Według Radziwiłła koszt zmian dla budżetu, szacowany przez MF w wysokości ok. 1,1 mld zł, jest "relatywnie mały w stosunku do efektów i kosztów innych pomysłów, które można by zastosować".
Według Radziwiłła dla niektórych rodziców o najniższych dochodach zmiana będzie wiązała się z istotnym zastrzykiem gotówki, odpowiadającym nawet dwumiesięcznym zarobkom.
"Dla rodzin z dwójką dzieci może to być poważnym impulsem (do tego), aby mieć trzecie dziecko. W przypadku rodzin o niskich dochodach, które mają jedno dziecko, wyższa ulga może zachęcić do podjęcia decyzji o posiadaniu drugiego dziecka" - ocenił wiceminister.
Zwrócił też uwagę, że polskim problemem, dotykającym przede wszystkim najmniej zarabiających, jest wysoki tzw. klin podatkowy. Chodzi o różnicę między kosztem pracy dla pracodawcy, a tym ile pracownik dostaje netto. O ile w przypadku średnio zarabiających Polska niespecjalnie odbiega pod tym względem od średniej w OECD, o tyle w przypadku najniżej wynagradzanych pracowników klin ten stanowi znaczną część wynagrodzenia.
"Tymczasem dla ludzi najmniej zarabiających dodatkowy dochód w wysokości 100-200 złotych może być kluczową kwestią np. dla podjęcia decyzji, czy pracować legalnie, czy nie" - mówił Radziwiłł. Według niego - po wprowadzeniu zmian - w przypadku rodzin najmniej zarabiających z przynajmniej dwójką dzieci, klin podatkowy zostanie niemal zlikwidowany. Pracownicy dostaną bowiem zwrot ulgi, który pokryje także koszty odprowadzanych przez nich składek; a klin ograniczy się jedynie do kosztów składek zapłaconych przez pracodawcę.
"To oznacza, że zmieni się bilans korzyści i kosztów, jeśli chodzi o legalne zatrudnienie i pozostanie w szarej strefie. Legalne zatrudnienie będzie bardziej atrakcyjne. Pracownik uzyska dostęp do systemu ubezpieczenia społecznego ze wszystkimi przywilejami i korzyściami, ale dzięki uldze nie poniesie z tego tytułu dodatkowych kosztów" - wyjaśnił Radziwiłł.
Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Wiesława Dróżdż poinformowała PAP, że w najbliższych dniach projekt dotyczący ulg na dzieci zostanie wysłany do uzgodnień międzyresortowych.
Premier Donald Tusk pod koniec sierpnia przedstawił w Sejmie plany na kolejne miesiące. Wśród nich znalazła się propozycję zmiany, która pozwoliłaby wykorzystać 100 proc. ulgi na dzieci, także tym, którzy obecnie ze względu na zbyt niskie dochody, nie mają na to szansy.
Zdaniem premiera na tej zmianie skorzysta 52 proc. podatników z trójką dzieci, czyli ok. 1,2 mln rodzin. Tusk poinformował, że rząd zaproponuje też zwiększenie ulg podatkowych na trzecie i kolejne dziecko o 20 proc. Według szefa rządu oznaczać to będzie, że ulga na trzecie dziecko wzrośnie z 1 668 zł do 2 tys. zł. Na czwarte i kolejne dziecko wzrośnie z 2 224 zł do 2,7 tys. zł.
Obecnie podatnik mający jedno lub dwoje dzieci może odliczyć od podatku 1 112,04 zł rocznie na każde dziecko, 1 668,06 zł rocznie na trzecie dziecko i 2 224,08 zł rocznie na czwarte i kolejne dzieci. W przypadku posiadania jednego dziecka z ulgi może skorzystać podatnik, którego roczny dochód nie przekracza 56 tys. zł. W przypadku małżeństw rozliczających się wspólnie i rodziców samotnie wychowujących dzieci limit ten wzrasta do 112 tys. zł. (PAP)