Szef niskokosztowych linii lotniczych Ryanair Michael O'Leary powiedział w środowym wywiadzie dla Reutera, że spodziewa się szybkiego odbicia na rynku usług lotniczych po epidemii koronawirusa i przygotowuje się na wojnę cenową z konkurencją.
O'Leary uważa, że po zniesieniu radykalnych restrykcji mających ograniczyć rozwój epidemii dojdzie do "dużego dumpingu cen" biletów lotniczych, który będzie trudniejszym wyzwaniem dla tradycyjnych przewoźników, niż dla linii takich jak Ryanair.
Po okresie zastoju spodziewane jest bardzo szybkie odżycie turystyki i związanego z nią przemysłu, toteż O'Leary zakłada, że rok 2021 będzie okresem dobrych zysków. "Ceny będą niższe, ale niższe będą też ceny ropy. Będzie bardzo wiele bodźców na lotniskach, by przyspieszyć wzrost (obrotów tanich linii lotniczych)" - powiedział.
Ryanair nie wycofuje też zamówień nowych maszyn, w tym Boeingów 737 MAX, a O'Leary widzi "więcej okazji, niż trudności" związanych z tymi zakupami.
Szef Ryanaira odrzucił jednak apel o wprowadzenie na pokładach jego samolotów zasad dystansu społecznego. Nakaz nieobsadzania środkowych miejsc w samolotach określił jako "szaleństwo", które byłoby "beznadziejnie nieefektywne" w walce z koronawirusem.
Ryanair ma zamiar poprzeć inicjatywę sprawdzania temperatury pasażerów oraz obowiązek noszenia maseczek zarówno przez załogi, jak i podróżnych. O'Leary uważa jednak, że restrykcje dotyczące zachowania dystansu i tak nie działają na lotniskach, toteż nie ma powodu, by wprowadzać je na pokładach samolotów.