Przepisy ustawy o drogach publicznych przewidują takie same sankcje zarówno dla przewoźnika, który nie zarejestrował się w systemie lub próbuje ukryć przejazd, jak i za brak doładowania konta na czas. Zdaniem prawników to naruszenie zasady proporcjonalności.

Nowy system poboru opłat za przejazd drogami płatnymi pełną parą ruszył z początkiem października 2021 r. W odróżnieniu od systemu via-TOLL, opartego na technologii mikrofalowej, gdzie pobór opłat odbywał się poprzez minięcie bramownic wyposażonych w odpowiednie czujniki, nowy system pobiera opłaty za pomocą geolokalizacji, co wymaga jej włączenia.
Tylko w ciągu ostatnich pięciu miesięcy Inspekcja Transportu Drogowego wydała 11 078 decyzji administracyjnych o nałożeniu kar na przewoźników w związku z ruchem pojazdów ciężarowych (o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 t) na łączną kwotę ponad 16,5 mln zł.
Oczywiście nie wszystkie te pieniądze zostały już wyegzekwowane, bowiem od decyzji organu I instancji stronie przysługuje prawo odwołania się do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, a następnie do sądów administracyjnych. I przedsiębiorcy korzystają z tej ścieżki, kwestionując zasadność nałożenia kary zwłaszcza w sytuacjach, gdy przewoźnik korzysta z systemu przedpłaconego, który wymaga zasilenia konta przed rozpoczęciem przejazdu drogą płatną. Problemy występują wtedy, gdy przedsiębiorca zasila konto, do którego podpiętych jest kilka pojazdów. W tej sytuacji może się zdarzyć, że pieniądze skończą się w trakcie jazdy. W takim wypadku nakładana jest administracyjna kara pieniężna w wysokości 1,5 tys. zł.

Kara nawet jak system pobrał środki

Sankcja dokładnie takiej samej wysokości grozi przewoźnikowi, który albo w ogóle nie zarejestrował się w systemie e-TOLL, albo nie włączył trybu śledzenia. W przypadku gdy środki na koncie się wyczerpały, a przedsiębiorca zasili je po upływie trzech dni od przejazdu, to i tak wszczynane jest postępowanie administracyjne i nakładana jest kara. Tymczasem zgodnie z art. 13k ust. 1 pkt 2 ustawy o drogach publicznych (t.j. Dz.U. z. 2022 r. poz. 1693 ze zm.) karę w wysokości 1,5 tys. zł wymierza się za „naruszenie obowiązku uiszczenia opłaty elektronicznej”.
Jak wskazuje mec. Dawid Korczyński z kancelarii Prawnicy Transportu (patrz: ramka), przepis ten jednoznacznie stanowi, że karę w takiej wysokości nakłada się tylko i wyłącznie za naruszenie obowiązku uiszczenia opłaty elektronicznej. Przy czym chodzi o niewniesienie jej w ogóle, a nie o zapłacenie e-myta w niewłaściwym czasie lub trybie. Bo nawet jeśli w momencie przejazdu przewoźnikowi zabrakło środków na jego opłacenie, to następne zasilenie konta powoduje w pierwszej kolejności uzupełnienie powstałego niedoboru.
Z tą opinią zgadza się mec. Paweł Judek, radca prawny z kancelarii Judek Górska.
- Nakładanie kar powinno się odbywać zgodnie z zasadą proporcjonalności. Jeśli przedsiębiorca swoim zachowaniem dostarcza organowi wszelkich danych wystarczających do nałożenia opłaty: czyli zgłasza przejazd i dochowuje wszelkich formalności z tym związanych, to nie może być mowy o jakimkolwiek uchyleniu się od obowiązku wniesienia opłaty - mówi mec. Judek, który dodaje, że z reguły kto inny jest odpowiedzialny za zapewnienie środków na rachunku przedpłaconym, a kto inny prowadzi pojazd.
- Oczywiście zawsze można powiedzieć, że przedsiębiorca powinien sprawować kontrolę nad bieżącym zapewnieniem środków, ale warto się zastanowić, czy w takich przypadkach zamiast kar nie powinno się nakładać jakiejś opłaty manipulacyjnej. Bo w praktyce dochodzi do sytuacji, że organ wszczyna postępowanie już po tym, jak opłata została uzupełniona - dodaje mec. Judek.

