Choć odszkodowania za utratę zdrowia lub poważny uszczerbek na zdrowiu mają być formą finansowej rekompensaty za cierpienia pacjenta spowodowane przez pomyłki lekarzy, to zdarzają się sytuacje, w których koszty postępowania przewyższają kwotę przyznanego zadośćuczynienia. Tak było m.in. w przypadku głośnego wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy z Zamościa (sygn. akt I C 1255/15.), w której dolegliwości zdrowotne pacjenta miały być pokłosiem czynnego udziału w operacji studenta medycyny, a prywatnie syna ordynatora oddziału chirurgii. Chory nie został w żaden sposób poinformowany o udziale studenta w operacji i w związku z tym domagał się odszkodowania. Sąd przyznał mu co prawda 20 tys. zł zadośćuczynienia, jednak obciążył również kosztami postępowania na kwotę ponad 29 tys. zł. W sprawie interweniował rzecznik praw pacjenta, który zaskarżył postanowienie o kosztach postępowania. Według RPP sądy w tego rodzaju sytuacjach powinny korzystać z możliwości zwalniania pozywających z konieczności ponoszenia kosztów sądowych.
Wycena cierpienia
Sprawa z Zamościa jest wyjątkowa, bo w niej koszty przewyższyły odszkodowanie. Przypadki, w których są one co prawda niższe od zasądzonej kwoty, ale i tak znacząco ją zmniejszają, zdarzają się dużo częściej. W sprawie o odszkodowanie za poważny uszczerbek na zdrowiu spowodowany brakiem właściwej diagnozy lekarskiej Sąd Okręgowy w Białymstoku (I ACa 650/20) w ramach apelacji przyznał pacjentowi co prawda 90 tys. zł, ale jednocześnie zobowiązał go do zwrócenia pozwanemu szpitalowi oraz towarzystwu ubezpieczeniowemu łącznie 13 tys. zł. Wcześniej, w I instancji pacjent uzyskał ponad 158 tys. zł., ale musiał również zwrócić pozywanym koszty postępowania w łącznej kwocie prawie 15 tys. zł.
Jolanta Pietrkiewicz-Knecht, radca prawny oraz ekspert w zakresie prawa medycznego z kancelarii WKB Lawyers, która podobne przypadki zna również z własnej praktyki, uważa, że tego typu sprawy skłaniają pacjentów poszkodowanych z powodu błędów lekarskich do ostrożnego szacowania kwoty zadośćuczynienia, którego oczekują od szpitala. Nasza rozmówczyni wskazuje bowiem, że wystarczy, by pacjent błędnie wycenił swoją krzywdę i wskazał np. kwotę 500 tys. zł., a sąd przyznał mu zaledwie 125 tys. zł., by doprowadzić do sytuacji częściowej przegranej i konieczności poniesienia w tym przypadku 75 proc. kosztów całego postępowania. Poszkodowany poza zadośćuczynieniem dostanie więc z sądu również rachunek za adwokata zatrudnionego przez lekarza, szpital lub towarzystwo ubezpieczeniowe.
– W praktyce sytuacje, w których pacjenci decydują się na miarkowanie dochodzonych kwot z tytułu rekompensaty, są bardzo częste. Pacjenci mają bowiem świadomość tego, że w wyroku kończącym postępowanie sądy mogą rozdzielić koszty procesu proporcjonalnie do części wygranej sprawy. Miarkując żądania, pacjenci minimalizują więc ryzyko poniesienia wysokich kosztów procesu – wyjaśnia Jolanta Pietrkiewicz-Knecht.
Systemowego rozwiązania tej sprawy domagał się w 2019 r. ówczesny RPP Bartłomiej Chmielowiec. Chciał wówczas, by Sąd Najwyższy wyeliminował możliwość przerzucania na pacjenta wszystkich kosztów postępowania w sytuacji, gdy ten częściowo wygrał sprawę. SN odmówił jednak podjęcia uchwały w tej sprawie (III CZP 30/19), zasłaniając się błędnym sformułowaniem wniosku przez RPP.
– Do czasu systemowego rozwiązania tego problemu sytuacje, w których sądy będą rozdzielały koszty procesu w sprawach o zadośćuczynienie w stosunku do stopnia wygranej, nie będą rzadkością. W praktyce koszty procesu mogą bowiem przekraczać kwoty zasądzane tytułem rekompensaty, co potęguje obawy pacjentów przed dochodzeniem kwot w ich ocenie współmiernych do poniesionej przez nich szkody – ostrzega Jolanta Pietrkiewicz-Knecht.
Wysyp pozwów
Nie wszyscy jednak dostrzegają konieczność zmian w tym zakresie. Zdaniem adwokata Jakuba Tolasza ustawowe zwolnienie pacjentów z kosztów procesu mogłoby doprowadzić do składania wielu niezasadnych pozwów i byłoby przez to szczególnie uciążliwe dla lekarzy, którzy w obronie swoich praw musieliby ponosić znaczne opłaty.
– Według mnie już dziś istnieją narzędzia, które mogą pomóc pacjentowi w uchronieniu się od kosztów przewyższających wartość zasądzonego odszkodowania lub zadośćuczynienia. Przygotowując się do procesu, należy pamiętać o możliwości wystąpienia o zwolnienie z kosztów sądowych. Co zaś się tyczy obowiązku zwrotu stronie wygrywającej kosztów procesu – sąd w wypadkach szczególnie uzasadnionych może zasądzić od strony przegrywającej jedynie część tych kosztów albo nie obciążać jej nimi w ogóle – uważa adwokat.
– O tych szczególnie uzasadnionych wypadkach należy jednak powiadomić sąd. Problem polega na tym, że wielu pacjentów niekorzystających z pomocy profesjonalnego pełnomocnika nie jest tego świadomych – dodaje mec. Tolasz.
Podobnie uważa Kamil Piotrowski, adwokat zajmujący się doradztwem w uzyskiwaniu odszkodowań za błędy medyczne. Według niego automatyczne zagwarantowanie pacjentom zwolnienia z konieczności ponoszenia kosztów postępowania byłoby nieuprawnionym uprzywilejowaniem tej grupy pozywających. Nasz rozmówca wskazuje, że proces sądowy wiąże się z ryzykiem, a rola prawnika polega na doradzeniu swojemu klientowi realistycznej kwoty roszczenia do uzyskania.
– W mojej praktyce przed skierowaniem pozwu do sądu staram się uzyskać stanowisko o naruszeniu praw pacjenta w ramach postępowania przed RPP. Tego rodzaju dokument potwierdza, że pacjent występujący o zadośćuczynienie działa na podstawie analizy rzetelnej instytucji. Wówczas, nawet jeśli opinie biegłych nie potwierdzą naruszenia, sąd nie powinien obciążać pacjenta kosztami – tłumaczy Kamil Piotrowski.©℗