Preferencje na wypadek upadłości instytucji finansowej i skrócenie terminu na wypłatę gwarantowanych środków poprawią sytuację konsumentów - uważa Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego

Kiedy spodziewa się pan uchwalenia nowej ustawy o BFG uwzględniającej przepisy dotyczące tzw. uporządkowanej likwidacji banków, czyli resolution? To mechanizm stosowany w niektórych krajach w odniesieniu do banków na skraju upadłości, dzięki któremu można minimalizować koszty bankructwa lub restrukturyzacji.

Łatwiej mi odpowiedzieć, kiedy chciałbym, żeby była uchwalona.

Kiedy?

Do końca tego roku.

Po trzech czy czterech latach prac.

Prace grupy roboczej pod auspicjami Komitetu Stabilności Finansowej, w których uczestniczył także BFG, trwały rok. To był 2012 r. Skończyły się przyjęciem projektu przez Komitet w styczniu 2013 r. Wtedy otworzyła się ścieżka legislacyjna.

I ustawy ciągle nie ma. Myśli pan, że to realne, by była uchwalona do końca 2014 r.?

To będzie bardzo trudne, dlatego, że nowe przepisy powinny uwzględnić unijną dyrektywę dotyczącą restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji, która – prawdopodobnie – zostanie przyjęta w kwietniu.

Czy dyrektywa w obecnym kształcie, jeszcze przed ostatecznym uchwaleniem, ale już po porozumieniu Komisji i Parlamentu Europejskiego, oznacza konieczność dużych zmian w projekcie ustawy?

Będzie on wymagał pewnych uzupełnień, np. ogranicza stosowanie uporządkowanej likwidacji do banków. Dyrektywa mówi również o firmach inwestycyjnych. To może wpływać na rozwiązania w innych punktach. Chodzi o to, aby uwzględnić specyfikę działania biur maklerskich.

BFG przejmie funkcje Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, jeśli chodzi o prowadzenie systemu gwarancji środków znajdujących się na rachunkach maklerskich?

Nie jest to niezbędne. Ta kwestia nie jest rozstrzygana w projekcie ustawy. To jest problem finansowania resolution albo wypłaty środków gwarantowanych. Fundusze gwarancyjne będą powiązane, ale to, czy będą w jednym, czy w kilku podmiotach, nie ma zasadniczego znaczenia.

Inne rozbieżności?

Zgodnie z dyrektywą decyzję o uporządkowanej likwidacji ma podejmować „resolution authority”. Według projektu funkcję tę ma pełnić Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ale decyzję wydawać miała Komisja Nadzoru Finansowego.

Na czym miałyby polegać inne zmiany?

Dyrektywa, jak mówiłem, dotyczy nie tylko resolution, ale też działań, które powinny poprzedzać uporządkowaną likwidację. W naszym projekcie ich nie uwzględniono. Ale też co do zasady uprawnienia KNF są zgodne z tym, o czym mówi dyrektywa. Prawdopodobnie trzeba będzie wprowadzić jedynie tzw. recovery plans, czyli opracowane dla każdej instytucji plany działania, które miałby przywrócić jej zdolność do normalnego funkcjonowania. Można je porównać do dzisiejszych programów naprawczych, które teraz zatwierdza KNF.
Proces resolution powinien być zgodny z zasadami państwa prawa, powinien więc być poprzedzony całą serią działań po to, żeby wykluczyć sytuację, że właściciele o niczym nie wiedzieli, że nie mieli szans zareagować, że wszedł jakiś organ z nadzwyczajnymi uprawnieniami i pozbawił ich możliwości oddziaływania albo dał np. dwa tygodnie na podniesienie kapitału. Chodzi też o to, żeby przed uruchomieniem resolution wykorzystać wszelkie inne możliwości. Są trzy przesłanki uruchomienia resolution: zła sytuacja banku, brak innych działań restrukturyzacyjnych, które w racjonalnie krótkim czasie mogłyby poprawić sytuację i wreszcie interes publiczny. Drugą przesłankę byłoby trudno określić bez posiadania programów naprawczych.

Dyrektywa dotyczy również tzw. bail-in, czyli udziału wierzycieli – a więc nie tylko właścicieli – w ratowaniu banków. W projekcie ustawy tego nie ma.

