Uczelnie kwestionują podstawę prawną do zbierania szczegółowych informacji o studentach. Resort nauki blokuje w ten sposób wyłudzanie przez nie budżetowych pieniędzy. Dotacja wynosi kilka tysięcy złotych na osobę.
Uczelnie kwestionują podstawę prawną do zbierania szczegółowych informacji o studentach. Resort nauki blokuje w ten sposób wyłudzanie przez nie budżetowych pieniędzy. Dotacja wynosi kilka tysięcy złotych na osobę.
Nawet 30 tys. osób zniknęło z uczelnianych list, gdy szkoły wyższe zostały zobowiązane do przesyłania danych o każdym studencie do resortu nauki.
– Placówki mogły po prostu podawać wyższą liczbę studentów, niż faktycznie kształciły, aby otrzymywać więcej pieniędzy z budżetu – mówi prof. Stanisław Karpiński, były wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) proponuje, aby szkoły wyższe przesyłały do nich kolejne informacje o studentach oraz składały dodatkowe oświadczenia potwierdzające prawdziwość przekazanych informacji.
Resort nauki tłumaczy, że ma to poprawić przejrzystość finansową uczelni. To wywołało bunt rektorów.
Ci nie chcą, aby resort nauki wymagał od nich przesyłania kolejnych danych do ogólnopolskiego systemu informatycznego o szkolnictwie wyższym POL-on, który działa od 2011 r. Wskazują, że gromadzenie w nim informacji jest niezgodne z konstytucją i ustawą o ochronie danych osobowych. Chcą, aby sprawą zajęli się rzecznik praw obywatelskich oraz generalny inspektora ochrony danych osobowych (GIODO).
– Nie ma wskazanego jasnego celu, dla którego dane te są zbierane – uważa prof. Jerzy Malec, rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Dodaje, że to nadmierna i nieusprawiedliwiona ingerencja w prywatność obywateli.
Protesty rektorów przeciwko wprowadzaniu kolejnych informacji do systemu POL-on mogą być jednak spowodowane zupełnie innymi argumentami.
– Zarzuty rektorów mogą wynikać z tego, że system jest im nie na rękę. Niektóre uczelnie zawyżają liczbę studentów, aby uzyskać dodatkowe pieniądze z budżetu – uważa prof. Stanisław Karpiński.
Dodaje, że ujawniły to rozbieżności w liczbach, które są zbierane przez resort nauki w systemie POL-on, a przekazywanymi do Głównego Urzędu Statystycznego (GUS). Różnica ta wynosiła 300 tys. osób w grudniu 2012 r. (danych do resortu nie przesłało wtedy jedynie 10 mniejszych uczelni).
MNiSW wyjaśniło, że rozbieżność wynika przede wszystkim z tego, że GUS może liczyć kilka razy tego samego studenta lub osoby uczące się na studiach podyplomowych. W POL-onie tymczasem identyfikuje się poszczególne osoby przez numer PESEL i można być pewnym, że dane są zgodne ze stanem faktycznym.
Jednak we wspomnianym okresie studentów zarejestrowanych na kilku kierunkach było zaledwie ok. 80 tys., a na studiach podyplomowych – 189 tys. To oznacza, że w ciągu roku nawet 30 tys. osób zniknęło z uczelnianych list.
– Szkoły wyższe nie śpieszą się z wykreślaniem z rejestrów tych osób, które z zajęć już dawno zrezygnowały po to, aby dłużej otrzymywać na nie dotację. Zawyżanie liczby studentów może dotyczyć również wyłudzania przez nie wyższych funduszy na stypendia – zauważa prof. Stanisław Karpiński.
Dodaje, że oznacza to, że uczelnie prowadzą ewidencję martwych dusz.
– Szkoły wyższe, które dopuściły się wyłudzenia pieniędzy w ten sposób, powinny być zobowiązane do ich zwrotu – mówi prof. Waldemar Tłokiński, przewodniczący Konferencji Rektorów Zawodowych Szkół Polskich (KRZaSP).
MNiSW twierdzi, że w obecnej sytuacji, po wprowadzeniu systemu POL-on, uczelnie nie mają możliwości zawyżania liczby studentów.
Edyta Wysocka, kierownik działu kształcenia z Uniwersytetu Zielonogórskiego, wyjaśnia, że resort nauki może teraz znacznie szybciej ustalić ich faktyczną liczbę i ujawnić nieprawidłowości w tym zakresie.
– POL-on umożliwia ministerstwu wgląd w dane na bieżąco. Wszystkie informacje o studentach są zamieszczane bezpośrednio w tym systemie informatycznym, a nie na papierze – wskazuje.
Dodaje, że wcześniej uczelnia wysyłała do GUS tylko ogólną liczbę studentów, a nie szczegółowy ich wykaz.
– Tylko kontrola z resortu nauki i sprawdzenie dokumentów, które są w uczelni, pozwolało wykazać, czy przekazane dane są zgodne z prawdziwym stanem – tłumaczy Edyta Wysocka.
Resort nauki wskazuje, że uczelnie, które dokonują wspomnianych nadużyć, działają niezgodnie z przepisami.
Zaznacza, że wiadome łamanie prawa przez władze uczelni podlega odpowiedzialności karnej.
MNiSW planuje nałożenie na rektorów obowiązku corocznego składania w systemie POL-on oświadczenia potwierdzającego, że dane wprowadzane przez uczelnie są zgodne ze stanem faktycznym. Te dotyczące liczby studentów, doktorantów i słuchaczy studiów podyplomowych trzeba będzie przesłać do 15 grudnia. Taką zmianę zakłada projekt nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym. Ma wejść w życie 1 stycznia 2014 r.
– Oświadczenie takie będzie składane odrębnie, niezależnie od podpisu pod dokumentami przekazywanymi do systemu – informuje prof. Daria Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
MNiSW chce też innych zmian, którym zdecydowanie sprzeciwiają się rektorzy.
– Niedopuszczalne jest to, aby uczelnie uzupełniały wstecz dane o studentach, słuchaczach studiów podyplomowych i doktorantach – twierdzi prof. Jerzy Malec.
Dodaje, że gromadzenie informacji w tym zakresie jest nieuzasadnione i stanowi nadmierne obciążenie dla uczelni. Rażąco narusza zasady przetwarzania przez władzę publiczną danych obywateli.
– W systemie POL-on nie powinny być też w ogóle gromadzone informacje o studentach niestacjonarnych, którzy uczą się odpłatnie i nie pobierają świadczeń pomocy materialnej – podkreśla.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ustawy w trakcie konsultacji społecznych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama