoby się w prosty sposób rozwiać. Teoretycznie rzeczywiście osoba fizyczna odpowiada całym swoim majątkiem, a mała spółka z ograniczoną odpowiedzialnością przy ostrożnym działaniu wspólników – w zasadzie wcale.
– Ale można by pomyśleć o wprowadzeniu obligatoryjnego ubezpieczenia OC dla osób pełniących funkcję zarządców sukcesyjnych, które są niespokrewnione ze zmarłym. To prawda, że zwiększałoby to koszty, ale i dawało większe gwarancje. Mało kto przecież kwestionuje obecnie obowiązek ubezpieczenia adwokatów – spostrzega mec. Radosław Płonka.
Ministerstwo Rozwoju obawia się jeszcze jednej kwestii. Otóż pozwolenie na sprawowanie zarządu przez osoby prawne to ryzyko istotnych sporów niewystępujących w przypadku pełnienia funkcji przez osobę fizyczną. Przykładowo można wyobrazić sobie, że kluczowe decyzje w sprawie zarządu osoba prawna podejmowałaby w formie uchwał. Te zaś – zgodnie z kodeksem spółek handlowych – można zaskarżyć.
– Chcielibyśmy natomiast, żeby przepisy o zarządzie sukcesyjnym były możliwie najprostsze i gwarantowały sprawne przejęcie biznesu – słyszymy w resorcie rozwoju.
Dyskusja o latach
Wiele emocji wzbudza projektowany art. 46 ustawy. Przewiduje on zwolnienie z podatku w przypadku nabycia przez sukcesora w drodze dziedziczenia lub zapisu windykacyjnego własności przedsiębiorstwa lub udziału w nim. Będą dwa warunki:
1) zgłoszenie przez nabywcę własności przedsiębiorstwa lub udziału w nim właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego w terminie 6 miesięcy od dnia uprawomocnienia się orzeczenia sądu stwierdzającego nabycie spadku, zarejestrowania aktu poświadczenia dziedziczenia lub wydania europejskiego poświadczenia spadkowego;
2) prowadzenie tego przedsiębiorstwa przez nabywcę przez co najmniej pięć lat od dnia jego nabycia.
Oba warunki będzie trzeba spełnić łącznie. Ten drugi budzi poważne wątpliwości. Część przedsiębiorców twierdzi, że wskazany termin jest zbyt długi. I paradoksalnie może odbić się to na przejmujących biznes. Może być przecież tak, że działalność po 2–3 latach padnie. Wówczas nie dość, że sukcesor pozostanie bez firmy, to dodatkowo z długami wobec Skarbu Państwa, gdyż zwolnienie go nie obejmie.
Inicjatywa Firm Rodzinnych przeprowadziła w tej sprawie nawet ankietę pośród swoich członków. 43,3 proc. z nich uważa, że okres pięciu lat konieczności prowadzenia firmy przez sukcesora powinien być skrócony do lat trzech. 20 proc. takiemu rozwiązaniu jest przeciw, zaś aż 37,8 proc. nie ma zdania.
– Pięć lat wydaje mi się rozsądnym terminem. Co ważne, odpowiada on terminom występującym w prawie podatkowym. Pamiętajmy też, że prowadzenie działalności musi wiązać się z pewnym ryzykiem gospodarczym. A mówimy przecież nie o karach, lecz o zwolnieniu podatkowym – podkreśla z kolei Mariusz Korzeb, ekspert Pracodawców RP.
Inicjatywa Firm Rodzinnych w swych uwagach proponuje także wprowadzenie możliwości wyznaczenia dodatkowych, następnych zarządców. „Można sobie wyobrazić, że dwie osoby z rodziny giną we wspólnym wypadku” – wskazuje IFR.
Na akceptację i realizację tego ostatniego postulatu ze strony Ministerstwa Rozwoju są największe szanse. Choć dyskusyjne jest, jaki charakter powinien mieć wpis zarządcy do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Czy należy przyjąć, że dopiero z chwilą dokonania wpisu do ewidencji ktoś stanie się odpowiedzialny za biznes? Czy też liczyć się będzie chwila złożenia oświadczenia woli? Za tym pierwszym rozwiązaniem przemawia większa pewność obrotu. I właśnie ku niemu skłania się ministerstwo. Z drugiej strony występować będą zapewne przypadki, gdy przedsiębiorca na łożu śmierci zmieni niektóre swoje postanowienia, w tym to dotyczące zarządcy sukcesyjnego. W świetle projektowanych przepisów wola zmarłego jednak nie mogłaby zostać zrealizowana.
Resort chce szybko zakończyć konsultacje. Projekt ustawy przewiduje, że wejdzie ona w życie już 1 stycznia 2018 r.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach