Związkowcy wyjaśnili, że w tych ponad 70 proc. placówkach, na które powołuje się resort zdrowia doszło faktycznie do podwyżek, ale wynikały one z ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia i nie uwzględniają żądań dotyczących podwyżki o 1200 zł na rękę.
Po weryfikacji przez resort zdrowia porozumień ws. podwyżek, do której zobowiązał się on w zeszłym tygodniu wynika, że w 75 procentach placówek wzrost płac wahał się od 200 do 1000 zł brutto, czyli średnio wyniósł 370 zł brutto. Jednak zdaniem związkowców te dane są błędnie zaklasyfikowane i nieaktualne.
„Ministerstwo pokazywało nam podwyżki z 2018 roku po sporach zbiorowych i porozumienia z 1 października (tego roku – PAP). Pokazaliśmy słabość metodologiczną pana ministra” – powiedział po spotkaniu przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii Tomasz Dybek. Podkreślił też, że minister opuścił spotkanie nie wysłuchując do końca przedstawianych przez związkowców zestawień.
Jak wyjaśnili dalej związkowcy podwyżki dotyczą około 30 procent placówek, czyli faktycznie 115. Wynikają one jednak, jak tłumaczyli przed spotkaniem, z lokalnych ustaleń, sporów zbiorowych, protestów, czy dobrej woli dyrektorów. Nadal jednak nie są dla nich satysfakcjonujące, bo przekraczają tylko nieznacznie podwyżki wynikające z ustawy.
„To maksymalnie 500-600 zł brutto podwyżki, ale mówimy też o kwotach 100-200 zł. Część tych podwyżek, to też przekłamanie, bo nie są to faktycznie podwyżki, a tylko jest to dodatek do końca tego roku” – powiedziała przedstawicielka Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych Agnieszka Gierszon, odnosząc się do kwot przedstawianych przez resort.
Ponadto związkowcy zaznaczyli, że są zdeterminowani w tej chwili, by „zrobić weryfikację weryfikacji”.
„To jest faktycznie powtórka z rozrywki. Będziemy weryfikować weryfikację. Będą powtórne spotkania placówek w NFZ, które nic nie dostały. I pierwsze spotkania dla tych placówek, które do tej pory spotkań nie miały. Bawimy się w kotka i myszkę, ale do tej pory nic więcej nam nie zaproponowano” – powiedziała Gierszon.
Dybek zaznaczył dalej, że minister i NFZ pośrednio mają w tej chwili naciskać na dyrektorów placówek, by w trybie natychmiastowym zweryfikowali swoje budżety i podpisali porozumienia o podwyżkach.
Związkowcy podkreślili, że potrzebują w tej chwili skonsultować, w jakiej formie dalej będą prowadzić protest. Jak podkreślili, nic jeszcze nie jest przesądzone. 16 października ma odbyć się kolejne spotkanie z resortem zdrowia.