Andrzej Dulka: Dostęp do szerokopasmowego internetu powinien być prawem każdego obywatela, ale do jego realizacji potrzebne jest zaangażowanie państwa

Na co by pan wydał 3 mld euro, czyli ok. 13,5 mld zł? Bo tyle rząd rozdysponował na cyfryzację w projekcie Krajowego Planu Odbudowy.

A może być jeszcze więcej, bo w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności Polska może skorzystać z ok. 58 mld euro. Minimum 20 proc. ma być przeznaczone na cyfryzację, a 30 proc. na działania proklimatyczne. To powiązane obszary. Wydatki na cyfryzację mają też skutki proklimatyczne, a inwestycje w tej drugiej dziedzinie nie obędą się bez cyfryzacji. Przyszłość będzie oparta na infrastrukturze telekomunikacyjnej.

Tylko trzeba te pieniądze dobrze wykorzystać.

I na ten temat toczy się teraz dyskusja. Pandemia zmieniła sposób funkcjonowania społeczeństwa i biznesu: już nikogo nie trzeba przekonywać do cyfryzacji, bo w zdalnej rzeczywistości wszyscy zrozumieli jej znaczenie. Teraz powinniśmy stworzyć warunki dla rozwoju gospodarki w tym kierunku. Dlatego środki z KPO muszą posłużyć do stworzenia ekosystemu, w którym będzie mógł funkcjonować Przemysł 4.0.

Pandemia zrobiła cyfryzacji dobry marketing.

Tu muszę zastrzec, że pandemia to nie jest eldorado dla branży teleinformatycznej. Owszem, poziom korzystania z usług telekomunikacyjnych nagle wzrósł - zapotrzebowanie na przepustowość sieci skoczyło o 50 proc. - i operatorzy sobie z tym poradzili, choć nikt nie budował infrastruktury z takim zapasem.

Równocześnie jednak firmy, spodziewając się spowolnienia gospodarki, wycofywały się z inwestycji, także w cyfryzację. Po pierwszym szoku zaczęły się zastanawiać nad nowym modelem funkcjonowania. I dopiero teraz przeszły do etapu szukania nowych rozwiązań informatycznych, przygotowując się do inwestowania w infrastrukturę umożliwiającą im konkurowanie na rynku przyszłości: z pracą zdalną lub hybrydową, ze sprzedażą i dystrybucją przez internet itd.

Jako branża przeżyliśmy więc etap recesji i widzimy zaledwie pierwsze jaskółki ożywienia.

A eldorado jeszcze przed wami?

Eldorada to chyba nigdy nie zobaczymy, ale nadejdzie nowy ład, nowa organizacja życia i gospodarki. Już wszyscy np. wiemy, że administracja państwowa będzie działała cyfrowo, bo inaczej utonie w zalewie papieru. Gdy w ub.r. zaczęto wydawać przedsiębiorcom zwolnienia ze składek ZUS, odbywało się to elektronicznie. Gdyby ZUS miał te wszystkie podania opracowywać w wersji papierowej, to myślę, że do dzisiaj by tam krążyły bez efektu.

Elektroniczny system rejestracji na szczepienia nie wytrzymał naporu czterdziestolatków.

Nic nie odbywa się bez potknięć. Bez IT byłoby nieporównanie gorzej.

Przyjmijmy, że większość Polaków widzi potrzebę cyfryzacji. Co trzeba zrobić, żeby z hasła stała się faktem?

Trzeba zbudować infrastrukturę cyfrową. Inżynierowie zastanawiają się, ile powinno w niej być światłowodów, a ile 5G. Natomiast pewne jest, że musi być efektywna energetycznie i przyjazna dla klimatu. I to jest właśnie zadanie dla Krajowego Planu Odbudowy, którego środki powinny być rozdysponowane na przejrzystych zasadach sprzyjających konkurencji. Transport, rolnictwo, gospodarka o obiegu zamkniętym, integracja sektorów energetycznych, przemysł 4.0 i leśnictwo to obszary, które są istotne dla cyfryzacji i polityki klimatycznej. Równie ważne jest budowanie świadomości i zainteresowania technikami cyfrowymi. Istotnym jest także budowanie pozytywnej postawy wobec cyfryzacji. Każdy powinien mieć dostęp do edukacji i źródeł wiedzy, żeby skutecznie reagować na powstające mity i obawy. Podnoszenie kompetencji cyfrowych jest niezbędne dla powodzenia tego projektu w obszarze obywatelskim, ekonomicznym i indywidualnym.

Rządowy projekt KPO spełnia oczekiwania branży ICT?

Powiedziałbym, że prace nad tym trwają. Rząd coś zaproponował, a my dajemy swoje rady. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale istotne jest opracowanie szczegółów.

