Nie wygląda na to, aby nawet w obecnej, trudnej dla kopalń sytuacji polski rząd zdecydował się zmienić zdanie w sprawie inwestycji Tamar Resources.
Od kilku lat brytyjski Tamar Resources stara się skłonić polski rząd do sprzedania mu kopalni Krupiński, by wydobywać tam nadal poszukiwany w Europie węgiel koksowy (używany do produkcji stali).
Krupiński jest jednak w zasobach SRK i jest przewidziany do likwidacji do 2023 r. w ramach programu restrukturyzacji górnictwa zaakceptowanego w 2016 r. przez Brukselę. Komisja dała wówczas zgodę na pomoc publiczną związaną z zamykaniem kopalń i programami osłonowymi. Tamar Resources stara się przekonać polski rząd, że kopalnia powinna nadal działać. W 2018 r. nie pomogły ani listy do kancelarii premiera i prezydenta, ani sojusz ze związkowcami i lokalnymi samorządami. Nie pomogła też zmiana resortów – rozmowy na temat potencjalnej inwestycji nie podjęło powstałe pod koniec ubiegłego roku Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Ostatnio brytyjska spółka zobaczyła szansę na zmianę stanowiska polskich władz w związku z problemami Polskiej Grupy Górniczej (PGG) i możliwością zamykania kopalń wydobywających węgiel energetyczny, na który popyt spada. Dyrektor zarządzający Tamar Resources George Rogers w liście do szefa resortu aktywów państwowych Jacka Sasina z 26 maja podkreślał, że odrzucenie oferty potencjalnego inwestora „wiąże się z utratą bezpośredniej zagranicznej inwestycji o wartości 850 mln złotych, niemal 2 tys. miejsc pracy oraz około 1,8 mld zł wpływów z podatków i innych opłat”. Zapewnił w liście, że część tej inwestycji trafiłaby „prosto do budżetu państwa w celu zwrotu pomocy publicznej”. Jak czytamy na stronie spółki, finansowym partnerem Tamar w tej inwestycji miałby być brytyjski fundusz Greenstone Resources.
– Słyszeliśmy, że likwidacja kopalni trwa. We wrześniu dojdzie ona do punktu, w którym jej otwarcie nie będzie już możliwe – mówi DGP Rogers.
Zapytaliśmy więc resort aktywów państwowych, czy w związku z trudną sytuacją w polskim górnictwie nie zamierza zmienić decyzji w sprawie kopalni Krupiński. „SRK nabyła KWK Krupiński celem przeprowadzenia likwidacji zakładu górniczego. Działania likwidacyjne muszą być realizowane zgodnie z opracowanym i zatwierdzonym harmonogramem. Proces likwidacji jest w pełni finansowany z budżetu państwa w postaci dotacji przyznanych na ten cel. Każda zwłoka lub wstrzymanie realizacji prac może znacząco wpłynąć na harmonogram zadań i w efekcie wydłużyć w czasie proces likwidacji zbędnego majątku kopalni” – czytamy. Resort przypomina też, że zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej Polska zobowiązała się zlikwidować istniejącą jeszcze część infrastruktury kopalni Krupiński. Należy z tego wnioskować, że ministerstwo nie zamierza zatrzymywać likwidacji bez względu na apele Tamar Resources.
Według Brytyjczyków węgiel koksowy typu hard, dzięki któremu Krupiński miałby być rentowny, znajduje się na głębokości mniejszej niż 1000 m w przylegającym złożu na terenie gminy Suszec. Szkopuł jednak w tym, że jak pisze nam resort, koncesję na rozpoznanie i poszukiwanie złóż węgla kamiennego „na południe od obszaru górniczego KWK Krupiński m.in. na obszarze gminy Suszec” uzyskała wydobywająca węgiel koksowy Jastrzębska Spółka Węglowa, która rozważa eksploatację go od strony czynnego zakładu górniczego KWK Pniówek. Szef Tamara w liście do Jacka Sasina ocenił, że to „jedna z wielu fikcji powtarzanych w ciągu ostatnich lat w celu uzasadnienia decyzji o zamknięciu kopalni”. Zdaniem spółki nie ma możliwości technicznych udostępnienia tego złoża, bo grunt między KWK Pniówek a Suszcem jest silnie spękany i pełen metanu.
Inwestycje zagraniczne w polskim górnictwie to rzadkość. W zasadzie jedynym przykładem jest kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, którą w 2010 r. kupił czeski koncern EPH. Dziś próbuje ją sprzedać w związku z problemami ekonomicznymi przedsiębiorstwa. Podobnie jak państwowa PGG wydobywa ono węgiel energetyczny, na który coraz trudniej znaleźć zbyt, a przyczyną tego jest malejące zapotrzebowanie i rosnące koszty wydobycia krajowego surowca. Do końca września w wyniku dialogu ze związkami ma zostać opracowany program naprawczy dla całego górnictwa i PGG, ale ostatnie spotkanie specjalnego zespołu zaplanowane na 18 sierpnia zostało odwołane w związku z zagrożeniem COVID-19. Związki obawiają się, że czasu na wypracowanie programu w związku z epidemią może być za mało. Związkowcy wciąż wzbraniają się przed – wydaje się nieuniknioną – likwidacją niektórych kopalń. Liczą m.in. na ograniczenie importu węgla i prądu.