W projekcie wprowadzono to w bardzo ograniczonym zakresie, żeby nie wchodzić w bardzo skomplikowane kwestie związane z wierzycielami i np. konwersją zobowiązań na akcje. Przyjęto dość oczywiste rozstrzygnięcia, że pokrycie strat może się odbyć z kapitału i z pożyczki podporządkowanej.

A co z depozytami? Mamy gwarancje w wysokości 100 tys. euro, znacznie wyższe niż przed kryzysem. Czy depozyty powyżej tej kwoty będą mogły zostać użyte do rekapitalizacji?

Dyrektywa wprowadza bardzo ważną rzecz, której też nie ma w projekcie naszej ustawy: preferencje dla deponentów. Mówi się, że część wierzytelności klientów będzie miała preferencje, jeśli chodzi o kolejność zaspokajania z masy upadłościowej. Jeżeli więc następowałaby konwersja zobowiązań na kapitał, to depozyty zostaną użyte w ostatniej kolejności – poza tzw. eligible deposits, czyli depozytami podlegającymi gwarantowaniu.

Tu zresztą mamy kolejną kwestię – w naszej ustawie konieczne będzie uwzględnienie także drugiej dyrektywy: o systemach gwarantowania depozytów. Prace nad nią toczą się równolegle z dyrektywą o uporządkowanej likwidacji. I w niej również pojawiają się ważne zmiany. Przede wszystkim skrócenie czasu na wypłatę depozytów gwarantowanych. Dziś to jest 20 dni roboczych, które w pewnych wypadkach można wydłużyć o kolejnych 10 dni.

Termin zostanie skrócony do pięciu dni w przypadku wypłat zaliczkowych. Ponadto w ciągu 10 lat terminy dla pozostałych wypłat będą stopniowo skracane - do siedmiu dni lub, w drugim wariancie, siedmiu dni od początku obowiązywania nowej ustawy. Takie rozwiązanie ma duże znaczenie z punktu widzenia zwiększania stabilności finansowej oraz ochrony konsumentów.

Pozostałe zmiany dotyczą m.in. tak ważnych kwestii jak współpraca w zakresie uporządkowanej likwidacji w wymiarze transgranicznym czy sposobu przeprowadzania wycen.

Mówimy o mechanizmach na wypadek problemów banków. Tymczasem nasz sektor bankowy jest w dobrej sytuacji. Czego, pana zdaniem, można się spodziewać, jeśli chodzi o kondycję sektora w 2014 r.? Gdzie widzi pan możliwości poprawy wyników? Jakie są najpoważniejsze zagrożenia?

Podstawową przesłanką poprawy wyników finansowych jest powszechnie oczekiwana lepsza koniunktura gospodarcza w nadchodzących kwartałach. Powinna sprzyjać ona wyższej dynamice kredytów i depozytów oraz co do zasady ograniczać ryzyko kredytowe. Ponadto wynik odsetkowy banków powinien być lepszy, o ile przebieg procesów inflacyjnych i związane z nim kształtowanie się stóp procentowych RPP będzie odpowiadać obecnym prognozom NBP. Z drugiej strony, należy pamiętać, że na dobry wynik sektora bankowego w 2013 roku złożyły się również czynniki jednorazowe, które raczej nie powtórzą się w roku bieżącym.

Inna jest sytuacja SKOK-ów. Tu nadzór wskazuje liczne słabości. W jaki sposób BFG uczestniczy w restrukturyzacji sektora?

Przede wszystkim środki członków spółdzielczych kas oszczędnościowo kredytowych są objęte gwarancjami BFG na takich samych zasadach, jak deponentów bankowych. Przypomnijmy, jest to bardzo wysoka ochrona - na poziomie równowartości w złotych 100 tys. euro. Jednocześnie BFG został wyposażony w instrumenty pozwalające wspierać procesu autosanacji i restrukturyzacji sektora w postaci pożyczek, gwarancji i dotacji.

Jak odnosi się Pan do pomysłu powołania „złego banku” dla SKOK-ów?

Nie jest dla mnie jasne, na czym taki pomysł mógłby polegać i trudno tutaj o jakiś komentarz.