Do fatalnej kondycji spółki doprowadziło m.in. przestawienie się na wożenie węgla przed dwoma laty, przez co firma straciła intratne kontrakty.
– To jest niewyobrażalne, do jakiego bagna doprowadzili PKP Cargo nasi poprzednicy. Jesteśmy w trakcie przygotowań zawiadomień do prokuratury. Nie mogę teraz powiedzieć, czego będą dotyczyły – mówi Marcin Wojewódka, który od końca kwietnia pełni obowiązki prezesa PKP Cargo. Udział w przewozach ładunków w ciągu 10 lat spadł z prawie 50 proc. do 28 proc. Wartość notowanej na giełdzie spółki jeszcze w 2015 r. była wyceniana na 4,5 mld zł. Ostatnio było to zaledwie 600 mln zł. Zobowiązania na koniec 2023 r. sięgały 4,6 mld zł, z czego 2 mld zł to było zadłużenie. Strata netto za pierwszy kwartał 2024 r. wyniosła 118 mln zł.
Według Marcina Wojewódki jednym z przykładów ogromnych błędów była sprzedaż w leasingu zwrotnym lokomotyw. – Spółka zainkasowała kilkaset milionów złotych i zamiast spłacić zadłużenie, przeznaczyła te środki na podwyżki, których – nie patrząc na realną sytuację spółki – domagali się związkowcy – mówi.
Jednym z najważniejszych problemów jest brak odpowiedniej do potencjału liczby zleceń na przewozy. Do gwałtownego pogorszenia sytuacji firmy doprowadziła też podjęta w połowie 2022 r. decyzja rządu, by na spółce PKP Cargo spoczywał główny ciężar przewozów węgla, który m.in. przypływał do portów. – Wykonanie tego pomysłu przez ówczesny zarząd było gorzej niż fatalne. W ogóle nie dbano o dotychczasowych klientów, którzy np. zlecali przewozy kruszyw, i rezygnowano praktycznie z dnia na dzień z opłacalnych kontraktów, przerzucając się niemal wyłącznie na węgiel. Firma straciła rentowne i rokujące kontrakty, a klienci na dobre obrazili się na PKP Cargo. W efekcie spółka straciła dziesiątki, a nawet setki milionów złotych – stwierdza Marcin Wojewódka. Dodaje, że jeden z wieloletnich klientów spółki po tym zdarzeniu sam na własny rachunek zaczął wozić swoje ładunki. W efekcie PKP Cargo wyhodowało sobie konkurencję.
Nowy szef spółki uważa, że przez lata nie potrafiła ona się starać o nowe zlecenia. W firmie brakowało specjalistów. Nie było np. członka zarządu ds. handlowych. W efekcie spółka nie tylko nie potrafiła zdobywać nowych rynków, ale nawet traciła te, które już posiadała.
Inną niegospodarnością było niepotrzebne zlecanie remontów ogromnej liczby wagonów spółce córce – PKP Cargotabor. Znacznie przeszacowano te inwestycje w stosunku do realnie wykonanych przewozów. – W efekcie mamy bardzo dużo wyremontowanych wagonów, które stoją bezużytecznie w krzakach. Wobec PKP Cargotabor mamy kilkadziesiąt milionów złotych przeterminowanych opłat za naprawy taboru, ale nie mamy z czego zapłacić, bo przecież w pierwszej kolejności posiadane i siłą rzeczy ograniczone środki musimy przeznaczyć na wynagrodzenia dla pracowników PKP Cargo – mówi Marcin Wojewódka. Tymczasem związkowcy w PKP Cargotabor twierdzą, że spółka jest na skraju upadłości. Przez zaległości spółki matki brakuje pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń. „Pan Marcin Wojewódka zapomniał, że uzdrowić trzeba całą grupę PKP Cargo, a nie przy ratowaniu spółki macierzystej wpędzić do grobu firmy zależne” – napisali związkowcy z Solidarności do premiera Donalda Tuska. Marcin Wojewódka mówi, że o spłacaniu zadłużenia będzie można myśleć wraz z uzyskiwaniem nowych zleceń i poprawą sytuacji finansowej PKP Cargo.
Tymczasem były minister aktywów broni poprzednich władz spółki. – Ja mam takie poczucie, że dotychczasowy prezes PKP Cargo, pan Dariusz Seliga, zrobił dużo, żeby dobrze tą firmą zarządzać – stwierdził w maju Jacek Sasin.
Na razie spółka szuka oszczędności, gdzie się da. Zapadła m.in. decyzja o skierowaniu nawet 30 proc. załogi na tzw. nieświadczenie pracy. W tym czasie pracownik ma prawo do 60 proc. pensji. – Musimy oszczędzać, ale naszym celem jest utrzymanie jak największej liczby potrzebnych miejsc pracy. Ruszamy też z głębszą restrukturyzacją firmy, którą będzie musiał kontynuować nowy zarząd. Rozpoczęliśmy starania o nowe zlecenia. Tyle że w tym przypadku chodzi o lata 2025 i 2026, bo przez specyfikę naszego biznesu portfel zamówień na 2024 r. mamy już dawno prawie zam knięty – zaznacza Wojewódka. Dodaje, że nowe władze odniosły mały sukces. Od początku maja kurs akcji PKP Cargo powoli rośnie. Pod koniec kwietnia wynosił ok. 12 zł. Teraz zbliża się do 15 zł.
Marcin Wojewódka tymczasowo pełni funkcję prezesa PKP Cargo do 25 lipca. Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak zapowiedział, że w czerwcu poznamy nowe władze firmy. ©℗