Skoro mówi pan o dalszej pracy, to znaczy, że nie jest dobrze.

Zawsze może być lepiej.

Nie chce pan krytykować rządu?

Izba zrzesza 130 podmiotów z rynku teleinformatycznego: wielkie międzynarodowe korporacje oraz duże, średnie i małe polskie firmy. Dbając o ich interesy, uczestniczymy w konsultowaniu aktów prawnych czy strategii rządowych. Czy jesteśmy zawsze wysłuchiwani? Nie. Ale zawsze zabieramy głos w sprawach istotnych dla rozwoju branży. Dobrze by było, gdybyśmy mieli możliwość częstszego wypowiadania się i współpracy z autorami ważnych dokumentów w grupach roboczych - także przy Krajowym Planie Odbudowy.

Czy z tego, że KPO rozdysponowuje 3 mld euro na cyfryzację wynika, iż te środki w najbliższych latach trafią do krajowych firm ICT?

Połowa tych pieniędzy pójdzie na projekty cyfrowe związane z budową powszechnego dostępu do szerokopasmowego internetu. O dalszych szczegółach rozdysponowania i możliwościach pozyskiwania środków z KPO dowiemy się z ostatecznej wersji dokumentu. Zdaniem PIIT bardzo ważna jest przejrzystość zasad rozdziału tych środków w otwartych konkursach - tak żeby wszyscy mieli równe szanse z nich skorzystać.

Programy mające zwiększyć dostęp do szybkiego internetu funkcjonują w kraju od dawna, ale białe plamy ciągle straszą na mapie. Może nie da się jej całej pokolorować?

W Polsce są obszary komercyjnie atrakcyjne dla operatorów, które nie wymagają interwencji państwa; są takie, gdzie ten biznes idzie trudniej, ale nadal się opłaca; są takie, gdzie budowę infrastruktury trzeba dofinansować ze środków unijnych - i są wreszcie takie, gdzie nawet przy takim wsparciu to się nie uda. Nie wszędzie w Polsce jest możliwość i sens biznesowy dotarcia ze światłowodem czy 5G. Dostęp do szerokopasmowego internetu powinien być prawem każdego obywatela, ale do jego realizacji potrzebne jest zaangażowanie państwa.

Nad wypełnianiem zasięgiem białych plam pracujemy od lat, obecnie jednak wchodzimy w nowy etap: budowania bezpiecznych usług opartych na infrastrukturze telekomunikacyjnej. To jest e-medycyna, e-edukacja, e-administracja i fundamenty Przemysłu 4.0.

Wspomniał pan o sieci piątej generacji. Tylko że ona jest ciągle w powijakach i chociaż operatorzy ogłaszają, że w jej zasięgu znajduje się 12 mln osób, to bez zagospodarowania częstotliwości z pasma C te usługi nie staną się powszechne.

To jest kwestia tego, co uznamy za prawdziwe 5G. Operatorzy uruchomili na razie sieć 5G w największych miastach w oparciu o istniejącą infrastrukturę sieci poprzedniej generacji (non-standalone). Posiadacze telefonów obsługujących tę technologię mogą się z tego cieszyć, korzystać z rozrywki i usług. Czy to oznacza, że mamy w Polsce 5G?

Czekamy na decyzję o przydziale częstotliwości pasma C dla operatorów na ogólnopolską samodzielną sieć 5G (standalone). Gdy ona powstanie, będziemy mogli skorzystać w pełni z możliwości 5G, nie tylko z szybszego internetu w komórce.

To znaczy?

Mówiąc o 5G, ograniczamy się przeważnie do interfejsu radiowego: tzn. tego, co dzieje się od anteny do smartfonu czy innego urządzenia. Tymczasem ta sieć to jest dużo, dużo więcej - na odcinku od operatora do anteny. Tam wydarzą się największe rzeczy. To będą rozwiązania chmurowe, które pozwolą na „slicing”, czyli pokrojenie sieci na plastry, przeznaczone dla przedsiębiorców na różne usługi. To mogą być gry, transmisje wideo, zdalne operacje, sztuczna inteligencja w przemyśle, monitorowanie ruchu na drogach, pomiar wilgotności gleby na polach i ściółki w lesie... Zastosowań jest mnóstwo. I dopiero wtedy, gdy staną się dostępne, będziemy mieli prawdziwą sieć 5G. I cała gospodarka będzie na niej oparta. Inaczej to będzie tylko bardzo wydajna rura radiowa.

Do PIIT należą wszystkie cztery główne telekomy. Odległa perspektywa aukcji 5G to dla nich duży problem?