Brak proporcjonalności

Także zdaniem rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, który przystąpił do jednego z takich postępowań toczących się przed GITD, nakładanie w takich przypadkach kary w wysokości 1,5 tys. zł jest „całkowicie nieproporcjonalne do ewentualnej wagi naruszenia”, bowiem często jest to kwota kilkudziesięciokrotnie wyższa od należności za przejazd, w sytuacji gdy przewoźnik nie ukrywał go przed administracją, a kwota niedopłaty ostatecznie i tak została uiszczona.
Ministerstwo Finansów, które odpowiadało za stworzenie nowych przepisów dotyczących e-myta, przypomina, że celem przepisów regulujących obowiązek wnoszenia e-myta jest potrzeba zapewnienia efektywności systemu poboru opłat. Te stanowią rodzaj danin publicznych, które są niejako ekwiwalentem za korzystanie z dróg publicznych.
- Sankcja administracyjna za niewywiązanie się z tego obowiązku ma przede wszystkim motywować do przestrzegania prawa i przeciwdziałać zachowaniom niepożądanym - tłumaczą urzędnicy MF i dodają, że jeżeli użytkownik wybrał uiszczanie opłat elektronicznych w trybie przedpłaty, wówczas powinien zadbać o to, żeby przed rozpoczęciem przejazdu na jego koncie rozliczeniowym były środki pozwalające na pokrycie kosztów przejazdu, nie mniej niż 20 zł.
Wynika to z par. 2 pkt. 1 rozporządzenia w sprawie opłat elektronicznych pobieranych w Systemie Poboru Opłaty Elektronicznej KAS oraz przekazywania kar grzywny (Dz.U. z 2022 r. poz. 2656).
- Jeśli tego nie uczynił, może uzupełnić brakujące środki w terminie trzech dni od zakończenia przejazdu. Jest to rozwiązanie umożliwiające użytkownikowi dróg płatnych naprawienie swojego błędu i jako takie ma charakter wyjątkowy - tłumaczą urzędnicy MF.
- Niedotrzymanie tego terminu przez użytkownika, mimo umożliwienia mu skorzystania z takiej preferencji, jest jednoznaczne z brakiem chęci wywiązywania się z obowiązków wynikających z przepisów prawa, co ma ten sam skutek co brak rejestracji lub brak uruchomienia urządzenia czy aplikacji.
Tyle że nie zawsze przewoźnik ma wskazane trzy dni na wniesienie opłaty, bo w przypadku kontroli dokonywanej na drodze (którą oprócz ITD mogą wykonywać także funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej) kara jest nakładana od razu.
opinia
Trzeba odróżnić uchylenie się od opłaty od zaległości
ikona lupy />
Dawid Korczyński adwokat, PrawnicyTransportu.pl / Materiały prasowe
Kary nakładane za nieuiszczenie opłaty e-TOLL w wielu przypadkach są nieproporcjonalne. Dotyczy to w szczególności sytuacji, gdy przewoźnik zarejestrował przejazd, dane geolokalizacyjne dotyczące przejazdu zostały przekazane, należność za niego została naliczona, ale na koncie przedpłaconym skończyły się środki. W takiej sytuacji nie dochodzi do uchylania się od zapłaty za przejazd - jego ukrycia przed operatorem systemu - ale wyłącznie do niezapłacenia za niego z góry. Należy wyraźnie odróżnić uchylanie się od uiszczenia opłaty za przejazd od nieterminowego regulowania zapłaty.
Dobrym przykładem są należności podatkowe. W ich przypadku wyraźnie odróżniamy uchylanie się od opodatkowania, tj. oszustwa podatkowe, za które grożą kary, od opóźnień w zapłacie podatku. W przypadku opóźnień podatnik otrzymuje upomnienie, którego koszt to 16 zł.
Podobnie powinno być w przypadku opłat e-TOLL będących należnościami publicznoprawymi. Kary powinny dotyczyć tylko uchylania się od płatności, tj. sytuacji, gdy przejazdy są ukrywane przed operatorem. Natomiast w przypadku zarejestrowania przejazdu, który nie został przedpłacony, zrozumiałe byłyby koszty ewentualnego upomnienia lub adekwatne koszty manipulacyjne związane z późniejszym rozliczeniem opłat. Nie do przyjęcia natomiast są wysokie kary pieniężne, niejednokrotnie kilkaset razy wyższe niż kwota nieuiszczonej opłaty za przejazd.
Tym samym zastrzeżenia musi budzić to, że za dwa diametralnie różne rodzaje naruszeń grozi jedna kara - 1,5 tys. zł w przypadku pojazdów powyżej 3,5 t. Warto zwrócić uwagę na wyrok TSUE w sprawie C-497/15, zgodnie z którym wymóg proporcjonalności stoi na przeszkodzie systemowi sankcji przewidującemu grzywny o zryczałtowanej wysokości za wszelkie naruszenia przepisów dotyczących obowiązku uiszczenia opłaty za przejazd niezależnie od charakteru i wagi naruszeń.