Napięta sytuacja na rynku surowców energetycznych może prowadzić do dalszego wzrostu ich cen. Od początku ubiegłego roku na rynkach surowców kontynuowany jest trend wzrostowy. W ujęciu sektorowym najsilniej rosły ceny surowców energetycznych, w tym gazu ziemnego, węgla kamiennego i ropy naftowej.

Cena ropy Brent wzrosła do najwyższego poziomu od 2014 roku, co widać na wykresie. W perspektywie średnioterminowej światowe ceny ropy naftowej mogą kontynuować trend wzrostowy z powodu pogłębiającego się niedopasowania w globalnej strukturze popytu i podaży. Ustąpienie szoku związanego z pandemią COVID-19 doprowadziło do zsynchronizowanego przyspieszenia aktywności gospodarczej na świecie i istotnego wzrostu zapotrzebowania na ropę. Z kolei kraje grupy OPEC+ doświadczyły poważnych problemów związanych z możliwościami przywracania wcześniej ograniczonego wydobycia, zgodnie z ustalonym harmonogramem. Powiększające się braki w podaży ropy mogłyby uzupełnić kraje posiadające wolne moce wydobywcze, takie jak Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jednak zdaniem inwestorów, w sytuacji wystąpienia niespodziewanego zakłócenia w podaży, np. ataku terrorystycznego czy też klęsk żywiołowych, jeszcze silniejsze ograniczenie poziomu wolnych mocy wydobywczych, ze strony wymienionych państw, mogłoby przełożyć się na skokowy wzrost cen surowca.
Jednocześnie wyrażane są na rynku obawy o konsekwencje niewystarczających inwestycji w globalny sektor naftowy. Coraz bardziej ograniczane jest bowiem finansowanie projektów inwestycyjnych dotyczących poszukiwania i wydobywania nieodnawialnych źródeł energii. Ma to związek z postępującym rozwojem ESG, obejmującym kwestie ochrony środowiska, odpowiedzialności społecznej i ładu korporacyjnego. Dlatego też największe spółki na świecie zajmujące się wydobyciem ropy ograniczają inwestycje lub odsuwają w czasie termin ich realizacji. Rodzi to kolejne problemy w sektorze naftowym i zwiększa presję na wzrost cen surowca. Według badań przeprowadzonych przez International Energy Forum (IEF, 2021, Oil and gas investment outlook), przedsiębiorstwa naftowe będą musiały do końca 2030 roku wydać łącznie aż 4,7 bln dol., aby zaspokoić rosnące potrzeby rynku i zapobiec niedoborom podaży. Jest to co prawda mniejsza kwota w stosunku do lat 2011-2020, kiedy wydano 5,5 bln dol., ale w obecnych warunkach rynkowych może stanowić to poważne wyzwanie dla inwestorów naftowych.
Istnieją czynniki, które mogą przekładać się na spowolnienie wzrostu cen na rynku ropy naftowej. Główną przesłankę stanowi tu kwestia uruchomienia irańskiego sektora naftowego, który w 2018 roku został zablokowany przez ówczesnego prezydenta USA, Donalda Trumpa, poprzez nałożenie sankcji gospodarczych. Odblokowanie tego sektora może w krótkim terminie zwiększyć światową produkcję ropy o 1,3 mln b/d (według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej IEA). Jak na razie rozmowy w tej sprawie trwają, pojawiają się doniesienia o kolejnych rozmowach na linii USA–UE–Iran. Przywrócenie porozumienia nuklearnego jest dodatkowo wspierane motywacją administracji obecnego prezydenta USA, Joego Bidena, do obniżenia cen ropy naftowej na rynkach globalnych, która przełożyłaby się na spadek cen produktów naftowych na rynku krajowym (według danych EIA, cena galonu benzyny w USA w styczniu tego roku była wyższa o 42 proc. w ujęciu rok do roku, co ma negatywny wpływ na ocenę działań obecnego prezydenta USA).
Drugim istotnym czynnikiem wspierającym potencjalną korektę na rynku surowca może być rosnąca produkcja ropy łupkowej oraz przyspieszenie procesu uwalniania rezerwy strategicznej przez Departament Energii w Stanach Zjednoczonych. W przypadku ropy łupkowej wysoki poziom cen surowca przekłada się na zwiększenie zachęt wśród amerykańskich producentów, głównie prywatnych, do budowania kolejnych wiertni. Zdaniem EIA może to spowodować, że w 2022 r. średnioroczna produkcja wzrośnie do poziomu 12 mln b/d, a w kolejnym roku osiągnie najwyższy średniorocznym poziom w historii

– 12,6 mln b/d.

W dalszym ciągu utrzymują się także historycznie wysokie ceny gazu ziemnego, szczególnie na rynku europejskim. Jest to spowodowane głównie przez: wzrost globalnej aktywności gospodarczej, ograniczanej wcześniej przez pandemię COVID-19, niskie poziomy utrzymywanego paliwa w podziemnych magazynach gazu ziemnego w Europie (w wyniku długiej i mroźnej zimy oraz niskich temperatur utrzymujących się na wiosnę 2021 roku nie udało się odbudować wystarczających poziomów zapasów surowca) oraz niską produkcję paliwa w Europie (wprowadzone limity produkcyjne na polach w Groningen w Holandii oraz spadek wydobycia na Morzu Północnym).
Jednym z potencjalnych źródeł poprawy sytuacji w Europie może być dalszy rozwój sektora gazowego w Hiszpanii. Kraj ten ze względu na rosnące ceny oraz konieczność pilnej dywersyfikacji dostaw gazu, która wynikła z niestabilnej sytuacji politycznej w Algierii, doprowadził do rozbudowania krajowego sektora gazowego. Dokonano istotnych inwestycji w stacje regazyfikacji, w wyniku których kraj z Półwyspu Iberyjskiego jest w stanie przyjąć bardzo dużą liczbę transportów gazu LNG m.in. z USA czy Kataru. Procesowi rozwoju hiszpańskiego sektora gazowego sprzyjało także korzystne usytuowanie geograficzne.
W ostatnim czasie coraz więcej mówi się również o kwestii kryzysu nawozowego w krajach Unii Europejskiej. Gaz ziemny jest bowiem jednym z podstawowych surowców wykorzystywanych w procesie produkcji nawozów sztucznych. Dlatego też bardzo gwałtowny wzrost cen surowca lub ograniczone jego dostawy w związku z trwającą wojną na Ukrainie mogą skutkować zmniejszeniem ilości stosowanych nawozów sztucznych lub też istotnymi podwyżkami cen surowców rolnych.
Obecnie najważniejszym czynnikiem wpływającym na perspektywy rynku surowców jest ryzyko geopolityczne w Europie. Inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę, w ostatnim tygodniu lutego br. może oznaczać poważne ograniczenia dostępności surowców energetycznych w Europie i dalszy wzrost ich cen. Już w IV kwartale ubiegłego roku Rosjanie transportowali do europejskich krajów tylko tyle paliwa, ile wynikało z zapisów zawartych w długoletnich umowach międzynarodowych. Zastąpienie dostaw gazu zimnego z Rosji jest kosztowniejsze – transport morski skroplonego gazu LNG zabiera więcej czasu niż standardowy przesył gazociągami i jest ograniczony ze względu na możliwości floty transportowej.
W konsekwencji, w obliczu największego kryzysu geopolitycznego w powojennej historii Europy, ceny ropy Brent wzrosły powyżej 100 dol./b (przejściowo osiągając 106 dol./b w dniu inwazji – 24.02). Według prognoz analityków, cena surowca może wzrosnąć do poziomu 120-140 dol./b. Podobna sytuacja utrzymuje się także na rynku gazu ziemnego. Ze względu na kończący się okres zimowy na półkuli północnej ceny surowca mogłyby spadać, jednak rosnące ryzyko, że zgromadzenie zapasów na kolejny sezon grzewczy może okazać się dużo trudniejsze bez dostaw ze strony Rosji (udział importu rosyjskiego gazu do Europy wyniósł w 2021 roku aż 37,50 proc.), powoduje, że ceny utrzymują się w okolicy historycznych szczytów.
Nałożone na Rosję sankcje są bezprecedensowe, ale wciąż selektywne. Wyłączenie rosyjskich banków z systemu SWIFT jest niepełne, gdyż nie obejmie rozliczeń za rosyjski eksport ropy, gazu i żywności. W ocenie niektórych ekonomistów potencjał wzrostów cen surowców energetycznych czy też produktów rolnych (np. pszenicy) może wzmocnić obawy o dalszy wzrost inflacji i zwiększyć zagrożenie osłabionych po pandemii gospodarek wizją stagflacji – czyli zjawiska trwałej wysokiej inflacji w obliczu spowolnienia wzrostu gospodarczego.
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP
Jacek Suder, ekspert w Wydziale Analiz Rynków Finansowych w Departamencie Operacji Krajowych NBP. Zajmuje się rynkami surowcowymi
Tekst pochodzi z Magazynu Obserwator Finansowy