Na Podkarpaciu szef resortu rolnictwa spotkał się z rolnikami z regionu. W czasie ponad dwugodzinnego spotkania przedstawił założenia rządowego programu dla rolnictwa.
Powiedział, że jednym z głównych założeń jest to, że polscy rolnicy będą wytwarzać żywność najwyższej jakości, która będzie konkurowała na całym świecie.
„Żywność wysokiej jakości ma się stać synonimem polskiej żywności, ma być polskim znakiem rozpoznawczym. A to związane jest z miejscem pochodzenia, ze sposobem przetwarzania, czyli tradycyjnym. W szczególności mam na myśli żywność ekologiczną. To mogą być znaki rozpoznawcze dla Polski, a dla waszego województwa w jeszcze większym stopniu niż w innych regionach Polski” – mówił.
Zaznaczył, że innym równie ważnym elementem planu jest program polityki górskiej, czyli „powrót rolnictwa w góry”.
„Rolnictwo takie prowadzone jest w trudniejszych warunkach niż na nizinach. To rolnictwo wymaga dodatkowego wsparcia, pomocy, nie tylko w różnicowaniu na przykład płatności, ale również pomocy w urynkowieniu swoich produktów. To również powrót zwierząt, które radzą sobie w takich warunkach. Jeżeli nie będzie rolnictwa w górach, to góry zarosną i również turyści nie będą w góry przyjeżdżać” – zauważył.
Powiedział, że rząd wycofuje się z zakazu uboju rytualnego, po to, żeby można polskie mięso sprzedawać do odbiorców na świecie, głównie muzułmanów. „To jest również gest wobec rolników i rozszerzenia możliwości właśnie tej produkcji, w szczególności na południu Polski” – dodał.
Nawiązując do odkrytego na Podkarpaciu dwa dni temu pierwszego ogniska afrykańskiego pomoru świń (ASF), Ardanowski powiedział, że jest to choroba, która pustoszy Europę.
„Nie tylko polskie województwa wschodnie, ale też w Europie występuje w wielu krajach, i trzeba nauczyć się również przestrzegać zarówno norm bioasekuracji w gospodarstwach, jak i doprowadzić do depopulacji dzików. Apeluję do myśliwych - to jest wasz obowiązek, to jest wasza służba na rzecz społeczeństwa, to jest Polska racja stanu. Jeżeli dobrze życzycie polskim rolnikom, swojej ojczyźnie, to zaangażujcie się do depopulacji dzika” – mówił minister.
Zdaniem Ardanowskiego, jeżeli chcemy być krajem suwerennym, musimy mieć zapewnione bezpieczeństwo żywnościowe.
„Jeżeli chcemy być krajem, który decyduje sam o swoich kierunkach rozwoju i swoim istnieniu, to trudno sobie wyobrazić suwerenność bez bezpieczeństwa żywnościowego. Nie ma kraju suwerennego, który nie jest bezpieczny w sensie żywnościowym” - podkreślił. Dlatego, według ministra, rolnicy mają „szczególną, służebną rolę wobec państwa i społeczeństwa”.
Dodał, że program dla rolnictwa ma pomóc w zmniejszaniu kosztów prowadzenia gospodarstwa. Minister wymienił m.in. koszty związane z paliwem rolniczym.
Zdaniem Ardanowskiego, równie ważne dla rolnika jest to, jak funkcjonuje rynek. „Niestety od wielu lat widzimy, że pozycja rolnika w łańcuchu dostaw jest pozycją słabą, a wykorzystują przewagi firmy, które sprywatyzowały polskie przetwórstwo rolno-spożywcze na początku naszej transformacji” – zauważył.
„Mówię to z przykrością, ale dla jasności również ta informacja musi być przekazywana, że największą odpowiedzialność za sprzedaż polskiego sektora rolno-spożywczego, którego skutki w tej chwili odczuwamy, ponosi Polskie Stronnictwo Ludowe, które przez lata było w kolejnych koalicjach odpowiedzialne za polskie rolnictwo. My próbujemy tym programem stworzyć minimalne mechanizmy, które pozwoliłyby państwu stabilizować rynki rolne. My nie chcemy być państwem teoretycznym, które nic nie potrafi zrobić, które umywa ręce i chce być w roli nocnego stróża” – powiedział minister.
Powtórzył, że ze spółek Skarbu Państwa utworzona ma być „pewnego rodzaju krajowa grupa spożywcza o charakterze holdingu”. Grupa ta, jak mówił Ardanowski, będzie podejmowała interwencje „w najbardziej newralgicznych obszarach”.
„Grupa ta również będzie starała się stabilizować ceny, ale jednocześnie pokazywać prywatnym odbiorcom maksymalny poziom cen, jaki jest możliwy do zapłacenia rolnikom na rynku. Tak, żeby nie zniszczyć firmy i żeby ona nie popadła w straty i deficyt” – powiedział.
Ardanowski podkreślił, że rząd PiS „kontynuuje pewien proces zmian w rolnictwie, rozwiązywania problemów, ale również szukania szans dla rolnictwa”. „Program Prawa i Sprawiedliwości jest programem najbardziej w historii prochłopskim, prowiejskim, prospołecznym. Jeżeli nam się nie uda, to nie bardzo widzę siły polityczne w Polsce, które byłyby w stanie być tak życzliwe dla polskiej wsi” - ocenił.
Przypomniał, że w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Mateusza Morawieckiego, cały duży obszar jest dedykowany obszarom wiejskim, a dotyczy m.in. tego, jak ściągnąć inwestycje, w jaki sposób stworzyć ludziom warunki, żeby chcieli inwestować również w małych gminach.
Minister zapowiedział, że wspólne rozwiązania dla rolników chce wypracować w drodze współpracy z organizacjami rolniczymi, izbami rolniczymi, czy związkami zawodowymi.
Szef resortu rolnictwa mówił również o osuszy. Zaznaczył, że dopóki nie ma protokołów z szacowania strat, nie można udzielić pomocy. Przypomniał, że rząd na ten cel chce przeznaczyć co najmniej 800 mln zł. Ardanowski zapowiedział także, że opublikuje listę wójtów, którzy nie zgłosili powołania komisji.
„Wojewodowie zostali poinformowani, że jeżeli wójtowie nie wystąpią z inicjatywą powołania komisji szacującej straty, to z własnej inicjatywy zrobią to wojewodowie i oszacują te straty, bo rolnicy nie mogą być pokrzywdzeni” - powiedział.
Jak mówił, „to dobre słowo podziałało na wójtów” i powołali komisje. W Polsce jest ok. 2 tys. komisji, w niektórych gminach jest po kilka. Proces szacowania strat trwa i "chciałbym, żeby jak najszybciej się zakończył".
Minister zapowiedział również, że zostanie przygotowany duży program poprawy żyzności gleb w naszym kraju. Dotyczyć ma on m.in. stosowania odpowiednich nawozów. Jego budżet wynosić ma ok. 800 mln zł m.in. z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz PROW. Dodał, że liczy też na to, iż w finansowanie tego programu włączą się samorządy.
Kolejną kwestią jest problem stepowienia gleb, zatrzymywania wody w glebie - dodał minister. „Również niestety my sami, rolnicy się przyczyniliśmy do tego, że np. susza jest tak dramatyczna” - zaznaczył. Wskazał, że rolnicy często likwidowali oczka wodne po to, by mieć większy areał upraw. "W dużej mierze to sami rolnicy wygenerowali sytuację, gdzie nie ma parowania, gdzie nie ma mikroklimatu, nie ma wody do celów komunalnych, rekreacyjnych i rolniczych, do nawodnień" - dodał Ardanowski.