Wierzytelności egzekwowane są z pominięciem sądowego postępowania rozpoznawczego. Czy da się to pogodzić z konstytucyjną równością wobec prawa?
ikona lupy />
Egzekucja zależności przez banki / Dziennik Gazeta Prawna
Na to pytanie odpowie już dziś Trybunał Konstytucyjny. Nie po raz pierwszy przepisy prawa bankowego dotyczące bankowego tytułu egzekucyjnego (BTE) będą badane pod kątem ich zgodności z ustawą zasadniczą. TK przyglądał im się już dwukrotnie – w 1995 r. oraz dokładnie 10 lat później. W obydwu orzeczeniach nie dopatrzył się niekonstytucyjności regulacji o BTE.
Brak równości
Pytanie prawne, które dziś rozpatrzy trybunał, postawił Sąd Rejonowy w Koninie. Rozpatrywał on wnioski banków o nadanie klauzuli wykonalności BTE wystawionemu przeciwko ich klientom. Sąd powziął jednak wątpliwości, czy regulacje dające instytucji finansowej takie uprawnienia, a więc art. 96, 97 i 98 prawa bankowego (t.j. Dz.U. z 2002 r. nr 72, poz. 665 ze zm.), są zgodne z konstytucją oraz konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (dalej: konwencja).
„Kwestionowana regulacja uprawnia banki do kierowania swoich wierzytelności do postępowania egzekucyjnego z pominięciem fazy sądowego postępowania rozpoznawczego” – zauważa koniński sąd. A to skutkuje brakiem równowagi między bankiem a jego klientem. W pytaniu postawiona została więc teza, że jest to niezgodne z art. 32 konstytucji. Przepis ten bowiem stanowi, że wszyscy są wobec prawa równi i mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
Zdaniem sądu nie ma jakichkolwiek podstaw, aby takie podmioty jak banki uprzywilejowywać poprzez przyznawanie im prawa do uproszczonego dochodzenia roszczeń wobec ich klientów.
„Taka sytuacja prawna rodzi przekonanie społeczne, iż podmiot o dużej sile ekonomicznej może korzystać z rozwiązań prawnych, które uprzywilejowują go np. w stosunku do przedsiębiorców” – zauważa sąd pytający. Tymczasem, jego zdaniem, prawo powinno być równe dla wszystkich, zarówno dla właściciela małej firmy, jak i dużego, silnego banku.
Podobnie patrzy na te przepisy Włodzimierz Głowacki, radca prawny, wspólnik zarządzający w kancelarii Głowacki i Wspólnicy.
– Dłużnicy bankowi pozbawieni są instrumentów ochronnych, z których mogą korzystać tzw. niebankowi dłużnicy – wskazuje.
Sądowi nie podoba się również to, że nie ma on praktycznie żadnej możliwości sprawdzenia, czy należności dochodzone BTE są zasadne. Nadanie klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu jest bowiem de facto czystą formalnością – sąd nie bada wówczas istnienia i wymagalności roszczeń wymienionych w BTE.
W pytaniu prawnym wskazano więc, że na skutek tej regulacji państwo oddało bankom atrybut wymierzania sprawiedliwości. Tymczasem, jak podkreśla koniński sąd, nie są one organami niezależnymi i bezstronnymi. I przypomina, że zgodnie z konstytucją wymierzanie sprawiedliwości należy wyłącznie do sądów (art. 175 ustawy zasadniczej).
Ponadto w pytaniu prawnym wskazano na art. 6 konwencji, zgodnie z którym każdy ma prawo do rzetelnego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd. Przepis ten wymaga, aby organ orzekający był niezawisły i bezstronny. Tymczasem – w opinii konińskiego sądu – procedura nadawania klauzuli wykonalności BTE tych norm nie spełnia.
Argumenty za
Wątpliwości co do zgodności przepisów o BTE z konstytucją nie ma za to Andrzej Seremet, prokurator generalny. W stanowisku przedstawionym TK argumentuje, że prawa do sądu nie można rozumieć w ten sposób, że obywatele nie mogą załatwiać swoich spraw w inny sposób, np. zawierając ugody czy też poddając się egzekucji na rzecz innego podmiotu. Jego zdaniem naruszałoby to m.in. konstytucyjne prawo własności (art. 64).
„Do istoty prawa własności należy prawo dysponowania przedmiotem własności. Zatem logiczne jest, że dysponowanie tym prawem może przybrać również formę np. poddania się egzekucji” – wskazuje Seremet.