Oczywiście. Gdy my czekamy, świat idzie do przodu. W 2020 r. na całym świecie 412 operatorów działających w 131 krajach inwestowało w technologię 5G. Spośród nich 150 operatorów w 61 krajach uruchomiło co najmniej jedną usługę 5G zgodną z 3GPP (międzynarodowe standardy sieci komórkowych– red.). Te kraje przyciągają biznes i uciekają do przodu.

Branża telekomunikacyjna w Polsce potrzebuje dziś wglądu w nowy krajowy system cyberbezpieczeństwa - określającego zasady, na jakich operatorzy będą budowali nową sieć - i nowego prawa komunikacji elektronicznej. Mając jasność w tych kwestiach, biznes będzie mógł ocenić atrakcyjność 5G. To jest potrzebne jak najszybciej.

Prace nad obiema ustawami trwają dłużej, niż przewidywano. Szczególnie wyboistą drogą idzie projekt nowelizacji KSC. W żadnej wersji nie spodobał się branży.

To jest akt fundamentalny dla polskiego rynku telekomunikacyjnego, więc im więcej głosów konstruktywnej krytyki, tym lepiej.

Od początku kością niezgody były kryteria oceny ryzyka dostawców sprzętu do budowy sieci. W najnowszej wersji KSC już złagodniały. Usunięto warunek dotyczący przestrzegania praw człowieka – odczytywany jako antychiński – za to doszły elementy techniczne. To wystarczy?

Nie chcemy dyskutować o geopolityce, natomiast jako przedsiębiorcy jesteśmy zainteresowani przejrzystymi regułami i jasnymi kryteriami podejmowania decyzji - w tym o zakupie sprzętu. Dlatego chcielibyśmy współpracować z rządem przy tworzeniu przepisów. A gdy zostaną one już wprowadzone, to przydałaby się możliwość ich ewaluacji: co dobrze funkcjonuje, a co należy poprawić.

KSC to nie tylko zasady cyberbezpieczeństwa, lecz także operator sieci komunikacji strategicznej. Będzie zagrożeniem dla firm z branży?

Wszystkie podmioty na rynku telekomunikacyjnym powinny podlegać tym samym regułom. Dlatego powołując operatora, wspieranego przez państwo, trzeba zachować ostrożność.

I z zachowaniem ostrożności to raczej otworzyłby pan pod operatorem strategicznym czarcią zapadkę, czy rozwinął przed nim czerwony dywan?

Nie chodzi nam o to, żeby zabronić tworzenia tego podmiotu, tylko aby nie był faworyzowany, bo to postawiłoby inne firmy funkcjonujące na polskim rynku na gorszej pozycji - czym jako izba nie jesteśmy zainteresowani.

Mówił pan o znaczeniu chmury przy wprowadzaniu prawdziwego 5G. Pod tym względem wyglądamy nieszczególnie: w ub.r. z chmury korzystała według GUS zaledwie co czwarta firma w Polsce.

Pandemia także tu przyspieszyła decyzje wielu przedsiębiorców, ale wciąż jesteśmy na początku drogi. Zdecydowanie więcej firm mogłoby korzystać z rozwiązań chmurowych - i to nie tylko do umieszczania tam poczty elektronicznej, lecz także do bardziej zaawansowanych celów, szczególnie w przemyśle. Dobrą sytuację pod tym względem mamy już w bankowości, przydałoby się to rozszerzyć.

Przyszłość jest w chmurze, PIIT przystąpił do europejskiej federacji GAIA-X i pracujemy nad tym, żeby stać się hubem dla polskich biznesów. Zapowiadane 1 mld dol. Microsoftu i 2 mld dol. Google'a na infrastrukturę chmurową w kraju to są gigantyczne inwestycje. Polska nie jest liderem na rynku cyfrowym w Europie, ale rozwiązania chmurowe są naszą szansą.

Szansą, żeby być nie tylko użytkownikami, ale i dostawcami chmury obok Google'a i Microsoftu?

Jak najbardziej. Podałem przykłady tych największych, ale mamy również polskie firmy będące istotnymi graczami na rynku usług chmurowych, np. Operatora Chmury Krajowej, Asseco, Oktawave i inne.

Chmura, 5G, światłowody. Czego oprócz pieniędzy potrzeba, by zrealizować te cele?

Zdrowia, mówiąc najprościej. A biznesowo, to stabilnej sytuacji ekonomicznej, przewidywalności, bezpiecznej infrastruktury i dobrej współpracy z administracją, abyśmy mogli wykorzystać szansę, jaką dają gospodarce doświadczonej przez pandemię fundusze unijne, w tym KPO i nowa perspektywa finansowa.

Rozmawiała Elżbieta Rutkowska