O ile nie nastąpiły inne zdarzenia, które przerwałyby bieg terminów przedawnienia, roszczenia banków o zwrot wypłaconego kapitału powinny być uznawane za roszczenia przedawnione.
W grudniowym orzeczeniu (sygn. akt V CSK 382/18) Sąd Najwyższy przyznał wreszcie rację kredytobiorcom, którzy od lat przekonują w sądach, że umowy kredytów indeksowanych są nieważne. To niewątpliwie wielki sukces.
W pisemnym uzasadnieniu do całej beczki miodu Sąd Najwyższy dołożył jednak łyżkę dziegciu. Uznał bowiem, że „termin przedawnienia tych [roszczeń banku o zwrot kapitału oraz kredytobiorcy o zwrot wpłaconych rat – przypis autora] może rozpocząć bieg dopiero po podjęciu przez kredytobiorcę konsumenta wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji w tym [czy niedozwolone postanowienia umowne sanować (naprawiać) i tym samym utrzymywać umowę w mocy – przypis autora ) względzie. (…) Dopiero bowiem wówczas można uznać, że brak podstawy prawnej świadczenia stał się definitywny (…) a strony mogły żądać skutecznie zwrotu nienależnego świadczenia. Oznacza to w szczególności, że kredytobiorca-konsument nie może zakładać, iż roszczenie banku uległo przedawnieniu w terminie liczonym tak, jakby wezwanie do zwrotu udostępnionego kredytu było możliwe już w dniu jego udostępnienia”.
Czy to oznacza, że roszczenia banków o zwrot kapitału wypłaconego na podstawie nieważnych umów się nie przedawniły? Roszczenia banków są przedawnione a grudniowe orzeczenie Sądu Najwyższego nic w tym zakresie nie zmienia. W przywołanej powyżej części uzasadnienia, Sąd Najwyższy popełnił logiczny błąd. Czym innym jest bowiem uprawnienie do sanowania (uzdrawiania) niedozwolonych postanowień umownych i wynikające z tego prawo do żądania utrzymania umowy w mocy, a czym innym jest uprawnienie do żądania unieważnienia umowy.
Mówiąc prościej – jeżeli umowa jest nieważna to nie wiąże stron od samego początku (ab initio albo ex tunc). Konsument szukając ochrony może jednak chcieć aby ona dalej obowiązywała. Bez wyraźnej woli konsumenta dotyczącej utrzymania umowy będzie ona dalej nieważna. Świadczenia spełnione na podstawie nieważnej od początku umowy będą zatem od razu świadczeniami nienależnymi.
Unieważnienia można natomiast żądać tylko co do umów, które są początkowo ważne, co oznacza, że do czasu unieważniania umowy przez sąd umowa taka wiąże strony. Świadczenia spełnione na podstawie ważnej pierwotnie umowy nienależne nie będą. Dopiero stwierdzenie, że umowa jest nieważna spowoduje odpadnięcie podstawy prawnej do świadczenia a spełnione świadczenie będzie świadczeniem nienależnym.
A jak to będzie wyglądało przy kredytach frankowych?
Przekładając powyższe na przykład rozważanych kredytów frankowych, jeżeli umowa kredytu, której klauzule indeksacyjne są niedozwolone, jest z mocy samego prawa nieważna od początku (ab initio albo ex tunc) – co prawidłowo Sąd Najwyższy w rozważanym orzeczeniu wyraźnie zaznacza, nie ma potrzeby aby w tym zakresie konsument cokolwiek oświadczał, a już na pewno aby wytaczał jakiegokolwiek powództwo przeciwko bankowi aby taką nieważność ustalić. Inicjatywa konsumenta może być natomiast konieczna do sanowania (naprawienia/uzdrowienia) takiej umowy. Przykładowo, w przypadku gdyby bank zdecydowałby się pozwać konsumenta o zwrot wypłaconej kwoty kredytu (wobec uznania, że stworzona przez niego umowa jest nieważna bowiem zawiera niedozwolone klauzule indeksacyjne) konsument mógłby stwierdzić, że jego wolą jest utrzymanie niedozwolonych postanowień w mocy, co spowoduje, że umowa będzie dalej obowiązywała, a roszczenie banku będzie niezasadne.
Przyjęcie koncepcji Sądu Najwyższego, zgodnie z którą dopiero po podjęciu przez konsumenta wiążącej (świadomej, wyraźnej i swobodnej) decyzji czy chce „uzdrowić” umowę zawierającą niedozwolone klauzule umowne strony mogą skutecznie zażądać zwrotu świadczenia, oznacza w zasadzie wyłączenie możliwości dochodzenia przez bank jego roszczeń o zwrot wypłaconego kapitału do czasu kiedy konsument nie oświadczy, że uznaje umowę za nieważną. Takie stanowisko jest oczywiście nie do przyjęcia, co w mojej ocenie, zdaje się dostrzegać także Sąd Najwyższy. W tym samym uzasadnieniu chwilę wcześniej napisał bowiem, że „samo spełnienie świadczenia nienależnego jest źródłem roszczenia zwrotnego (…).” Skoro umowa jest nieważna od początku to również świadczenia spełnione na jej podstawie są od razu świadczeniami nienależnymi, co, jak zauważył Sąd Najwyższy, powoduje możliwość dochodzenia ich zwrotu.
Przyjęcie stanowiska Sądu Najwyższego otwierałoby przedsiębiorcom, którzy stosowali w swoich umowach niedozwolone postanowienia umowne, (niezależnie od tego czy ich umowy zostały zawarte pięć, dziesięć czy dwadzieścia lat temu), prawo do żądania zwrotu nienależnych świadczeń. Skoro bowiem konsumenci do dnia dzisiejszego nie wypowiedzieli się świadomie co do chęci utrzymania bądź nie niedozwolonych postanowień umownych w mocy, termin przedawnienia roszczeń o zwrot świadczeń spełnionych na ich podstawie nie zacząłby w ogóle biec. Stanowisko to stoi zatem w całkowitej sprzeczności z koniecznością zapewnienia konsumentom odpowiedniej ochrony. Powyższe także świadczy o tym, że stanowisko Sądu Najwyższego jest nieprawidłowe.
Oczywistym jest, że skoro umowa jest nieważna to bank może od razu żądać zwrotu nienależnie wypłaconego kapitału. Potwierdza to także dotychczasowe orzecznictwo, w tym orzeczenia Sądu Najwyższego i doktryna, które stoją na jednolitym stanowisku, że w przypadku świadczenia spełnionego na podstawie nieważnej umowy roszczenie o jego zwrot przedawnia się w terminie biegnącym od dnia jego spełnienia, niezależnie od świadomości świadczącego co do przysługiwania mu roszczenia restytucyjnego.
Bieg terminu przedawnienia dla roszczeń banku o zwrot wypłaconego kapitału powinien być liczony od dnia wypłaty przez niego kwoty kredytu (względnie jego transz), a nie jak próbuje przeforsować Sąd Najwyższy, od dnia definitywnego oświadczenia przez konsumenta, że nie zamierza on sanować (uzdrawiać) łączącej go z bankiem umowy, które przecież może nigdy nie nastąpić. Oznacza to, że o ile nie nastąpiły inne zdarzenia, które przerwałyby bieg terminów przedawnienia, roszczenia banków o zwrot wypłaconego kapitału powinny być uznawane za roszczenia przedawnione.