Formuła wypracowana w Sejmie była kompromisem i nadal za nim jesteśmy - mówi rzecznik rządu Piotr Müller o propozycji Senatu ws. zmiany z 700 na 500 m minimalnej odległości turbin wiatrowych od zabudowań mieszkalnych w tzw. ustawie odległościowej. Spodziewam się podtrzymania stanowiska Sejmu - dodał.

Na początku lutego br. Sejm znowelizował tzw. ustawę odległościową, która zakłada, że wiatraki będą mogły powstawać w odległości minimum 700 metrów od domów, przy spełnieniu szeregu dodatkowych warunków. Senat zaproponował w środę zmniejszenie minimalnej odległości z 700 do 500 m i dopuścił dalsze jej zmniejszenie za zgodą mieszkańców i gminy.

"W Sejmie wypracowaliśmy pewnego rodzaju kompromis. Przedłożenie rządowe faktycznie było w zakresie 500 metrów. Natomiast w toku dyskusji parlamentarnych, opinii, które spływały w ramach konsultacji społecznych, ostateczna decyzja jest taka Sejmu, że to będzie 700 metrów" - powiedział w czwartek Müller na konferencji prasowej, pytany o stanowisko wobec propozycji Senatu.

Jak wskazał, odległość ta jest "kwestią wyważenia pewnych racji społecznych". "Z jednej strony racji firm, które produkują energię elektryczną, stawiają farmy wiatrowe, ale również mieszkańców, którzy mieszkają w pobliżu tych farm wiatrowych" - wyjaśnił.

"W związku z tym, ta formuła, która zostatał wypracowana w Sejmie była kompromisem i my za tym kompromisem nadal jesteśmy. Więc spodziewam się tutaj raczej podtrzymania stanowiska Sejmu po powrocie tych uwag z Senatu" - powiedział Müller.

Jedna z poprawek, wprowadzonych przez senatorów przewiduje przywrócenie 500 m jako minimalnej odległości, w jakiej od budynków mieszkalnych lub z funkcją mieszkalną można, pod pewnymi warunkami, postawić turbinę wiatrową. Ustawa w wersji, w której rząd skierował ją do Sejmu przewidywała 500 m, jednak w czasie prac w sejmowej komisji ds. energii pojawiła się poprawka podnoszącą tę odległość do 700 m. Została przyjęta przez komisję, a potem przez cały Sejm.

Nowelizacja ustawy z 2016 r. przewiduje, że nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Podstawą dla określania odległości minimalnej - pomiędzy 10-krotnością maksymalnej wysokości turbiny (reguła 10H), a 700 m dla budynków mieszkalnych - będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ) wykonywanej w ramach MPZP. W SOOŚ analizuje się m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców. Władze gminy nie będą mogły odstąpić od wykonania SOOŚ dla projektu MPZP, który uwzględnia elektrownię wiatrową.

Ustawa wprowadza też minimalne odległości turbin wiatrowych od linii przesyłowych energii elektrycznej. Jednocześnie całkowicie znosi zakaz budowy budynków mieszkalnych w pobliżu istniejących turbin wiatrowych.

Nowa ustawa zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody - limit 500 m. W przypadku innych form ochrony przyrody odległość ma wynikać z decyzji środowiskowej dla konkretnej instalacji. Utrzymuje zakaz budowy wiatraków na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000.

Dodatkowo nowa legislacja przewiduje, że inwestor zaoferuje co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec tej gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.

Zmiana ustawy odległościowej jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności i dostać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.(PAP)

autor: Aneta Oksiuta

aop/ pad/