"To nowe prawo było bardzo potrzebne, albowiem umożliwia sprzedaż przetworzonych produktów wytworzonych w gospodarstwie bez konieczności zakładania działalności gospodarczej. Wymóg sprzedaży produktów przetworzonych w ramach działalności gospodarczej powoduje, że istnieje szara strefa sprzedawanej przez rolników przetworzonej żywności. Nie było nad nią żadnej kontroli, teraz będzie to opodatkowane i podlegać będzie pewnym wymogom sanitarnym. Rolnik nie będzie już przestępcą i recydywistą z takiego powodu, że przerobił na wędliny tucznika własnego chowu" - powiedziała PAP dr Bożena Karwat-Woźniak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.
"W Polsce poza grupą kilkuset tysięcy dużych gospodarstw, dochodowość działalności rolniczej nie jest wysoka. A przetworzenie własnych produktów i ich sprzedaż to wartość dodana, a więc wyższy dochód. Nowe przepisy stworzą też możliwość jeszcze lepszego wykorzystania zasobów pracy, zwłaszcza przez małe i średnie gospodarstwa" - wskazała.
Jak oceniła, podatek w wysokości 2 procent od przychodu nie jest zbyt dużym obciążeniem. "Oczywiście nikt nie lubi płacić podatków, ale obecnie najniższy ryczałt w działalności gospodarczej to 3 procent, więc jest wyższy. Z drugiej strony te 2 procent jest małym obciążeniem przy dużej skali sprzedaży bezpośredniej. Dla producenta, który sprzedaje na przykład tylko za 10-20 tysięcy złotych, to już może mieć inny wymiar" - zaznaczyła dr Karwat-Woźniak.
Dodała, że jest jeszcze kwestia tego, kim jest mały producent rolny. "Niektórzy krytykują nowe prawo, twierdząc, że nie jest skierowane wcale do małych rolników. Rzeczywiście, jeżeli spojrzymy na strukturę naszego rolnictwa, to 150 tysięcy euro przychodu, czyli ok. 600 tysięcy złotych, może się wydać sporą sumą. Ale porównajmy to ze strukturą rolnictwa krajów, z którymi konkurujemy. Tam 150 tysięcy euro przychodu to raczej niewiele" - objaśniła.
"Nowe przepisy są dość jasne i precyzyjne w zakresie dotyczącym podatku dochodowego. Owe 150 tysięcy to jasno określony próg, wysokość opodatkowania również. Poza tym ustawodawca podał, jakie są warunki legalizacji takiej działalności, na przykład żywność musi być wyprodukowana jedynie z własnych produktów, poza przyprawami, poza tym w sposób nieprzemysłowy, we własnym gospodarstwie. Wymienione jest, jakie konkretnie produkty można sprzedawać. Rozporządzenia określą też dokładnie, mam nadzieję, wymogi sanitarne. Jest też określone, gdzie można takie produkty sprzedawać - w domu, zagrodzie lub na targowisku"- wyliczyła.
Jak mówiła, zgodnie z ustawą nie można przy produkcji zatrudniać nikogo spoza członków rodziny. "W tym miejscu, gdyby to ode mnie zależało, ewentualnie rozszerzyłabym osoby uprawnione do pracy przy produkcji żywności do sprzedaży bezpośredniej na osoby z jednego gospodarstwa domowego. Bo prawo inaczej definiuje rodzinę, a inaczej gospodarstwo domowe, czyli osoby zamieszkujące pod jednym dachem. Przecież jedno gospodarstwo domowe może tworzyć rolnik z żoną i na przykład syn czy córka rolnika z własną rodziną" - powiedziała dr Karwat-Woźniak.
"Korzystnym rozwiązaniem w ustawie jest to, że nie trzeba będzie prowadzić jakichś skomplikowanych ksiąg rachunkowych, wystarczy codzienna ewidencja utargu" - oceniła.
"Zastanawiam się natomiast, czy rolnik prowadzący sprzedaż towarów przetworzonych będzie traktowany tak samo jak rolnik sprzedający produkty nieprzetworzone. Bo wiadomo, że oprócz PIT, jest też VAT. Jeżeli więc będzie to na takich samych zasadach jak rolnik, który produkuje towary nieprzetworzone, to w zasadzie będzie to jasne. Nie spotkałam się jednak nigdzie z jasną interpretacją, czy rolnicy, którzy produkują we własnym gospodarstwie te surowce rolnicze i je sprzedają, podlegają takim samym przepisom, jak rolnik, który sprzedaje tylko i wyłącznie produkty nieprzetworzone, a więc czy rolnik sprzedający żywność przetworzoną może być czynnym podatnikiem VAT dobrowolnie, czy też będzie zwolniony z VAT" - wskazała.
"Nie jest też precyzyjnie opisane w ustawie, co będzie z kasami fiskalnymi, czy są wymagane, czy nie. Jak wiadomo, granicą powyżej której wymagane są kasy fiskalne, jest 20 tysięcy złotych. A w Polsce urzędy skarbowe różnie interpretują przepisy, jeśli nie są jednoznaczne. Nowelizacja w części dotyczącej PIT jest w więc w miarę ściśle doprecyzowana, jeżeli chodzi o VAT i kasy fiskalne, są pewne znaki zapytania. Lepiej gdyby ustawa to rozstrzygała" - podkreśliła ekspertka.
"Uważam też, że jeżeli ta dystrybucja będzie właściwa, tak jak przewidział ustawodawca, nowe rozwiązania tylko pomogą rozwojowi polskiego rolnictwa oraz rynku produktów rolniczych i nie przeszkodzą producentom tzw. ekologicznej żywności" - podsumowała dr Karwat-Woźniak.