Wrzesień to czas obliczeń, ile co miesiąc będzie kosztowała nauka dziecka. W tym roku z powodu inflacji czeka nas cenowa rewolucja.
Wrzesień to czas obliczeń, ile co miesiąc będzie kosztowała nauka dziecka. W tym roku z powodu inflacji czeka nas cenowa rewolucja.
Ruszył sezon na szkolne wywiadówki, podczas których rodzice dowiadują się, ile w tym roku będą dopłacali do nauki i atrakcji dla uczniów. Drożeje także oferta zajęć pozalekcyjnych.
– W drugiej klasie szkoły podstawowej w ramach zajęć wychowania fizycznego jest obowiązkowy basen. Wychowawczyni powiedziała, że nie wyobraża sobie jazdy komunikacją miejską z grupą ponad 25 uczniów do oddalonej o kilka kilometrów pływalni. Zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym. Dlatego konieczne jest wynajęcie autokaru. Koszt? 250 zł za przejazd w obie strony. To 50 zł więcej niż przed rokiem. A tę kwotę trzeba jeszcze przemnożyć przez około cztery takie wyjścia w miesiącu – wyliczają rodzice uczniów ze szkoły podstawowej na warszawskim Mokotowie. Usłyszeli też, że jest to korzystna oferta, bo inne są nawet o 100 zł wyższe.
W górę poszły też ceny u organizatorów zielonych szkół. – 900 zł za trzy dni w Kotlinie Kłodzkiej i to pod warunkiem, że grupa nie będzie liczyła mniej niż 25 osób. To zdecydowanie powyżej moich możliwości finansowych. Rok temu za podobną wyprawę płaciliśmy 720 zł – opisuje Robert Korydzki, którego syn uczy się w III klasie LO.
Barbara Czerwińska-Albin z biura podróży Czerwiński Travel tłumaczy przyczyny podwyżek. Wśród nich m.in. to, że w zeszłym roku cena za 1 km 60-osobowego autokaru wynosiła 5,50 zł. Teraz 8 zł. – A to nie wszystko. Jeszcze rok temu typowy obiekt, który gościł zielone szkoły, brał za nocleg z wyżywieniem ok. 80 zł za osobodzień. Stawki, które proponuje dziś, to 120–140 zł. To oznacza wzrost cen o minimum 30 proc., co z całą pewnością przełoży się na mniejsze zainteresowanie takimi wyjazdami – przewiduje.
Wzrost cen potwierdzają kolejni organizatorzy. Np. w Chris Turystyka i Rekreacja za zieloną szkołę trzeba zapłacić ok. 150 zł więcej niż przed rokiem. – Ceny wejściówek do różnych obiektów poszły w górę nawet o przeszło 50 proc. Do tego dochodzi paliwo, które wciąż jest drogie. Nas ratuje fakt, że organizujemy wyjazdy do własnych ośrodków, dzieci nie przemieszczają się z miejsca A do B, tylko bawią się stacjonarnie. Dzięki temu pięciodniowy wyjazd kosztuje 800 zł – mówi Anna Zalewska, przedstawicielka firmy.
Sprawdziliśmy, o ile zdrożała też nauka dla dzieci w szkołach językowych. I tak np. w Akademii Rozwoju trzeba płacić o ponad 30 zł miesięcznie więcej za zajęcia dwa razy w tygodniu, w grupie 6–8-osobowej. Przedstawiciel firmy przyznaje, że podniósł ceny. I tłumaczy, że robi to każdego roku. O ile jednak poprzednio były one jednocyfrowe, o tyle teraz zajęcia indywidualne zdrożały nawet o 20 proc.
Słyszymy, że to efekt rosnących kosztów prowadzonej działalności, opłat za prąd, wynajmu sal, papieru do drukarki, środków czystości, a także wynagrodzenia dla lektorów. Bo żeby utrzymać przy sobie tych najlepszych, trzeba zapewniać im atrakcyjne płace. Efekt: rezygnacja przez niektórych uczniów z zajęć. Są jednak tacy, którzy próbują minimalizować koszty i proszą o zwiększanie liczby uczestników w grupach.
Jeśli uczeń jest w szkole korzystającej z dziennika elektronicznego Librus, a rodzic chce mieć na bieżąco dostęp do wiadomości i plików wysyłanych przez nauczycieli, znów musi sięgnąć do kieszeni. W istniejącej wciąż bezpłatnej wersji zobaczy oceny, nieobecności, plan lekcji oraz terminarz. Te dane są jednak aktualizowane co kilka godzin, a nie wyświetlane na bieżąco. Za korzystanie z tzw. mobilnych dodatków musi zapłacić 37,99 zł od dziecka na rok. W zeszłym roku ich cena wynosiła 29,99 zł.
Te wydatki należy dołożyć do tych, o których pisaliśmy już na łamach DGP. Z wyższymi rachunkami za szkolne obiadu na czele – od kilku do nawet 20 proc. w zależności od tego, czy w placówce działa kuchnia, czy jest catering. Jak tłumaczy Marcin Sikorski z firmy Szwajcarka, powodem niezmiennie jest wzrost kosztów. – W naszym sektorze rok do roku wyniósł on 70 proc. Za niektóre produkty spożywcze trzeba zapłacić ponad trzy razy więcej niż przed rokiem. O cenach gazu i prądu nie wspominając – tłumaczy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama