Surowiec przesyłany za pomocą Nord Stream 2 będzie źródłem emisji na wielką skalę. Według ekologów projekt zagraża zielonym planom UE.

Klimat odgrywa coraz większą rolę w rozgrywce wokół gazociągu bałtyckiego. Obrońcy przyrody od początku sprzeciwiali się Nord Stream 2, a niemieccy Zieloni byli jedyną krytyczną wobec niego siłą w Bundestagu. Wraz z przyspieszeniem transformacji podnoszone przez nich zastrzeżenia nabierają wagi.
Ekolodzy wskazują, że uruchomienie gazociągu jest sprzeczne z celami klimatycznymi UE. NS2 w każdym roku ma dostarczać do 55 mld m sześc. gazu, co przekłada się na ponad 100 mln t ekwiwalentu dwutlenku węgla, porównywalne z roczną emisją gazów cieplarnianych Belgii i ponad 25 proc. emisji Polski. Zmagazynowanie tej ilości CO2 z atmosfery wymagałoby posadzenia 1,8 mld drzew i odczekania 10 lat. Dorosły las mógłby zrównoważyć te emisje w ciągu roku, tyle że musiałby pokryć ponad 500 tys. km kw., mniej więcej tyle, co powierzchnia Francji. Emisje z gazu pochodzącego z NS2 można byłoby też zaoszczędzić, produkując energię z OZE. Skutek ten osiągnęłyby w ciągu roku 23 tys. turbin wiatrowych.
Nawet jeśli uznać rolę gazu jako paliwa pomostowego w transformacji energetycznej, neutralność klimatyczna wymaga jego wygaszenia wcześniej niż za 50 lat, a na taki czas jest zaprojektowany NS2. Ale naukowcy mają wątpliwości, czy rzeczywiście ten surowiec stanowi mniejsze zło. Do emisji towarzyszących jego spalaniu trzeba dodać te związane z ulatnianiem się metanu przy produkcji i przesyle. Jego oddziaływanie było niedoszacowane, bo utrzymuje się w atmosferze krócej niż CO2, ale w perspektywie 20 lat ma ponad 80-krotnie większy wpływ na klimat niż on. Nawet niewielkie wycieki gazu mogą mieć poważne konsekwencje. A najbliższe dekady będą kluczowe, bo zadecydują, czy przekroczone zostaną punkty krytyczne zmian klimatu.
O ile ślad związany ze spalaniem gazu przesyłanego przez NS2 łatwo oszacować, to w przypadku emisji metanu trudno o precyzję. Jeśli przyjąć średnie emisje związane z wydobyciem gazu w Rosji podawane przez naukowców z Oksfordu, wydobycie 55 mld m sześc. błękitnego paliwa oznacza, że do atmosfery trafi kilkanaście milionów ton ekwiwalentu CO2. Do tego należy doliczyć emisje towarzyszące przesyłowi, skorelowane z długością rurociągu. Przy założeniu, że NS2 będzie spełniał normy typowe dla gazociągów europejskich i gdyby posłużyć się konserwatywnymi szacunkami branży (568 kg metanu na 1 km rocznie), oznacza to emisje o krótkoterminowym (do 20 lat) oddziaływaniu na klimat porównywalnym z ponad 100 mln t CO2.
Operator NS2 broni się przed zarzutami. Według zamówionych przez spółkę ekspertyz metanowy ślad będzie kilkukrotnie niższy niż w przypadku analogicznych wolumenów skroplonego gazu LNG. Inni specjaliści wskazują, że przewaga gazociągów nad gazem skroplonym kurczy się, im dłuższa jest rura przesyłowa. Sporządzenia niezależnych wyliczeń emisji metanu domaga się organizacja Deutsche Umwelthilfe. Jej wniosek do urzędu górniczego RFN z 2020 r. w tej sprawie został odrzucony, ale ekolodzy odwołali się do sądu. W styczniu złożyli też skargę do Komisji Europejskiej w związku z próbą wykorzystania do finansowania NS2 fundacji powołanej przez rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego, która ma ominąć amerykańskie sankcje. Organizacja zarzuca landowi nielegalną pomoc publiczną.
Ślad klimatyczny Nord Stream 2