PG ponadto podnosi, że dłużnik banku nie jest całkowicie pozbawiony ochrony sądowej. Może on bowiem bronić się w postępowaniu przeciwegzekcyjnym, wszczętym na podstawie art. 840 kodeksu postępowania cywilnego. Jest to jednak możliwe jedynie wówczas, gdy egzekucja jest całkowicie lub częściowo nieuzasadniona.
Seremet nie uważa również, aby zakwestionowane regulacje prowadziły do nierówności między bankiem a jego klientem. Jego zdaniem zobowiązanie tego ostatniego nie wynika przecież z jednostronnego ustalenia poczynionego przez instytucję finansową, ale z treści umowy dobrowolnie zawartej pomiędzy dwoma podmiotami.
PG co prawda zdaje sobie sprawę z tego, że pozycja tych dwóch podmiotów nie jest równa, ale w jego opinii wynika to wyłącznie z samego charakteru łączącego je stosunku prawnego. Bank jest bowiem wierzycielem, a kredytobiorca – dłużnikiem, który z reguły ma słabszą pozycję. A samo postępowanie egzekucyjne nie może być traktowane jako „instrument wyrównywania różnic między stronami umowy kredytowej”.
Na podobnym stanowisku co PG stoi Sejm. W stanowisku przedstawionym trybunału wskazuje m.in., że „odejście w określonych normatywnie sytuacjach od typowego czy klasycznego modelu ochrony sądowej nie może być per se traktowane jako przejaw naruszenia konstytucyjnych gwarancji prawa do sądu”.
Wśród zwolenników BTE padają również takie argumenty, że przepisy te działają nie tylko na korzyść instytucji finansowych, lecz także ich klientów.
– Zdaniem banków, BTE wzmacnia bezpieczeństwo depozytów i obniża koszty dochodzenia należności, co przecież leży w interesie konsumentów i przedsiębiorców – przypomina mecenas Głowacki.
Przeciwko BTE
Mimo tych argumentów rośnie grono podmiotów których zdaniem przepisy o BTE nie przystają do dzisiejszej rzeczywistości prawno-gospodarczej. Do nich należą przede wszystkim sądy, które coraz częściej występują do TK o zbadanie tych regulacji. Należy bowiem wspomnieć, że w trybunale na rozpatrzenie czeka jeszcze jedno pytanie prawne dotyczące BTE. Zadał je Sąd Rejonowy w Toruniu, który także zarzuca tym przepisom prawa bankowego, że wprowadzają nieuzasadnione uprzywilejowanie instytucji finansowych. Ponadto ten sąd demaskuje ochronę, jaka rzekomo przysługuje dłużnikowi banku.
„Większość umów zawieranych z bankami ma charakter adhezyjny, przy czym banki posługują się wzorcami umownymi, których treść nie podlega negocjacjom. Oświadczenie o poddaniu się egzekucji jest natomiast zwykle objęte treścią umowy” – wskazuje toruński sąd. Tak więc oświadczenie o poddaniu się egzekucji jest oświadczeniem woli tylko z nazwy – praktycznie każdy, kto zawiera z bankiem umowę, poddaje się egzekucji na warunkach przez niego określonych. Jeżeli bowiem się na to nie zgodzi, spotka się z odmową zawarcia umowy.
Z kolei Włodzimierz Głowacki przypomina, że banki w krajach Europy Zachodniej radzą sobie doskonale bez takiego instrumentu. – Konstrukcja BTE poza Europą Środkową nie jest znana, a w podobnym kształcie do dziś zdaje się funkcjonować tylko w Rumunii – zauważa radca prawny.
Do przeciwników tak daleko posuniętych uprawnień banków dołączył niedawno również Adam Jasser, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W opinii do senackiego projektu nowelizacji prawa bankowego zaproponował modyfikację przepisów o BTE. Zaznaczył wówczas, że bankowy tytuł egzekucyjny jest instrumentem dającym bankom uprzywilejowaną pozycję i jego zastosowanie winno być „ograniczone co najwyżej do czynności o najbardziej doniosłym charakterze”.
Warto również przypomnieć wyrok TK z 2011 r., kiedy to sędziowie pozbawili księgi rachunkowe banków mocy urzędowej (sygn. akt P 7/09), czym nieco ograniczyli ich uprzywilejowaną pozycję w obrocie gospodarczym.
Prawo powinno być równe dla wszystkich: małych firm i dużych, silnych banków